6

665 61 6
                                    


Nie wiedziałam co sądzić o tamtym zdarzeniu. Nie miałam także komu o nim opowiedzieć. Zresztą sama nie widziałam do końca co to było. Próba? Jaka próba? Kto to zaplanował? I jak ja wskrzesiłam ten ogień? Dzieją się ze mną dziwne  i nawet ja nie wiem co.

Szłam właśnie do biblioteki, aby porozmawiać z Joshem. Weszłam do ogromnego pomieszczenia. Za każdym razem podziwiałam jego wygląd. Byłam po prostu zakochana w tym miejscu. Co się dziwić, spędzałam z książkami dużo czasu.

-Hej Josh- przywitałam się z nim.

-Cześć - odpowiedział.

Usiadłam na przeciwko niego. Pisał coś w papierach. Opiekował się biblioteką od czasu, gdy jego tatę wysłano na świat ludzi, aby pomógł chronić instytuty. On się cieszył, ponieważ lubił tu przebywać. Był trochę taki, jak ja. Nie lubił, jak mu się przeszkadzało ani, jak ktoś go rozpraszał.

 Poczekałam, aż skończy z papierami. Ja w tym czasie wzięłam najbliższą książkę i zaczęłam ją przeglądać. Kiedy skończył oparł się wygodnie o fotel, założył ręce za głowę i spojrzał na mnie.

-Więc co cię tu sprowadza?- uśmiechnął się pytając.

-To samo co wczoraj- powiedziałam odkładając książkę - Jednak tym razem mam parę pytań do ciebie.

Josh zmienił pozycje opierając się rękoma o biurko.

-Słucham- powiedział

Przybliżyłam się do niego, aby mówić ciszej.

-Nikt nie może się dowiedzieć o tym o czym teraz ci powiem-zaczęłam - obiecujesz?

-Widzę, ze to coś poważnego - zaczął Josh- oczywiście obiecuje, ze nikomu nie wyjawię tego co powiesz teraz - powiedział łapiąc się za miejsce gdzie jest serce.

Zaśmiałam się. Tak ja się tez śmieje czasami.

Zaczęłam opowiadać mu wszystko co wydarzyło się dotąd. Pomijając podobieństwo Matthewa do Dylana, wczorajszą próbę i mój sen. Z tym musiałam poradzić sobie sama.

Josh słuchał w skupieniu, nie przerywając. Widziałam iskierkę rozpoznania, gdy wspomniałam o tej kobiecie, Alice.

-Więc wiesz może kim ona jest? -spytałam na sam koniec.

-Cassie- zaczął - nie wiem czy to prawda, ale słyszałem coś o niej. Podobno to tylko plotki, ale posłuchaj. Urodziła się z niemożliwego związku, czarownika z aniołem. Wszyscy wiedzą, ze Dzieci Lilith nie mogą mieć dzieci, a więc wydawała mi się ta historia niemożliwa. Potem jednak ktoś ją widział, jak chciała zabić niewinnych Nocnych Łowców, zabiła także swojego parabatai. Wyobrażasz to sobie? Zabiłabyś Lily?

Szybko pokręciłam głową, a on kontynuował.

-Już wtedy była w swojej prawdziwej postaci, czyli anioła z jednym czarnym skrzydłem i jednym białym. Podobno mogła wybierać i walczyć z swoją zła stroną i pomagał jej w tym chłopak, Jonathan, jeżeli dobrze pamiętam, ale ona przegrała tę walkę. Którejś nocy odeszła i zostawiła swojego męża i dziecko, a następnie zmieniła się w coś gorszego niż demona, czy diabła. Mówiono na nią Anioł Piekła.

Wstrzymałam oddech. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Ta kobieta zabiła tyle ludzi, a teraz chciała coś ode mnie.

-Podobno - mówił dalej Josh- miała jakieś moce nadprzyrodzone. Mogła przemieszczać się swoją duszą nie zauważona, dostrzegali ją tylko ci, którym pozwoliła, a gdy już ją zobaczyli umierali. Potrafiła także wytwarzać ogień. Tak po prostu z niczego.

Coraz bardziej przerażona patrzałam na niego. Ja tez to potrafiłam. Nie to niemożliwe. Nie chcę tego. Czemu mnie to spotkało? Co ja takiego zrobiłam? Czemu nie Lily?

Nawet nie zauważyłam, ze zasłaniam twarz rękoma.

- Ej Cassie wszystko ok? - usłyszałam zatroskany głos Josha.

Jak chciałaś coś o mnie wiedzieć było spytać.

Usłyszałam roześmiany głos w mojej głowie. Podniosłam głowę i ujrzałam Alice. Była za Joshem w postaci duchowej. Przerażona otworzyłam szerzej oczy. Patrzała na mnie uśmiechając się ironicznie.

Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.

Roześmiała się.

Nagle zaczęła krzyczeć i łapać się za głowę, a gdy znów na mnie spojrzała ujrzałam zmianę. Teraz wyglądała niewinnie, a w jej oczach gościł smutek i przerażenie.

Cassie musisz uciekać. Porozmawiaj z mamą i Jonathanem. Musisz im powiedzieć, ze macie uciekać. Ona chcę wszystkich zabić. Nie pozwolę jej na to. 

Zgięła się w pół, jakby w bólu.

Ona wraca. Nie wiem kiedy znów uda mi się przejąć kontrolę.

Mówiła szybko.

Jesteś bardzo odważna. Uważaj na siebie Cassie. 

-Nie! - krzyknęłam jakby nagle odzyskując głos- Poczekaj! Muszę wiedzieć więcej!

Jednak znów zobaczyłam te zimne, czarne oczy.

Uśmiechnęła się do mnie z pogardą.

-Powiedz mi o co chodziło z tą próba?- spytałam wstając zła.

-Cassie co się dzieje? - spytał zaniepokojony Josh.

Poczułam jego rękę na moim ramieniu.

-Nie widzisz jej? - spytałam całkowicie zdezorientowana.

-Cassie- zaczął spokojnie- Kogo?

On naprawdę jej nie widział. Specjalnie to zrobiła. Uśmiechała się teraz do mnie. Była szczęśliwa z mojego zagubienia. Nie mogłam dać jej tej satysfakcji. 

Porozmawiamy kiedy indziej.

Tym razem to ja przemówiłam w jej głowie. Ona jednak uśmiechnęła się zadowolona.

Powoli się uczysz.

Nie zwróciłam na nią uwagi. Uspokoiłam się po czym odwróciłam głowę do Josha.

- To tylko taki żart - zaśmiałam się sztucznie-no wiesz mówiłeś o tym, ze jak zobaczę tą kobietą to umrę i tak tylko sobie zażartowałam.

Josh spojrzał na mnie zły, ale widziałam, ze mu ulżyło.

-Cassandro Cecylio Herondale nigdy więcej sobie ze mnie nie żartuj - odpowiedział poważnie wskazując na mnie palcem - Nawet nie wiesz jaki przerażony byłem.

Oj wiem. Tak właśnie się czułam teraz. 






Skazana na potępienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz