Rozejrzałam się po jego pokoju. Szukałam czegoś co nie pozwoli mi o nim zapomnieć. Czegoś wartościowego. Zaczęłam przeszukiwać szafy Matthewa. Nie było w nich za dużo rzeczy. Zwykłe ubrania, parę starych papierów, moje prawdziwe listy do Lily i Josha. Jednak nic z tego nie było czymś co potrzebowałam. Zła i zmęczona usiadłam na jego łóżku. Wtedy poczułam, że siadam na czymś twardym. Wstałam i włożyłam rękę pod materac. Poczułam pod palcami kartki papieru. Wyjęłam je znów siadając na łóżku. Był to pamiętnik. Niektóre kartki wypadły lub zostały wyrwane. Zaczęłam wertować stronę po stronie. Znalazłam wpis, gdy mnie spotkał na plaży.
7.07.2015
Widziałem ją. Miała wtedy zagubiony wyraz twarzy. To właśnie ona miała zostać moją żoną. Nie chcę tego. Niestety nie mogę postawić się matce. Już zaplanowała moje życie. Boję się. A jeśli ona mnie nie pokocha? Albo ja jej...
14.07.2015
Cassie jest moją siostrą. Nie mogę w to uwierzyć. Polubiłam ją i to bardzo, ale nie chciałem za nią wyjść mimo tego. Cieszę się, że ona też nie chcę. Jednak... moja matka chcę inaczej. Powinienem się jej przeciwstawić? Ale... nie mogę. Czasami czuję się jakbym to nie ja to wszystko robił. A co jeżeli Alice mnie kontroluję? Nie to niemożliwe.
Czytając nawet nie poczułam, jak łzy spływają po moich policzkach. Jeżeli to prawda? Zła Alice kontrolowała Matthewa? To wszystko co zrobił to było bez jego woli? Kartkowałam dalej strony aż znalazłam ostatnią. Była z dzisiaj.
17.07.2015
To ten dzień. Alice zaplanowała wszystko, ale ja się źle czuję. Zdradziłem Cassie. Nie chciałem, ale ona mnie zmusiła. Tak bardzo chciałem wszystko jej powiedzieć. Teraz już za późno. Jednak nie pozwolę Alice skrzywdzić Cassie. Nie pozwolę Alice przejąc znów nade mną kontroli. Wyjawię Cassie, że...
Ostatnia strona nie byłą dokończona. Jakby ktoś mu przerwał pisanie. Co chciał mi wyjawić? Czułam, że teraz nie dowiem się.
-Hej wszystko ok?- spytał ktoś wchodząc do pokoju.
Ujrzałam Ashtona. Nie rozmawiałam z nim od rozdzielenia się przed salą. Teraz też nie wiedziałam co powiedzieć. Wiele zmienił w moim życiu. Naprawdę go polubiłam. Nie mogą wytrzymać tego wszystkiego wstałam i przytuliłam się do niego z łzami w oczach.
-Przepraszam- wyszeptałam.
-Za co?- spytał.
-Za wszystko, za to, ze musiałeś patrzeć na to wszystko, jak zabijam...
Nie dał mi dokończyć.
-Nie byłaś sobą- powiedział patrząc mi w oczy- Lily i Josh wyjaśnili mi wszystko.
-Mimo to dalej chcesz się ze mną zadawać?- spytałam łamiącym się głosem odsuwając się od niego.
-Cassie- złapał mnie za twarz- Ja bardzo cię polubiłem. Nigdy żadna dziewczyna na mnie tak nie wpłynęła. Żadna.
-Ja też cię bardzo polubiłam- wyszeptałam.
Staliśmy tak patrząc sobie w oczy. Nie przeszkadzało mi to. Byłam szczęśliwa. Naprawdę polubiłam Ashtona. Nawet bardziej niż polubiłam... Mimo to nie chciałam się na razie do tego przyznawać.
-Chodźmy co? - spytał.
Kiwnęłam głową i wzięłam zeszyt Matthewa do ręki. To było coś czego potrzebowałam. Ashton nie pytał. Wiedział, że potrzebuję tego.
____________________
Przyglądałam się, jak zwłoki Matthewa palą się. To był rytuał pogrzebowy Nocnych Łowców. Spalano ciała, a następnie przenoszono prochy do Miasta Kości. Mimo to nie pozwolono ich tam przenieść. Matthew współpracował z Alice, a więc Clave nie pozwoliło na przeniesienie. Stałam teraz z prochami Matthewa w szkatułce. Nie byłam pewna co z nimi zrobić. Jednak teraz stałam na polanie na której przybliżyliśmy się do siebie. Czułam, że to jest to miejsce. Tu czuliśmy się chociaż przez chwilę sobą. Wzięłam proch w ręce i rozsypałam. Wiatr rozwiał go na całą polanę. Stałam tak przez chwilę wpatrzona w to wszystko.
-Cassie!- usłyszałam krzyk Ashtona- Na Anioła! Szukaliśmy cię! Miałaś tylko na chwilę wyjść- powiedział zdyszany.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wtedy rozejrzałam się wokół. Było już ciemno. Tak bardzo nie chciałam opuszczać tego miejsca, że nie zwracałam uwagi na czas.
-Przepraszam Ashton- powiedziałam ze łzami w oczach.
Spojrzał na mnie, a potem na szkatułkę. Wiedział o co chodzi.
-Musisz zapomnieć Cassie- powiedział łagodnie.
-Nigdy o nim nie zapomnę- powiedziałam ścierając łzy z policzków- Ash ja nie potrafię...
Wiedział, że cały czas obwiniałam się o zabicie Matthewa. Jednak ja inaczej nie potrafiłam. Do tej pory zastanawiam się czemu obronił Alice. Ze względu, ze to jego matka czy, że ona mu rozkazała? Mimo tego to ja go zabiłam. Gdyby nie ja żył by. Ashton jakby wiedząc o czym myślę powiedział:
-To nie twoja wina. Wyskoczył tak nagle nie mogłaś go zauważyć.
Cieszyłam się, ze go mam. Pomógł mi i to bardzo.
-Ash dziękuję, że jesteś- powiedziałam.
Uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. Kiedy się odsunął spojrzał mi prosto w oczy. Nagle mnie pocałował. Na początku nie pewnie patrzałam na niego, a potem oddałam pocałunek.
Pragnęłam tego od dawna, ale nigdy nie odważyłam się. Odsunęliśmy się od siebie zdyszani. Oparłam czoło o jego czoło. Teraz czułam, że może jednak wszystko będzie inaczej. Wszystko wróci do normalności, a przynajmniej miałam taką nadzieję.
_______________
To by było na tyle:) Dziękuję czytającym! <3
Mam nadzieję, że spodobało się!
Komentujcie co sądzicie o całym opowiadaniu, jak i tym epilogu!
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...