Rozdział 12 Święta

261 27 0
                                    

Dużo później

- Kochanie, obudź się- usłyszałam cichy głos Andego.
Naciągnęłam kołdrę na głowę i mruknęłam że nie wstaje.
- Sama tego chciałaś.
Zerwał ze mnie kołdrę i usiadł na mnie. Już wiedziałam co chce zrobić.
- Dobra już wstaje.
- O nie, teraz zrobię to czego się boisz.
Zaczął mnie łaskotać. Wiłam się pod nim i piszczałam, nie przestając się śmiać. Jego ręce były wszędzie i znał moje słabe punkty.
- Andy... proszę...przestań...! -powiedziałam ze łzami w oczach. Jego ręce zatrzymały się, a on spojrzał mi głęboko w oczy. Położyłam mu ręce na ramionach i przyciągnęłam do siebie. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Odsunęliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Andy zszedł ze mnie i dopiero wstałam. Poszłam za nim do kuchni i z uśmiechem zauważyłam że za oknem pada śnieg.
- Jaki dziś dzień? -spytałam.
- 24 grudnia- odpowiedział przytulając mnie od tyłu.
- Oh -wypsnęło mi się.
Jestem tu już ponad pięć miesięcy. Na chwilę posmutniałam ale gdy odwróciłam się do Andego znów byłam uśmiechnięta. Chyba nie zauważył że to wymuszony uśmiech bo znów mnie pocałował.
- Na co masz ochotę?
- Tosty?
- Usiądź, zaraz zjesz najlepsze tosty na świecie.
Posłusznie usiadłam na stołku i obserwowałam jak krząta się po całej kuchni. Na jego ustach cały czas widniał szeroki uśmiech.
Chociaż on ma dobry humor.
Postawił przede mną talerz z jedzeniem i usiadł na przeciwko. Zaczęliśmy jeść w tym samym momencie. Co jakiś czas nasze spojrzenia się spotykały gdy na siebie spoglądaliśmy.
Czy to źle że zakochuję się w swoim porywaczu?
Takie pytanie krążyło po moje głowie. Dla wielu odpowiedz jest oczywista: Tak, ale dla mnie to nie było takie łatwe. To prawa że trzyma mnie tu wbrew mojej woli, to prawda że czyje się tu jak w więzieniu, to prawda że tęsknię za rodziną. Jednak prawdą jest też to że gdy mnie porywał nie był w pełni sobą. Mój tata miał podobny problem i teraz wszytko się ułożyło.
Raczej mało prawdopodobne było że jego druga osobowość stanie się człowiekiem i nie będzie na niego wpływać.
- Lucy- z zamyślenia wyrwał mnie Andy, dopiero teraz spostrzegłam że od kilku minut patrzę w to samo miejsce.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Zauważyłem... jesteś na mnie zła? -bardziej stwierdził niż spytał.
- Nie. Po prostu... po prostu tęsknię za rodziną- przyznałam.
- Rozumiem. Wiesz że nie chce abyś była smutna, a tym bardziej dzisiaj.
Stanął obok mnie, przekręciłam się tak aby być do niego przodem. Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał wzrokiem pełnym smutku, skruchy i miłości.
- Wiem że tęsknisz za rodziną ale... ale nie potrafię Cię wypuścić, na razie.
- Wiem.
Uśmiechnęłam się słabo.
- Nie martwym się tym i miło spędźmy ten dzień. Mam inny problem na głowie niż to?
- Jaki? -spytał zdziwiony.
- Nie mam dla Ciebie prezentu.
- Na pewno coś wymyślisz- powiedział ze śmiechem.
Poczułam mocną chęć przytulania go, co zrobiłam bez zastanowienia. Na początku się zdziwił ale po chwili oddał uścisk ze zdwojoną siłą. Podniósł mnie na co pisnęłam zaskoczona i mocniej się go złapałam. Postawił mnie i krótko pocałował.
- Teraz zmykaj bo chce zrobić ci niespodziankę- powiedział ze śmiechem.
- Nie mogłeś zrobić tego gdy spałam?
- Nie pomyślałem o tym- wzruszył ramionami. - Gdy skończę przyjdę po Ciebie.
- Noooo dobrze.
Pocałował go jeszcze i poszłam do sypialni. Z szuflady w biurku wyjęłam blok i ołówek. Usiadłam po turecku na łóżku. Przez chwilę patrzyłam w czystą kartkę, później moja ręka sama zaczęła rysować. Wpadłam w trans. Nawet nie wiem ilu czasu minęło, dopiero gdy Andy wszedł do sypialni ,,obudziłam się ".
- Co rysujesz? -spytał siadając obok mnie.
- Em...
Spojrzałam na całość i zobaczyłam że to nasz portret.
- Łał.
- Em... dzięki.
Zabrał mi blok z rąk i przyjrzał się rysunkowi.
- Chcesz go? -spytałam.
- Mhm.
- Możesz go potraktować jako przedsmak tego co dla ciebie wymyśliłam.
- Powiesz mi co to będzie?
- Niespodzianka.
- Mogę zrobić coś abyś zdradziła mi co planujesz?
- Jesteś aż tak niecierpliwy?
- Nawet bardziej, ale czasem potrafię się hamować.
- Jestem pewna że do wieczora wytrzymasz - powiedziałam przybliżając się do niego.
- Jesteś pewna?
- Mhm.
Pocałowałam go tym samym dając mu przedsmak tego co dla niego planuję. Poczułam zapach piekącego się ciasta.
- Pieczesz ciasto?
- Myślałem że nie poczujesz.
- Ale poczułam i jestem głodna - powiedziałam wstając.
- O nie, jeszcze muszę dokończyć parę szczegółów - powiedział ze śmiechem przyciągając mnie do siebie.
- Plose - powiedziałam robiąc słodkie oczka.
- Czasem na prawdę zachowujesz się jak małe dziecko - powiedział ze śmiechem.
- Moze tloskę - pokazałam jak bardzo.
Moje zachowanie sprawiło że zaśmiał jednym z najpiękniejszych śmiechów. Sama się uśmiechnęłam widząc jego radość. Niespodziewanie mój brzuch głośno zaburczał, Andy uspokoił się i spojrzał na mnie powstrzymując śmiech.
- No co? Mówiłam że jestem głodna.
Nie wytrzymał i zaśmiał się, a ja razem z nim. Po chwili uspokoiliśmy się i razem poszliśmy do kuchni. Gdy zobaczyłam co Andy przygotował uśmiechnęłam się szeroko. Na całym blacie rozstawione były różne potrawy, w salonie zamiast szklanego stolika stał stół z zastawą. Przy ścianie stała choinka przygotowana aby ją ubrać. Rzuciłam się na Andego mocno go przytulając.
- Dziękuję - szepnęłam na tyle głośno aby mnie usłyszał.
- Dla ciebie wszystko aniołku - podał mi nie duże pudełko. - Idź się przebrać, a ja dokończę.
Przytaknęłam. Szybko wróciłam do sypialni i otworzyłam pudełko, w środku znalazłam piękną czarną sukienkę którą od razu założyłam. Gdy wróciłam do chłopaka wszystko było już gotowe, a on przebrał się w garnitur.
- Pięknie wyglądasz - powiedział znów mnie przytulając.
- Dziękuję, to samo mogę powiedzieć o tobie.
Uśmiechnął się i pocałował mnie. Andy włączył piękną kolędę i zaczęliśmy ubierać choinkę. Po blisko
pół godzinie zadowoleni ze swojego dzieła usiedzliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Pyszne - powiedziałam.
- Dziękuję.
Jedliśmy w ciszy ciesząc się cudowną atmosferą. Gdy skończyliśmy Andy wyjął małe pudełeczko.
- To dla ciebie - powiedział podając mi je.
Otworzyłam je i wyjęłam z niego cudowną, srebrną bransoletkę. Miała przyczepione małe serduszko z jego imieniem. Chłopak pomógł mi ją zapiąć.
- Dziękuję, jest cudowna.
Nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem.
- Ubierz się, pokażę ci coś.
Zrobiłam jak prosił. Wyszliśmy z domku i zaczęliśmy iść w stronę wody. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam że przy brzegu pływa statek.
- Dokąd płyniemy? - spytałam.
Nic nie powiedział tylko znowu się uśmiechnął. Weszliśmy na pokład. W tej samej chwili gdy kapitan zabrał deskę po której weszliśmy przy domku zobaczyłam znajome postacie. Oni też mnie zauważyli i zaczęli biec w moim kierunku. Im oni byli bliżej linii brzegu mu byliśmy od niego dalej.
- Lucy!! - krzyknęła moja mama i tata w tej samej chwili.
- Mamo!!! Tato!!! - krzyknęłam. - Zawróć inaczej wyskoczę - zagroziłam Andemu.
- Nie wyskoczysz - powiedział pewnie.
W chwili gdy rozłożyłam skrzydła poczułam mocny ból ale ich nie schowałam. Machnęłam nimi kilka razy aby wzbić się do góry. Gdy byłam dwa metry nad ziemią poczułam jeszcze mocniejszy ból i upadłam na kolana. Widziałam jak moja mama robi to samo jakby coś ją blokowało.
- Mamo!!! - krzyknęłam na całe gardło próbując wyskoczyć przez poręcz ale Andy mnie powstrzymał. Usłyszała mnie i też krzyknęła. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. wyszarpałam się z objęć Andego i pobiegłam na drugi koniec statku. Z całych sił próbowałam sprawić z pomocą wiatru aby statek zawrócił ale z każdą próbą ból w mojej klatce piersiowej był silniejszy. Gdy prawie bez sił klęczałam na podłodze obok mnie pojawił się Andy. Spojrzałam na jego puste oczy tak samo pustym wzrokiem i wściele zacisnęłam pięści. Czułam jak moje oczy stają się czarne. Złapałam za jego koszulę i przesłałam ilość energii tak mocną że powinien leżeć teraz martwy. Osłabł widocznie ale z jego ust nie zszedł cwaniacki uśmiech. Ile bym dała żeby zniknął z jego ust.
- Nienawidzę cię - powiedziałam pustym głosem i przysięgłam sobie że to będą ostanie słowa do niego powiedziane.
Kocham was i przysięgam że zrobię wszystko aby uciec.

,, Wypowiedziana czy nie, myśl istnieje i ma swoją moc"

Tak więc no... jest rozdział świąteczny. Początkowo miał być inny ale ostatecznie jest taki.

Pragnę złożyć wszystkim którzy to czytają najlepsze życzenia. Chciałam wam życzyć ciepłych i rodzinnych świąt. Aby ten czas był pełen spokoju i wytchnienia od codzienności. Abyście ten czas spędzili w ciepłej i rodzinnej atmosferze. Niech magia tych świąt wypełni wasze serca oraz życie radością i miłością. Życzę wam także spełnienia marzeń, aby ci którzy jeszcze nie znaleźli miłość swojego życia która zapełni w nim luki. Oraz uśmiechu któremu wielu brakuję na codzień. Życzę także dużego karpia i dużo pysznego jedzenia. Na przyszły rok życzę wam jeszcze więcej uśmiechu, radości i miłości. Aby ten 2016 rok był jeszcze lepszy. Niech wasze marzenia spełniają się jedno za drugim i aby nigdy wam ich nie zabrakło.

Życzy Ola z Angelą, Jecem, resztą bohaterów i całą rodziną która towarzyszy mi w te święta.

\kar0lax i KFSzymczak Wesołych Świąt kochani i szczęśliwego Nowego Roku, nigdy was nie zapomnę :*

Jeszcze jedno wczoraj z przyjaciółką z klasy która też pisze na Wattpadzie założyłam grupę na fb do której was zapraszam! Nosi ona nazwę: Angela Dead/Black & Kar0lax.

Zapraszam! :* Będę tam pisać różne rzeczy związane z książkami i w razie potrzeby poradzę się was.

https://www.facebook.com/groups/717249128376854/

Szczęście AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz