Rozdział 11 Będę czekał

272 29 0
                                    

W nocy nie spałam, nie mogłam. Przed ósmą zaczęłam robić śniadanie składające się z tostów i kawy. Jak na zawołanie gdy skończyłam z sypialni wyszedł Andy. Widać było ze przed chwilą się obudzi. Jego włosy były patargane, a ubranie pomięte.
- Dzień dobry- powiedziała lekko się uśmiechając.
- Mhm...
Wziął kubek do ręki i upił łyk napoju. Wyglądał jakby ciągle był w krainie snów, co jakoś szczególnie mi nie przeszkadza.
- Spałaś?
- Nie.
- Nie powinnaś tak robić.
Spojrzałam na niego wściekle ale nie odpowiedziałam. A mam ochotę mu znowu wygarnąć. Jedliśmy w ciszy. Jak dla mnie tak mogło by być cały czas.
- Powiesz coś? -spytał patrząc na mnie.
- Co mam mówić?
- Znowu jesteś zła- zauważył. - Przepraszam znowu, nie panu...
- Wiem, wiem. Nie panujesz nad tym -westchnęłam.
Zeszłam ze stołka i usiadłam w salonie. Bez celu zaczęłam skakać z kanału na kanał, ostatecznie zatrzymałam się na jakimś starym horrorze. Andy usiadł obok mnie i zaczął oglądać. W tej chwili sama jego obecność mnie irytuje. Skupiłam się na filmie, całkowicie go ignorując. Nawet nie wiem ile tak siedzieliśmy, wiem za to że obejrzeliśmy pięć filmów i teraz jestem cała zdrętwiała. Przypomniało mi się jak z rodzinką tak robiliśmy, tylko że tam co chwilę ktoś coś mówił, dawał jakieś rady bohaterowi albo wykazywał go od najgorszych za to co zrobił al no czego nie zrobił. Były też przekąski i później zawsze trzeba było sprzątać cały salon. Jednocześnie zaśmiałam się i prawie rozpłakałam. Nie uszło uwadze chłopaka który teraz z zaciekawieniem mi się przygląda. Nagle nabrałam ochoty aby go przytulić. Po chwili zastanowienia, zrobiłam to. Andy pocałował mnie w czubek głowy i oglądaliśmy dalej. Znaczy on bo ja po chwili zasnęłam. Nie ma to jak zasnąć w ramionach osoby która jednocześnie nienawidzę i bardzo, za bardzo lubię.

Liu

- Daleko jeszcze? -spytał Jacob.
- Trochę, w sumie możemy trochę odpocząć- odpowiedział mu Jinxx.
Odeszliśmy kawałek w głąb lasu i każdy usiadł, a w przypadku mojego brata położył się tak gdzie stał. Idziemy nie przerwanie od jakiś 12 godzin, każdy by był wykończony. Oparłem się o drzewo i przymknąłem oczy.
- Co u was? -spytałem Angelę.
- Szukamy, mamy pewien trop. Dzisiaj ja, Ryle, Magnus, Mark, Wiktor i Jeff pojedziemy je sprawdzić.
- Gdzie to jest?
- Gdzieś w Meksyku. Gdzie obecnie jesteście?
- Ciężko powiedzieć, ciągle idziemy lasem. Jack mówił że zostało nam jakieś pięć dni marszu... co u mamy?
- Cały czas się martwi ale stała się tego nie okazywać...
- Liu- Hope pomachała mi ręką przed twarzą. - Pobudka, musimy ruszać.
- Dobrze.
-Do usłyszenia?
- Do usłyszenia.
Wstałem i ruszyłem za resztą.
- Rozmawiałeś z Angelą? -spytał szeptem Jackob.
- Tak. Mama się martwi.
- Domyślam się...
- Moją jakiś trop gdzieś w Meksyku dzisiaj wyruszają.
- Okej-przytaknął.
Dalej szliśmy w milczeniu, każde z nas było pogrążone w własnych myślach.

Lucy

Odgarnęłam łaskoczące mnie w nos włosy i dopiero otworzyłam oczy. Zarzuciłam z siebie kołdrę przez którą jest mi tak strasznie gorąco. Usiadłam i zaspana rozejrzałam się, no tak jestem w sypialni. Zatrzymałam wzrok na krześle w którym siedzi Andy obserwując mój każdy ruch.
- Czeeeeeść- powiedziałam ziewając.
- Dzień dobry śpiąca królewno.
Wzruszyłam ramionami i potarłam oczy żeby się trochę rozbudzić. W tej samej chwili usłyszałam jego cichy śmiech, spojrzałam na niego jednym okiem.
- Co Cię tak rozśmieszyło?
- Wyglądasz jak małe dziecko.
- Wcale nie- powiedziałam wydymając wargi i krzyżując ręce na piersi.
Włosy opadły mi na twarz przez co nic nie widziałam, gdy odsłoniłam oczy nie było go na krześle. Poczułam jak łóżko za mną ugina się. Poczułam jego oddech na karku co wywołało u mnie gęsią skórkę.
- Wcześniej ci tego nie mówiłem ale strasznie mnie pociągasz- powiedział zachrypniętym głosem - nie wiesz jak muszę się hamować aby Cię nie wziąść tu i teraz...
Wsunął rękę pod moją bluzkę i zaczął sunać do góry, dopiero gdy trafił na początek stanika zatrzymał się.
- Rozluźnij się- poprosił.
Już całkowicie się obudziłam, ale nie chciałam aby przestawał. Położyłam się. On błyskawicznie usiadł na mnie i całkowicie odsłonił mój brzuch. Złożył na nim kilka pocałunków. Każde musnięcie jego ust sprawiało że moje podbrzusze zaciskało, a on był tego całkowicie świadomy i uśmiechał się. Na chwilę zawisł nad moją twarzą. To ja pokonałam ostatnie centymetry I złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Gdy nasze języki toczyły walkę o dominację jego ręce zajęły się zdejmowaniem moich spodni. Odsunął się ode mnie aby się ich pozbyć, sam zdjął koszulkę pokazując swój umięśniony brzuch. Nawet nie nauważyłam gdy pozbył się mojego stanika, zorientowałam się dopiero gdy zaczął je ssać i przygryzać.
- Andy... nie powinniśmy... -wysapałam.
- Powinniśmy, już dawno.
Złożył kilka pocałunków na moim brzuchu, aż dotarł do majtek. W tej samej chwili cała się spięłam i chciałam zacisnąć nogi ale mi nie pozwolił.
- Rozluźnij się- powtórzył.
Szybkim ruchem pozbył się moich majtek i nachylił nad moim wejściem. Chciałam zaprotestować ale z moich ust wydobył się jedynie jęk. Wypchnęłam w jego kierunku biodra, moje ciało lepiej ode mnie widziało czego chce. Moim ciałem wstrząsnęła fala gorąca. Andy wrócił do moich ust i oblizał usta.
- Jesteś pyszna...

Gwałtownie otworzyłam oczy i potrząsnęłam głową. Obok siebie wyczułam obecność Andego, spojrzałam na niego.
- Podobał ci się sen? -spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Skąd ty... ?
- Chciałem pokazać ci... czego odmawiasz. Skąd wiem co ci się śniło? Dostałem się do twojej podświadomości i podałem ten obraz. Swoją drogą chroni Cię bardzo mocny czar... mniejsza. Podobało ci się?
- To było... ciekawe. Jednak i tak uważam że nie powinniśmy.
- Będę czekał.
Przytuliłam się do niego i zaciągnęłam wyjątkową mieszanką zapachów.
- Możemy dzisiaj nie wstawać?
- Możemy.
Pocałował mnie w czubek głowy i zaczął gładzić po plecach. Nie rozmawialiśmy, po prostu leżeliśmy i to obojgu wystarczyło.

,, Nie musisz mieć w życiu wszystkiego. Wystarczy, że masz osobę, która jest dla ciebie wszystkim"

Witam, coś ostatnio (znowu) jest strasznie mała aktywność. Co jest? Wiecie coraz bardziej rozważam zawieszenie...
Jeśli mi się uda jutro będzie świąteczny rozdział, ale nie wiem czy uda mi się go skończyć. Jak nie będzie w sobotę.

Angela


Szczęście AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz