-I jak Matthew?- spytałam wchodząc do jego pokoju.
Kiedy ja ćwiczyłam z Alice i zapoznawałam się z Ashtonem to on zaniósł listy Lily i Joshowi.
-Byli dosyć zdziwieni, ale wyjaśniłem im wszystko, jak najprościej. Oczywiście, jak chciałaś nić nie mówiłam, że Jon to nie jej ojciec, ale również nie powiedziałem, że Alice jest twoją matką. Po prostu jesteście związane swoimi mocami. Jednak dopóki nie pokazałem im listu to i tak nie wierzyli. Potem nagle zmienili zdanie. Nie wiem co tam napisałaś, ale zaczęli współpracować. Pomogą nam i sprowadzą pomoc- powiedział Matthew.
-Czyli teraz tylko muszę wprowadzić swój plan-powiedziałam.
Usiadłam koło Matthewa.
-Posłuchaj może powinieneś nie brać w tym udziału? - spytałam ostrożnie.
-Chcę ci pomóc. Nie pozwolę, aby ona kogoś znów zabiła- odparł stanowczo.
-Matt dużo przeżyłeś. Byłeś pod mocą Alice-powiedziałam łapiąc go za rękę.
-Cass zostanę-powiedział stanowczo.
Wiedziałam, że już go nie przekonam. Przytuliłam go tylko i wyszłam z pokoju. Musiałam teraz poczekać na pomoc, a w tym czasie musiałam wprowadzić swój plan.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Musisz się skupić- odparła Alice.
Zamknęłam oczy i spokojnie oddychałam. Zaczęłam myśleć o wydostaniu się z ciała, o lataniu. Jednak moje myśli cały czas kierowały się w stronę ognia. Ciągnęło mnie do tego i nie potrafiłam się oprzeć temu, aby coś spalić. Jednak skupiłam się i próbowałam uwolnić z mojego ciała. Nagle usłyszałam ciche westchnienie, a wręcz przerażenie. Otworzyłam oczy i spojrzałam zdziwiona na Alice. Stała wpatrzona we mnie z otwartą buzią.
-Co się stało? - spytałam.
Spojrzałam po sobie. Dalej byłam w swoim ciele.
-Nic. Starczy na dzisiaj- powiedziała i szybko wyszła.
Wyglądała, jakby się czegoś przestraszyła.
-Co jej było?- spytałam patrząc na Ashtona.
Jednak on też patrzał na mnie z otwartą buzią. Podeszłam do niego i czekałam na odpowiedź.
-Nie widzisz tego?- powiedział w końcu wskazując na mnie.
Spojrzałam po sobie zdziwiona jego słowami. Nic nie widziałam. Byłam sobą.
-O co ci chodzi? Co mam niby widzieć? - spytałam.
-Cassie ty świecisz- odparł, jak naćpany.
Naprawę czułam się, jakby on się naćpał. Chociaż teraz to już nic by mnie nie zdziwiło.
Klękłam przy nim.
-Ashton- zaczęłam spokojnie- Co ty ćpałeś?
-Jak to jest możliwe, że tego nie widzisz?- spytał przybliżając się do mnie.
-Ashton o co ci chodzi!?- spytałam już zła.
Dotknął mojej ręki. Poczułam, jakby przepłynął przez nią prąd. Udałam jednak, że nic się nie stało.
-Cassie śmiecisz rozumiesz? Jesteś cała jakby w brokacie!- wykrzyczał.
-Ale co to ma znaczyć i czemu tego nie widzę? - spytałam.
-Nie wiem, ale Alice się przeraziła.
-Co się stało, jak zamknęłam oczy?- spytałam.
Ashton dalej trzymał mnie za rękę. Co trochę mnie irytowało i rozpraszało. Jednak pasowało mi to. Czułam się lepiej kiedy trzymał mnie za rękę.
-Na początku nic, ale potem zaczęłaś lekko błyszczeć i coraz bardziej było to widać. Następnie coś chciało się wyrwać z ciebie, ale Alice temu przeszkodziła budząc cię westchnieniem. Widziałem jej twarz Cassie. Ona była przerażona. Może zobaczyła coś więcej? Coś czego ja nie dostrzegłem?- powiedział.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Musiałam jeszcze raz spróbować.
-Dziękuję Ashton- powiedziałam uśmiechając się miło do niego.
Odpowiedział mi także uśmiechem. Ruszyłam ku wyjścia.
-Cassie?- zatrzymałam się i odwróciłam do niego- Uważaj na siebie.
Powiedział to tak... miło i z troską. Bał się o mnie?
Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam.
_____________________________
Kolejny rozdział pewnie dopiero w weekend :/ Szkoła :c i koniec ferii ;_;
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...