Alice zabrała mnie do jakiegoś opuszczonego domu. Kiedy spytałam gdzie jesteśmy dokładnie nie chciała mówić. Przenieśliśmy się za pomocą jakiegoś dziwnego portalu. Nie był to całkowicie portal. Jakby mgła. Tyle, że ta przenosiła ludzi w rożne miejsca. Pierwszy raz takie coś widziałam. Alice pokazała mi mój pokój. Znajdował się obok Matthewa. Miało to niby nas przybliżyć do siebie.
Moje życie jest coraz dziwniejsze. Może to tylko sen? Obudzę się i wszystko będzie, jak dawniej.
Taa.
Wiedziałam, że tak nie będzie. Gdyby to była prawda to już dawno bym się obudziła.
Pewnie nikt jeszcze nie zauważył mojego nagłego zniknięcia.
Dobra uspokój się i nie myśl o tym. Nakazałam sobie.
Muszę ułożyć plan.
Dowiedziałam się, że mam być żoną Matthewa, że mam spalić z nimi świat, a Alice to psychopatka.
To chyba by było tyle. Cóż nie dowiedziałam się za wiele.
Mój kolejny krok to dowiedzenie się więcej. Rozejrzałam się po pokoju. Na biurku znalazłam zeszyt i długopis.
Postanowiłam zapisać pytania, które jutro zadam Alice.
1. Po co tu jestem.
2. Czemu zabija ludzi.
3. Czemu mamy spalić świat.
4. Czy jest psychopatką. ( Jak mnie zabije po spytaniu się to oznacza, że tak)
5. Czemu uważa, że jesteśmy sobie z Matthewem przeznaczeni.
6. Skąd się wzięły te moce.
Chciałam pisać dalej, ale usłyszałam głośny huk. Nie byłam pewna czy wyjść. Siedziałam chwilę w kompletnej ciszy. Czekałam na kolejny odgłos, który będzie wskazywał na to, że coś jest nie tak. Ktoś otworzył drzwi mojego pokoju.
Teraz patrzałam w jego hipnotyzujące, niebieskie oczy. Naprawdę były nieziemskie. Do tego z połączeniem czarnych włosów wyglądał nieziemsko. Pierwszy raz ktoś tak na mnie działał.
-Co to było?- spytałam.
-Musisz uciekać- odparł.
Byłam kompletnie zdezorientowana. On też zwariował?
-O czym ty mówisz?- spytałam unosząc brwi.
Podszedł do mnie.
-Ona nie może cię wykorzystać- powiedział ze łzami w oczach.
-Mat - zaczęłam spokojnie- kochasz mnie?
Zobaczyłam, jak przez jego twarz przemyka jakiś cień.
-Moja mama...
-Ale czy ty mnie kochasz?- spytałam przerywając mu.
-Cassie jesteśmy sobie przeznaczeni- powiedział łapiąc mnie za rękę i klękając przede mną.
-Matthew twoja mama ci to wmówiła. Nie kochasz mnie- powiedziałam.
Czułam jednak, że chciałam, aby było inaczej.
Ogarnij się. Nie znasz go. Nakazałam sobie.
Tak bardzo współczułam jemu. Wychował się z myślą, że mnie kocha. Nie mógł pokochać nikogo innego. Tylko mnie.
Postanowiłam zmienić temat.
-Czemu mam uciekać?- spytałam.
Zanim jednak zdążył mi odpowiedzieć to w drzwiach pojawiła się Alice. Uśmiechnęła się widząc nas. Klasnęła w ręce uradowana.
-No! Widzę, że już się polubiliście!- wykrzyknęła radosna.
W tej chwili potrzebowałam porozmawiać z tą dobrą stroną Alice. Tylko nie wiedziałam, jak dotrzeć do niej.
Alice podeszła do Matthewa i położyła mu rękę na ramieniu.
-Zostaw nas na chwilę. Muszę porozmawiać z Cassandrą- powiedziała łagodnie, a Matthew wyszedł.
Spojrzała na mnie, a potem na kartkę. Wyrwała mi ją z ręki. Powoli zaczęła czytać.
No świetnie teraz mnie zabije.
Jednak ona tylko się zaśmiała.
-Nie jestem psychopatką. Jednak potrafię stać się niemiła- powiedziała.- a odpowiadając na resztę twoich pytań to nie czujesz potrzeby czasami spalenia czegoś? A nawet zabicia?
Jej pytania zszokowały mnie. Chciałam powiedzieć, że nie, ale wtedy sobie przypomniałam, że mam ochotę zabić ją, potem, że chciałam spalić całą polanę w przypływie złości. Nie musiałam odpowiadać, ponieważ Alice wiedziała po mojej twarzy odpowiedź.
-Widzisz Cass jesteś taka sama, jak ja- powiedziała i pogłaskała mnie po policzku.
Nie byłam taka sama, jak ona.
-Ja nie zabiłam swojego parabatai- powiedziałam chociaż wcale tego nie chciałam.
Jednak Alice nie była zła. Była smutna. Zobaczyłam łzy w jej oczach. Nie mogłam uwierzyć.
-To nie ja go zabiłam- powiedziała patrząc mi prosto w twarz- To nocni łowcy go zabili!-Wykrzyknęła.
Wstała i podeszła do okna.
-Josh był moim najbliższym przyjacielem. Kochałam go. Nawet bardziej niż Jonathana. - spojrzała teraz na mnie- A oni go zabili! Rozumiesz!? Jednego z swoich! - wykrzyczała.
Nie wiedziałam co powiedzieć, ale musiałam zachować powagę mimo, że chciało mi się krzyczeć i płakać.
-Kim jest Jonathan?- spytałam.
Chciałam wydobyć z niej, jak najwięcej. I teraz miałam okazję.
-Jest moim mężem- uśmiechnęła się- Jednak też mnie zdradził- i po raz kolejny na jej twarzy zagościł smutek.
Mimo, że miałam ochotę zabić tę kobietę to współczułam jej.
-Alice?- zaczęłam- Jak to się stało, że jesteś Aniołem Piekła?
Twarz Alice nagle złagodniała. Czarne oczy zmieniły swój kolor na niebieski, jak u Matthewa.
-Mam mało czasu Lily- powiedziała kobieta o łagodnym głosie.
-Lily?- spytałam zdziwiona.
Przez twarz Alice przemknął dziwny cień.
-Przepraszam Cassie pomyliłam się- powiedziała szybko- ale nie ważne. Musisz się dowiedzieć czemu robię to wszystko. Czemu ta zła strona mnie to robi. No i, jak mnie uratować. Jeżeli jeszcze się da.
Przepraszam!
Nwm, jak, ale całkowicie wypadło mi z głowy, że mam dodać rozdział ;_; Bo miałam już napisany i po prostu wyleciało mi z głowy, że mam go dodać :/
Więcej się to nie powtórzy!
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...