Rozdział 6 Urodziny

306 37 3
                                    

- Lucy... wstajemy- potrząsnęłam nią. Jęknęła niezadowolona. -No już, chodź dzisiaj naleśniki.
Jak na komendę otworzyła oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Zaśmiałam się na to.
- Z jakiej to okazji?-spytała podejrzliwie.
- Czy ja też nie mogę mieć czasem ochoty na naleśniki?
Rzuciła mi ostatnie podejrzliwie spojrzenie i po woli wstała. Nie kłopocząc się z ubraniem zeszła na dół. Będąc jedynie w czarnej za dużej koszulce i majtkach usiadła przy stole. 5 zmierzył ją wzrokiem i zacisnął usta.
- Ja pierdolę- usłyszałam jego myśli- Czy. Ty. Musisz. Być. Taka. Seksowna?
Mogę się założyć że mu stanął. O czym ty myślisz? -skarciłam się w myślach.
- Skąd masz tę bluzkę? -spytał Ryle.
- Em tą- chwilę się zawachała- Andy mi ją dał- zarumieniła się mówiąc o nim.
- Andy?
- Tak, poznałam go... jakiś czas temu.
- Aha- powiedział jedynie.
W jej myślach pojawił się jakiś chłopak. To pewnie on -zgadłam. Widziałam jak dotyka jego twarzy gdy śpi, później zobaczyłam jego oczy i uśmiech, następnie zobaczyłam jak się całują. Na jej ustach pojawił się uśmiech. Starała się go powstrzymać gdy przypomniała sobie gdzie jest. Też się uśmiechnęłam. Na prawdę cieszę się gdy ona jest szczęśliwa, a z nim była szczęśliwa.
Ryle? -zwróciłam się do mojego męża.
-O co chodzi?
-Co ty na to aby urządzić Lucy imprezę urodzinową i zaprosić osoby które poznała będąc w mieście?
- Jeśli uważasz to za słuszne to ich zaprośmy.
- A ty co uważasz?
- No nie wiem.
- Moi zdaniem to dobry pomysł- wtrącił się Magnus.
- Dlaczego mam wrażenie że coś planujesz?
- Później ci wszystko wyjaśnię.

***

- Nie rozumiem twojego toku rozumowania!
- Tak będzie dla niej najlepiej.
- Nie, nie będzie. Jest młoda, chce aby miała takie wspomnienia.
- Jeśli wymażę jej pamięć im też.
- Nie ma mowy!
- Dobrze, to była tylko sugestia- powiedział podnosząc ręce w geście poddania.
- Nie potrzebuje takich sugestii.
- Zapomnijmy o tym.
- Też tak pomyślałam.

***

- Jece! -zawołałam go.
- Co jest? -pojawił się obok mnie.
- Mogę Cię prości abyś zaprosił osoby które Lucy ostatnio poznała?
- Oczywiście, zaprosić ich na dzień jej urodzin?
- Tak.
- Za dwie godziny wracam- powiedział zakładając kurtkę.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do salonu gdzie wszyscy jak zwykle siedzą.
- Gdzie poszedł Jece? -spytała Lucy.
- Ma coś do załatwienia w mieście- powiedziałam obojętnie.
- Aha.
Widocznie posmutniała wiedząc o tym.
Ciekawe co u Andego? -usłyszałam czyjeś myśli.
Rozejrzałam się i tylko Lucy wygląda na zamyśloną. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, jego uśmiech i oczy.
-Mamo możesz przestać czytać w moich myślach? -usłyszałam Lucy.
-Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.
-Wcześniej tego nie czułam i nie mogłam się z tobą komunikować.
- Chwila, tak jest przecież nie powinnaś mieć takiej możliwości.
- Chyba z wiekiem dochodzi mi umiejętności.
- Nic nie rozumiem.
- Czyli norma?
- Norma.

***

- Nie, to postaw tu- wskazałam gdzie mają postawić głośnik.
Przygotowania trwają od samego rana, na szczęście już kończymy. Nie pozwoliłam Lucy wejść do ogrodu właśnie z tego powodu, wszystkie okna są zasłonione aby nic nie zobaczyła. Teraz przed ostatnia część tego wszystkiego. Poszłam do jej pokoju z prezentem. Zapukałam, a gdy usłyszałam ,,proszę" weszłam. Lucy siedzi na łóżku i czyta jakąś książkę.
- Ubierz się w to, a gdy będziesz gotowa zejdź na dół.
- Em dobrze.
Zanim coś więcej powiedziała postanowiłam pakunek na jej łóżku i wyszłam. Chłopcy już odsłonili ona na dole i czekali na mnie. Lucy zeszła po 5 minutach. Gdy tylko zeszła ze schodów wszyscy krzyknęliśmy:
- Niespodzianka!!!
Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Dziękuję- powiedziała cicho.
Ryle przyłączył się do mnie, potem doszedł jeszcze Jece i Viki i reszta. Lucy uśmiechnęła wie szeroko i zaczęła cicho śmiać.
- Jesteście najlepszą rodziną na świecie.
- Jesteśmy najbardziej zwariowaną rodziną na świecie.
Odkleiliśmy się od siebie i razem poszliśmy do ogrodu.
- To dlatego nie mogłam tu przyjść- powiedziała widząc efekt naszej pracy.
- Właśnie dlatego.
Właśnie patrzy na stół zastawiony jedzeniem i wszelkiego rodzaju piciem, jest tu też miejsce dla 3 który postanowił że zajmie się muzyką. Na drzewach i przy ławkach są balony oraz konfetti. Jest tu też góra prezentów, po jednym od każdego z nas.
- To wszystko dla mnie?
- Wszyściuteńka.

Lucy

Gdy 3 stanął za konsolą rozbrzmiała muzyka. Wszyscy zaczęli składać mi życzenia, gdy skończyli zaczęliśmy bawić się. Ktoś mógłby powiedzieć że to nic ciekawego spędzać urodziny z rodziną ale nie z moją. Panuje atmosfera która pozwala zachowywać się jak tylko dusza zapragnie. Jets tu też alkohol czego nie spodziewałam się ale moja rodzinka lubi mnie zaskakiwać. W pewnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, spytałam pytająco na mamę ale ona tylko uśmiechnęła się. Jece poszedł otworzyć drzwi, usłyszałam jakieś głosy. Po chwili Jece stanął w drzwiach, a za nim zobaczyłam Andego, Jinxxa, Jecka, Ashleya i Nadzieję. Gdy Andy mnie zobaczył uśmiechnął się i od razu do mnie podszedł. Mocno mnie przytulił i delikatnie podniósł do góry.
- Tęskniłem- szepnął.- Nie rób mi tak więcej.
- Przepraszam.
Postawił mnie na ziemi i teraz Nadzieja mnie przytuliła. Gdy przywitałam się też z resztą zauważyłam że wszyscy się na nas patrzą.
-Teraz rozumiem dlaczego potrzebowałaś tych kilku dni.
Podeszła do nas moja ,,starsza" wersja choć tak na prawdę nie wiele się od siebie różnimy i mój tata.
-Miło was wreszcie poznać- powiedziała uśmiechając się.
- Przyjemność po naszej stronie.
- Ja jestem Angela, mama Lucy- tata objął ją ramieniem- to mój mąż Ryle. A to reszta naszej rodziny- pokazała resztę ręką.
- Ja jestem Andy to Hope- wskazał dziewczynę- ,a ci to Ashley, Josh i Jinxx. Muzyka znów zaczęła głośno grać. Nasi przyjaciele i moi rodzice wtopili się w tłum. Ja z Andym zostaliśmy w tym sam miejscu i po prostu na siebie patrzyliśmy.
- To dla ciebie- podał mi małe pudełeczko.
- Dziękuję.
Otworzyłam je i wyjęłam srebrną bransoletkę z czarnym sercem na zawieszcze. Pomógł mi ją założyć na prawą rękę.
- Nigdy jej nie zdejmuj.
- Dobrze.
Przytuliłam się do niego.
- Gdzie nasza salenizantka? -krzyknął Magnus.
Gdy tylko mnie zauważył podszedł do mnie i podał mi kubek z jakimś napojem, podobne kubku dostali też nasi goście.
- Do dna!
Wzruszyłam ramionami i tak zrobiłam. Ostry smak zapiekł mnie w gardle. Lekko się skrzywiłam. Wraz z Andym weszliśmy między moich wujków i zaczęliśmy tańczyć. Robiliśmy sobie krótkie przerwy aby napić się lub coś zjeść. Andy nawet nie spytał o to że mam osiem prawie identycznych osób w rodzinie. Zaskoczyło mnie to. Zaczęła grać wolna muzyka, chłopak przytulił mnie do siebie i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
- Zrobiło mi się smutno gdy odeszłaś bez pożegnania- powiedział niespodziewanie.
- Przepraszam za to... nie wiedziałam jak mogło by wyglądać nasze pożegnanie... nie chciałam Cię zrobić ale nie potrafiłam inaczej.
- Gdybym Cię nie lubił- jego głos diametralnie się zmienił, teraz jest zimny- zabił bym Cię.
- Co?!
- Ciiii- mocniej mnie do siebie przytulił- już nie długo będziemy mieli czas tylko dla siebie.
W tej chwili świat zawirował, a my przeteleportowaliśmy się. To nie może się dziać

Angela

Nagle Lucy i Andy zniknęli. Jego, ich przyjaciele wyglądali na tak samo zdziwonych jak my.
- Magnus?
- Tak?
- Znajdź ją, szybko.
Nie pozwolę aby mój sen stał wie jawą.

,, Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwykleiszych twarzy. "

Halo, jest tu kto? Coś mi się wydaje że nie. A skąd ten pomysł? Jest strasznie mała aktywność. Coś jest nie tak ze Szczęściem Anioła? Proszę powiedzcie,a się poprawię.


Szczęście AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz