Z daleka usłyszałam okrzyki walki. Musiało się już wszystko zacząć. Naprawdę długo byłam nieprzytomna. Wyjęłam miecz i ruszyliśmy bokiem ściany. W pomieszczeniu do którego się skierowaliśmy znajdowali się znajomi i nieznajomi mi Nocni Łowcy. Odróżniłam tych dobrych od złych. Niestety zwolenników Alice było więcej. Nie miałam pojęcia skąd się oni wzięli. Alice nie wiedziała nic o tym, że będę mieć wsparcie. Zauważyłam ją na końcu sali, siedziała na tronie. Miała rozwinięte, ogromne, czarne skrzydła, ale końcówki dalej były lekko białe, ale teraz wydawały się bledsze. Jej śnieżno biała sukienka idealnie na nią pasowała. Gdybym jej nie znała powiedziałbym, że jest prawdziwym aniołem. Była aniołem, ale Aniołem Piekła. Spojrzałam na Ashtona. Wiedział co miał robić. Ruszył atakując nieprzyjaciół. Ja musiałam się dostać do Alice. Zamknęłam oczy, aby zebrać wszystkie swoje siły. Kiedy je otworzyłam poczułam się silniejsza. Spojrzałam na swój miecz, który teraz zmienił się w katanę. Była ona o wiele lepsza od niego. Również spostrzegłam, że moje całe ciało płonię, jasnym, złotawym płomieniem. Uśmiechnęłam się wesoło i ruszyłam w tłum.
Zabijałam po kolei nieprzyjaciół. Czułam przy tym ogromną przyjemność. Tak jakbym urodziła się po to, aby zabijać. Wiedziałam co to oznacza. Zło przejmowało mnie. Ja jednak wiedziałam co z tym zrobić. Przebijałam się przez tłum w stronę Alice. Każdego napotkanego wroga zabijałam. Nie ważne czy był to mężczyzna, nastolatek czy nawet kobieta. Moim jedynym ważnym celem była Alice.
Kiedy już przebiłam się przez tłum stanęłam na przeciwko niej. Siedziała uśmiechając się na swoim tronie. Wstała podchodząc bliżej, ale niewiele bliżej.
-Brawo Cassie- powiedziała uśmiechając się- Sprawiało ci zabijanie niewinnych ludzi?- spytała.
-Nie byli niewinny. Byli twoimi zwolennikami- odpowiedziałam czując ogień rozpływający się po moim całym ciele.
-Skąd masz tę pewność? Może tylko rzuciłam na nich urok?- zaczęła mówić mącąc mi w głowie. Nie mogłam jej ulec. -Wiesz o tym, że przejmuję cię ciemność. Próbując bronić się tylko pogarszasz.
-Nie jestem taka, jak ty- zaczęłam- Ja nigdy nie stanę się zła! - zakończyłam rzucając się na nią.
Odparła mój atak bronią, która nagle pojawiła się w jej rękach. Po chwili znalazłam się na podłodze. Była zbyt silna.
-Oh, moja droga- zaczęła śmiejąc się- Nie pokonasz mnie. Nie masz aż takiej mocy.
Jednak mówiąc te słowa jeszcze bardziej chciałam ją zniszczyć. Wiedziałam, że potrafię to zrobić. Wstałam i wyobraziłam sobie, że mam skrzydła. Jednak nie takie, jak Alice. Moje miały być złote. Nie musiałam patrzeć, czułam je. Uśmiechnęłam się przebiegle. Przez twarz Alice przebiegł cień strachu i podziwu. Jednak starała się nie dać po sobie tego poznać. Rzuciłam się na nią lecąc w powietrzu. Kiedy byłam już bardzo blisko ktoś wpadł pomiędzy nią, a mnie. Nim dostrzegłam kto to, to moja katan przebiła go na wylot. Spojrzałam na ciało z wbitą kataną. To Matthew. Leżał bezwładny u moich stóp, a w na koszulce miał ogromną plamę krwi. Opadłam na kolana.
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...