1

939 79 0
                                    


          Od tamtego wydarzenia minęło pięć lat. Nigdy więcej nie ujrzałam kobiety ani chłopca. Także nikomu o tym nie mówiłam. Czułam, że nie mogę powiedzieć, a kiedy już próbowałam słowa nie chciały wyjść z moich ust. Zapomnieć też nie mogłam. Wmawiałam sobie, że to tylko sen, ale i tak w to nie wierzyłam. Od tamtej pory ginęło  także coraz więcej nocnych łowców lub znikało w dziwnych okolicznościach. Dalej nikt mi nie chciał nic mówić, a miałam już 17 lat. Za rok będę mogła brać udział w obradach Wielkiej Rady Łowców,a teraz mogłam tylko podsłuchiwać. 

-Cassie idziemy na plaże? - spytała moja przyjaciółka Lily.

Była ona jednym z najdziwniejszych nocnych łowców. Kompletnie nie interesowały ją demony, broń, walka czy ogólne życie łowców. Zachowywała się, jak zwykły człowiek, Przyziemna.  Również tak wyglądała. Blond włosy miała zawsze rozwiązane, a nocny łowca powinien mieć je zawsze związane, ponieważ nigdy nie wie, gdy coś zaatakuje. Musi być zawsze przygotowany. Nosiła zawsze sukienki, najczęściej w kwiatki. Była najbardziej optymistyczną i radosną dziewczyną na świecie. Wcale nie przypominała Nephilim. Nie pasowała do tego świata. Jednak nie mogła opuścić go. Takie było prawo. Nie zawsze jednak sprawiedliwe. 

-Nie mogę- odpowiedziałam. 

Tak naprawdę to mogłam, ale nie chciałam. Miałam ważniejsze sprawy. 

-Znów będziesz podsłuchiwać starszych?- spytała wzdychając i przewracając oczami.

Jak widać znała moje plany. Nie musiałam odpowiadać, ponieważ znała odpowiedź. 

-To jest Wielka Rada Łowców, a nie starsi- zwróciłam jej uwagę, ale ona zignorowałam ją. 

-No chodź zabawisz się w końcu!- wykrzyknęła radosna i rzuciła się na moje łóżko. -Może kogoś poznasz?- uśmiechnęła się znacząco. Nie chciałam nikogo poznawać. Za każdym razem, jak rozmawiałam z jakimś chłopakiem przed sobą widziałam twarz Matthewa. To już chyba podchodzi pod obłęd. Wiedziałam jednaj, że Lily tym razem tak łatwo nie odpuści.

-Chodźmy - odparłam zrezygnowana, a ona zaczęła piszczeć z radości. 

Pewnie zastanawiacie się czemu się z nią przyjaźnie? Ja- sarkastyczna realistka, która kocha walczyć i broń, a Lily- wesoła optymistka, która nienawidzi walki, demonów i broni, a kocha spokój i zabawę. Cóż podobno przeciwieństwa się przyciągają.  Zresztą od dzieciństwa spędzamy ze sobą czas, jacy.k siostry. 

Na  plaży było więcej ludzi niż się spodziewałam. Sądziłam, że nocni łowcy wolą spędzać czas na innych zajęciach , bardziej związanych z życiem łowców. Rozglądając się zauważyłam grupkę dziewczyn zebranych wokół blondyna. Normalnie nie zwróciłabym na to uwagi, ale oczy tego chłopaka był niesamowite. Niebieskie, jak... Matthewa. Nie to nie on. Ten chłopak jest blondynem i ma inną twarz. Chociaż widziałam go ostatni raz jako młodego chłopca, więc mogło się wiele zmienić, ale nie. To na pewno nie on. Szybko odwróciłam wzrok. Poszłam za Lily do grupki jej znajomych. Zapoznała mnie z nimi. Sądziłam, że będą oni tacy sami,  jak ona, ale zadziwili mnie.  Interesowali się broniom, demonami, sposobami i zabijania. Po prostu prawdziwi nocni łowcy. Tak mnie zainteresowała rozmowa z nimi, że nawet nie dostrzegłam, gdy chłopak, któremu się przyglądałam zbliżył się do nas.

- Hej. Jestem Dylan- odezwał się nawet na mnie nie spoglądając. Wszyscy zdziwieni patrzeliśmy na niego.- kuzyn Josha. Mówił, że możecie mnie oprowadzić po Aliciante. Jestem tu nowy- dokończył

- Możliwe, że coś mówił. Jestem Jon- odezwał się kolega Lily.

Jon był wysokim brunetem i od razu go polubiłam. Był bardzo podobny do mnie z charakteru. 

- To jest Eliza, Nico, Lily i Cassie- powiedział wskazując na nas.

Dylan ledwo dostrzegalnie zatrzymał wzrok na mnie. 

- To może pokażecie mi miasto?- spytał chłopak

-Chodźmy- powiedziała radośnie Lily. 

Wszyscy razem poszliśmy w kierunku Aliciante. Nie chciałam iść blisko Dylana, więc szłam z tyłu z Lily. Zdziwiło mnie to, że ona nie chciała oprowadzać chłopaka. Zawsze była chętna do pomocy, a szczególnie jeżeli tej pomocy potrzebowali przystojni chłopcy. 

-Co jest ?- spytałam Lily szeptem.

- Wydaje mi się znajomy ten chłopak, ale dziwnie znajomy- odparła. 

Nagle usłyszałam wybuch. Był tak mocny, że upadliśmy wszyscy na ziemię. Szybko wyjęłam zapasową broń i ruszyłam w kierunku zniszczeń. W połowie drogi przypomniałam sobie o Lily. Nie mogłam zostawić jej samej. Nie da sobie rady. Wróciłam, ale jej nie było. Rozpoczęłam jej poszukiwania. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Zaczynałam się bać. Poszłam do jej domu, lecz zamiast domu zobaczyłam ruinę. Cały budynek był zniszczony. Na resztkach schodów siedziała Lily i jej tata Jonathan. Moja przyjaciółka płakała wtulając się w swojego ojca.  Miała tyle wspomnień z tym domem, również ja je miałam. Podniosłam głowę, a w  tle na skraju lasu zobaczyłam kobietę. Uśmiechała się do mnie. Pomachała mi po czym odwróciła się i ruszyła w stronę głębi lasu. Dostrzegłam na jej plecach skrzydła. To była ta kobieta i to ona przyczyniła się do zniszczenia domu. 






Skazana na potępienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz