Byłam w szoku. Matthew kłamał? Oszukał mnie? Przecież był moim bratem... Wiedziałam, że nie powinnam była się załamać, ale tak się stało. Zaufałam mu, a on mnie okłamał. Cały czas współpracował z Alice, a ja głupia myślałam, że jest po mojej stronie. Sądziłam, że po tylu latach, które spędził z Alice nagle ją zdradzi. To było po prostu niemożliwe. Jednak ja dałam się nabrać. Mimo to już miałam nowy plan. Zrobię tak, że Matthew pożałuję, że mnie zdradził. Miałam jeszcze dzień na wprowadzenie go.
Ruszyłam do pokoju Matthewa. Siedział zwrócony ku okna szepcząc coś i bawiąc się rękami. Wydawał się wtedy taki bezbronny. Wiedział, że mimo iż mnie zdradził nie mogłam być zła na niego. Został wychowany przez złą Alice. Nie dziwię się, że stanął po jej stronie.
-Hej. Mogę wejść?- spytałam.
Odwrócił się do mnie. Przez chwilę na jego twarzy zauważyłam strach. Jednak szybko zniknął.
-Jasne. Wejdź- odpowiedział wskazując, abym usiadła koło niego.
-Matthew muszę cie prosić o pomoc w moim planie-zaczęłam mówić-Opowiem ci o co chodzi.
Patrzył na mnie wzrokiem pełnym zaciekawienia. Mimo, że mnie zdradził to czułam jakbym to ja go teraz raniła. Chciałam go uratować. Tak bardzo chciałam , ale nie wiem czy jest to możliwe.
-Musisz dokładnie o 20.00 przypilnować wejścia do sali gdzie będę się znajdować z Alice-powiedziałam.
-Dobrze-odparł uśmiechając się.
Czułam się słabo. Poznałam brata. Człowieka, któremu zaufałam choć trochę i który był tak bardzo podobny do mnie. Mój brat. Brat wychowany przez tą zła Alice. Wiedziałam, że muszę uratować Alice, ale chciałam ją zabić. Wyrządziła tyle złego. Czy da się jeszcze uratować tę dobrą Alice? Czy nie jest już za późno?
-Matthew-odparłam z łzami w oczach-Jesteś dla mnie bardzo ważny. Mam nadzieje, ze...Mam nadzieje, że sobie poradzisz.
Jednak on tylko spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Ty tez jesteś dla mnie ważna Cassie-odparł i przytulił mnie.
Wypowiedział te słowa, jakby nic nie znaczyły. Było wyrażone bez uczuciowo. Czułam, że za chwilę się rozpadnę. Nie mogę się teraz załamać. Wstałam, pożegnałam się z Matthewem i wyszłam z jego pokoju.
Już jutro miał nastąpić ten dzień. Ostateczny dzień kiedy wybiorę. Postanowiłam swoje ostatnie godziny spędzić w sali ćwiczeń.
Idąc tam już z dalej usłyszałam głośne okrzyki bólu. Im byłam bliżej tym były głośniejsze. Niepewnie zajrzałam do pomieszczenia. Alice stała przed klatką Ashtona. On za to klęczał przed nią z twarzą wyrażająca ból.
-Co ty sobie myślisz?- spytała ironicznym głosem Alice.
On się nie odezwał. Klęczał z głową zwisającą w dół.
-Ona tylko cię wykorzystuje! Chcesz się jej słuchać? Możesz przyłączyć się do mnie. Tylko ja to wygram! Rozumiesz?! Tylko ja!- krzyczała Alice.
Poraziła go po raz kolejny prądem, a on już upadł bezwładny.
-Widzisz? Jesteś tylko zwykłym pół aniołem. To ja jestem w pełni aniołem. I tylko ja mogę to wygrać-powiedziała i ruszyła ku wyjściu. Postanowiłam szybko się gdzieś schować. Padło na drzwi na przeciwko mnie. Weszłam tam. Nagle znalazła się w lesie. Drzwi prowadzące na zewnątrz? Niemożliwe. Jakoś musiałam się przenieść. Tylko nie wiem, jak. Niepewnie obróciłam do tyłu. Drzwi zniknęły. Byłam zdana na siebie i las. Nagle usłyszałam trzask. Odwróciłam się w stronę odgłosu. Nikogo jednak nie dostrzegłam. Kolejny trzask. Zaczynałam się powoli bać.
CZYTASZ
Skazana na potępienie
FantasyCassandra Herondale jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem i pół człowiekiem. Mieszka w Idrysie z matką, a ojca nie zna. Któregoś dnia zostając w Aliciante spotyka kobietę i chłopca. Kobieta ta jest aniołem, lecz zamiast białych skrzydeł ma czarne. S...