" Lilly, już sobie wszystko z Justinem wyjaśniłam. Przyjedź proszę, do nas. Myślę że mój mały chłopiec cię potrzebuje."
Taką wiadomość dostałam na telefon w niedziele rano od Marthy. Byłam strasznie niepewna. Wczoraj Justin zachował się potwornie.
Bałam się. Widziałam go już w różnych stanach emocjonalnych, ale to co było wczoraj, nie przypominało jego rozwścieczonej strony jaką
widziałam wcześniej.On był taki niespokojny, jakby zagubiony w rzeczywistości. Miał jakiś problem. Bardzo duży problem. Czy tego chce
czy nie, martwie się o niego, dlatego szybko zebrałam się i wyszłam z domu.Tym razem drzwi magazynu otworzyła mi Roman. Wszedłam do środka i powoli zaczełam wchodzić na piętro. Martha była tuż za mną, kiedy uchylałam delikatnie drzwi do pokoju Justina. Chłopak siedział na łóżku i patrzył na nas obojętnym wzrokiem.
-Hej... - zaczęłam nieśmiało wchodząc do pokoju. Roman znacząco odkaszlnęła i spojrzała surowo na Creepera.
-Przepraszam. - wycedził chłopak wstając z łóżka i idąc w naszą stronę. - Wczoraj zachowałem się jak dupek.
Już chciałam coś powiedzieć, ale wyrazisty głos Romana mi przeszkodził.
-Więc Justin, mam nadzieję że już sobie wszystko przemyślałeś. Teraz zostawię cię tutaj samego z Julią. Dobrze by było gdybyś jej wszystko wyjaśnił. Ona naprawdę na to zasługuję. -zaczęła kierować się w stonę wyjścia. - I pamiętaj, jak tylko usłyszę twój
uniesiony głos to wyrzucę cię przez okno.Justin posłał kobiecie wymuszony uśmiech.
Wywróciłam oczami.
-Masz tak przy mnie nie robić. - syknął cicho chłopak. - Strasznie mnie to denerwuje, to wywracanie oczami.
-Justin, co cię ugryzło? Nie poznaję cię.
-Nic.
-Mi możesz powiedzieć.
-Nie chcę.
-Ugh, twój wybór. - Te słowa sprawiły że uniósł swoje gęste brwi do góry.
-Mój wybór? To nie był mój zasrany wybór! - powiedział stanowczo, jednak nie zbyt głośno, by Roman nie usłyszała. - Wiesz co? Ty i Matha macie może trochę racji. Wyjaśnię ci wszystko i zobaczysz, kurwa, że to nie był mój wybór
Justin chwycił mnie w talii i usiedliśmy na łóżku. Moja skóra pod jego dotykiem rozgrzewała się, ale ja też czułam że i z jego
serca zaraz stopi się lód. Chłopak nawet się do mnie uśmiechął.-Hmmm, kolejny pierwszy raz. Teraz będziesz pierwszą osobą której szczerze opowiem o mojej przeszłości.
Justin
Nikomu nie mówiłem o mojej przeszłości. Tylko Martha znała szczerą prawdę i zaraz miała poznać ją Lilly. Bo o czym tu było
mówić? A rozpoczynanie tego tematu to jakby rozdrapywanie prawie zagojonych ran. Ran sprzed 9 lat...Miałem chyba z 10 lat. Wracałem ze szkoły do domu. Nienawidziłem szkoły. Nikt mnie nie lubił, rówieśnicy ciągle się ze mnie
wyśmiewali, a nauczyciele nigdy nie chcieli mi pomóc i to ja zawsze miałem najgorzej. Najgorsze oceny, najgorsze zachowanie...zawsze ja.
I już wtedy, będąc dzieckiem, przysiągłem sobie że kiedy będę starszy już nikt nie będzie miał szczelności się ze mnie śmiać.W domu też nie było wesoło. Bo jak miało być jeśli moja mama Sophia pracowała na dwa etaty a mój ojciec Jerome przepuszczał
wszystko na prochy? Kochałem moją mamę, a ojca nienawidziłem najbardziej na świecie. Jerome prawie codziennie bił Sophie, a mnie wyzywał,
chociaż zawsze starałem się spełniać jego prośby. Pamiętam też, jak raz ojciec zagroził mojej mamie że mnie zabije, jeśli ona chociaż
spróbuje od niego odejść. Codziennie budziłem się i chodziłem spać ze łzami w oczach.
Ale wszystko się skończyło kiedy właśnie wracałem ze szkoły. Uchyliłem obdrapane drzwi do mieszkania. Po chwili usłyszałem krzyki.
CZYTASZ
CREEPER || j.b
FanfictionLilly Jackson wraz ze swoim przyjacielem Michael'em Clifford'em, wprowadzają się do Mableton. Nastolatkowie szybko odnajdują się w nowym otoczeniu, pomimo, że byli dręczeni w porzedniej szkole i żyli w ciągłym strachu. Niestety, ich spokojne i uporz...