11

548 55 2
                                    

  -Kochanie to ty jesteś Lily.  

Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. To chyba jakieś żarty. Ja jestem Cassandra,  a nie Lily. Tej kobiecie musiało się coś pomieszać. 

-Alice ja jestem Cassandra- powiedziałam słabym głosem- Lily jest w Idrysie.

-Nie- zaczęła Alice kręcąc głową- To moja sprawka.

Zobaczyłam kolejne łzy na jej policzkach.

-Zamieniłam was. Nie mogłam pozwolić, żeby Ona coś ci zrobiła

Alice chodziła w tą i z powrotem zdenerwowana. 

-Jednak ona się jakoś dowiedziała

-Ale jak?- spytałam słabo. 

Zaczęło robić mi się od tego wszystkiego niedobrze. Tyle się dowiedziałam. Za dużo było tego. 

Alice ustała patrząc na mnie.

-Jak zło mnie przejęło to zdążyłam na chwilę wrócić i wtedy zamieniłam ciebie i Lily. Jonathan i Jasmine niczego nie podejrzewali, ponieważ rzuciłam na nich urok. Na was zresztą też. Jednak ktoś musiał to odkryć. Nie mam pojęcia, jak, ale Zła Alice dowiedziała się.

-Ale po co ja jej?- spytałam.

Byłam całkowicie zdezorientowana.

-Dalej tego nie widzisz? -  spytała.

Złapała mnie za ręce klękając przy mnie.

-Jesteś moją córką. Jesteś Aniołem Piekła. 

Otworzyłam usta z zdziwienia. To wszystko to jeden wielki żart! Nie mogę być jej córką. Nie mogę być Aniołem Piekła. 

-Czyli- zaczęłam słabym głosem- Ja też muszę wybierać?  Zło, a dobro? 

-Li... Cassie nie wiem- odpowiedziała i spuściła głowę. 

-Jak to nie wiesz?!- uniosłam się.

Emocje przytłaczały mnie ze wszystkich stron. 

-To wszystko zależy od ciebie. Może urodziłaś się już dobra? A może zła? A może sama będziesz wybierać? To tylko ty wiesz. 

Zaśmiałam się ironicznie. 

Super. Gdybym ja tylko to  też wiedziała-Pomyślałam. 

Nagle Alice zgięła się w pół. Podeszłam do niej. 

-Cassie nie mam już dużo czasu. Nie wiem też kiedy kolejny raz uda mi się wydostać. Musisz ratować siebie, uciekaj z Matthewem. Proszę ochroń go. 

Zanim ja zdążyłam coś powiedzieć Alice wstała. Spojrzała na mnie i już wiedziałam, że Ona wróciła. Ja jednak potrzebowałam jeszcze wiele odpowiedzi. 

-Teraz wiesz wszystko- powiedziała swoim skrzekliwym głosem. 

Wyprostowałam się. Miałam ochotę ją zabić tu i teraz. Tyle, że to była moja matka. Chciałam ją uratować. 

-Musisz zrobić to co ci karzę, bo inaczej zginą wszyscy- uśmiechnęła się złowieszczo- Zacznę od twojego przyjaciela, Josha. 

Przestraszyłam się. Tylko nie Josh. 

-Co chcesz? - spytałam zaciskając pięści. 

-No i to mi się podoba- powiedziała wyniośle- Chodź.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia z mojego pokoju. Korytarzem skierowaliśmy się w stronę światła. Brzmi to tandetnie, ale tak było. Szłyśmy w ciemnościach, a na końcu było widać jasną poświatę. 

Kiedy dotarliśmy zauważyłam wielkie pomieszczenie. O takim czymś marzyłam. Na jednej ścianie, na całej długości rozciągała się broń. Od zwykłych serafickich sztyletów po ogromne miecze, łuki,topory i również pistolety.  Pod kolejną ścianą stały różnorodne manekiny do ćwiczeń. Wilkołaki, wampiry, demony. Na jednej stronie wisiał spis wszystkich możliwych demonów. Od najmniej groźnych po te najgroźniejsze. Każdy Nocny Łowca marzył o zobaczeniu takiego czegoś. Jednak teraz dostrzegłam coś na środku pomieszczenia. Nie rozumiem, jak mogłam tego od początku nie zobaczyć. Byłam tak zafascynowana salą, że nie zauważyłam klatki. W niej znajdował się chłopak. Przyjrzałam mu się dokładniej. Miał ciemno blond włosy, brązowe oczy, był również umięśniony i dosyć wysoki. Mimo, że siedział, a raczej leżał,  to widać było, że ma jakiś 1.80, a nawet więcej. Zanim zdążyłam zadać pytanie kto to Alice ruszyła ku niemu. Ruszyłam za nią. 

-To moja zabawka- powiedziała kiedy podeszliśmy. 

Uśmiechnęła się radośnie,a następnie skierowała rękę w jego stronę. Z jej palców poleciały iskierki. Poraziły chłopaka, aż ten otworzył oczy. Przerażony spojrzał na mnie. Potem jego mina zmieniła się w zdezorientowanie. Poznałam go. Widziałam go tylko raz. Rozmawiał kiedyś z Lily. Zapamiętałam go, ponieważ nie wykazywał zainteresowania nią. Był to pierwszy facet, który całkowicie ją zignorował. Żaliła mi się z tego przez tydzień. 

-Czemu on jest w klatce? - spytałam Alice. 

-Zachowywał się bardzo niegrzecznie- powiedziała kierując to do chłopaka. 

Spojrzała na mnie. 

-Chcesz się też pobawić? - spytała jakby on był najnormalniejszą zabawką na świecie. 

-Matko- usłyszałam głos Matthewa za swoimi plecami. Odwróciliśmy się wszyscy. -Potrzebna jest twoja pomoc. 

Alice tylko westchnęła i ruszyła ku niemu. Odwróciła się tylko do mnie i rzuciła:

-Nie zabij go!

A więc zostałam sama  z tym chłopakiem. 

-Teraz tylko tego pragnę. 

Usłyszałam melodyjny głos chłopaka. Spojrzałam na niego. 

-Dalej. Zabij mnie. Bądź, jak ona. 


Skazana na potępienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz