Nazywam się Cassandra Herondale. Mam 12 lat, włosy koloru jasnego brązu i fiołkowe oczy. Mam jakieś 160 cm wzrostu. Do wysokich nie należę. Wraz z mamą mieszkam w Idrysie. Nie wiem kto jest moim ojcem. Jedyne co o nim wiem to jego imię, Michael. Mama nie chcę o nim wspominać, tak jakby on wyparował. Czy jestem zła na niego? Nawet nie mogę, bo jak można być złym na kogoś kogo się nigdy nie widziało i się go nie zna? Złość jest po prostu bezsensowna.
-Cassie!- krzyknęła moja mama wbiegając do pokoju. Przerwałam pisanie podnosząc na nią głowę.
-Co się stało?- zapytałam
-Kolejny atak na instytut. Poradzisz sobie?
-Tak- odpowiedziałam, a ona szybko wybiegła pospiesznie.
Ataki na instytuty zdarzały się coraz częściej. Kiedy pytałam się mamy o co chodzi to mówiła, że jestem jeszcze za młoda. Jednak ja chciałam wiedzieć, a więc podsłuchałam któregoś razu jej rozmowę z ojcem mojej przyjaciółki. Jacyś ludzie porywali nastolatków z instytutów, a starszych zabijali. Ciała dzieci znajdowano parę dni później. Rada Nocnych Łowców próbowała znaleźć człowieka, który to robi, ale jakoś im się to nie udawało. Moja mama wspominała w rozmowie z ojcem mojej przyjaciółki, Lily o jakiejś kobiecie. Nigdy jednak nie wypowiedzieli jej imienia.
Przez ulicę przebiegało pełno nocnych łowców ubranych na czarno z różnymi broniami w ręce. Swoimi ciężkimi butami tupali o ulice Aliciante, przez co nie mogłam się skupić na pisaniu. Po kilkunastu minutach zapadła cisza. Uwielbiałam być nocnym łowcą i nie wyobrażam sobie być przyziemną, ale czasami miałam wszystkiego dość. Już chciałam być dorosła. Rozmyślając nad tym nagle usłyszałam głośny huk. Nie wydawało mi się to dziwne, bo często tak się działo, lecz teraz w mieście były tylko dzieci i starsi ludzie, więc było to podejrzane. Ubrałam płaszcz i wyszłam ostrożnie na zewnątrz. Blask księżyca dawał przyjemne światło na ulice. W nocy wszystko w tym mieście zawsze wyglądało pięknie, jak w bajce. Ruszyłam w stronę placu anioła. Już z daleka ujrzałam kobietę i chłopca. Sugerowało to, że wszystko jest ok. Chciałam wracać, ale ujrzałam coś dziwnego w kobiecie. Na plecach miała skrzydła. Anioł? To niemożliwe. Pełno razy widziałam w książkach anioły, ale na żywo nigdy. Nie mogłam się mylić. Chłopiec dostrzegł mnie i szepnął coś do kobiety. Zaczęli się do mnie przybliżać. Chciałam uciekać, ale jej wzrok mi nie pozwalał.
-Witaj Cassandro- przemówiła kobieta delikatnym głosem. Z bliska zobaczyłam, że jej skrzydła są czarne, a nie białe.
- Czy... pani jest aniołem?- spytałam przerażona
- Tak kochana- odpowiedziała uśmiechając się serdecznie. Musiała być naprawdę miłym aniołem. - to mój syn Matthew- wskazała ma chłopca, który stał koło niej. Miał on czarne, jak heban włosy i niebieskie, jak niebo oczy. Naprawdę był one niebiańskie. Nie mogłam oderwać wzroku od nich. W tym czasie anielica poszła do jakiś ludzi na placu.
- Hej jestem Cassie- odparłam nieśmiało do chłopaka
- Matthew- powiedział i umilkł. Wpatrywał się w moją twarz jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. Za to ja skierowałam swój wzrok na jego mamę. Właśnie wychodziła z jakiegoś domu z małym dzieckiem w ręku. Pewnie chciała je uleczyć. Pomyślałam wtedy. Uśmiechnęła się słodko do dziecka, a potem je zabiła. Tak po prostu skręciła dziecku kark. Nawet nie było słychać płaczu czy krzyku. Tylko cisza. Przerażona spojrzałam na Matthewa.
-Co ona robi?- spytałam
-To nam pomoże. Musi wyczyścić złą krew- odpowiedział sam wątpiąc w to co mówi. Cofnęłam się. -Cassie co jest? - spytał wyciągając rękę do mnie.
-Ona zabiła dziecko- wyszeptałam- niewinne dziecko- w tej chwili byłam w szoku- to ma pomóc? i czemu nam?
- Co się dzieję? Matthew miałeś odwrócić jej uwagę- powiedziała kobieta. Nawet nie zauważyłam, jak podeszła. Nagle magicznie zemdlałam.
Znalazłam się w swoim pokoju w łóżku. To musiał być sen. Tylko sen. Wstałam z łózka i ujrzałam kartkę na biurku.
"Przepraszam Cassie. Wyjaśnię ci to kiedyś .
Matthew"
Wiedziałam, że to nie mógł być sen, ale chciałam w to wierzyć.
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...