Adela|1912
- Matko, co ty tutaj robisz? - zapytałam ją, stojąc po drugiej stronie stołówki. Odwróciła wzrok od Rebecci i spojrzała prosto w moje oczy.
Mój ojczym i Rebecca również odwrócili się w moją stronę. Brązowe oczy mojego ojczyma zatrzymały się na moim ciele. Jego oczy powędrowały od moich czarnych butów po czubek mojej głowy. Na jego ustach pojawił się uśmieszek, kiedy zauważył, że jestem ubrana w uniform. Prawdopodobnie myślał, że owinął mnie sobie wokół palca.
Rebecca przemówiła. - Oh, Adela, twoja mama chciała osobiście przekazać ci jedzenie, zamiast podawać je przez kogoś.
Moja mama objęła mnie swoimi ramionami. Tymczasem ojczym stał za nią i czekał na swoją kolej.
- Bardzo za Tobą tęskniłam kochanie. - powiedziała. Położyła swoje dłonie na moich ramionach. - Mam nadzieję, że świetnie się tu bawisz! Twój ojciec za tobą tęskni.
- Matko, ile razy mam ci powtarzać. On, - wskazałam na zboczeńca. - nie jest moim ojcem i nigdy nim nie będzie.
- Oh kochanie, daj mu trochę czasu. On jest nowy w tej całej roli ojca, a poza tym on cię ubóstwia! Nawet jeśli robisz dla niego te wszystkie rzeczy.
Przysięgam, czy moja matka może być jeszcze głupsza. Kocham ją, ale Boże ona doprowadza mnie do szaleństwa.
Nie odpowiedziałam, po prostu uprzejmie kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się grzecznie. Nie odczuwam takiej potrzeby, żeby się teraz kłócić.
Mama pocałowała mnie w policzek i zdjęła ręce z moich ramion. Odwróciła się w stronę ojczyma i wzięła od niego małe pudełko.
- Przyniosłam Ci twoje jedzenie. - wręczyła mi pudełko. Cofnęłam się, czując ciężar pudełka w moich rękach.
- Dzięki.
Moja mama cofnęła się, a jej miejsce zajął ojczym. Trzymał kontakt wzrokowy ze mną.
- Rebecca, mogłabyś zanieść to pudełko na koniec kuchni? Tylko proszę, połóż je w takim miejscu, gdzie Adela je z łatwością znajdzie. Ona wygląda jakby miała problem ze znajdywaniem rzeczy. - powiedział.
Minęło trochę czasu od kiedy słyszałam jego głos. Ostatnio pamiętam, że jego ostatnimi słowami były: - Pamiętaj prosze, że wysłaliśmy Cię tutaj, bo Cię kochamy. - poźniej przytulił mnie, z którego się wyrwałam, a on wyszeptał mi do ucha: - i dlatego, że nie mam pewności, że nikomu nic nie powiesz.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o tych słowach.
- Oczywiście, panie Potters. - opiekunka odpowiedziała. Wzięła pudełko z moich rąk i odeszła na tyły kuchni.
- Adela, tęskniłem za tobą. - jego słowa wywołały coś dziwnego we mnie. Poczułam jak moje gardło się zaciska. Chciało mi się wymiotować.
- I oczywiście tęsknię za tym pysznym makaronem, który robisz. Poprosiłem twoją matkę, żeby go zrobiła tak jak ty to robisz, ale jej zawsze nie wychodzi. - uśmiecha się.
Boże, chciałabym rzucić cegłą w jego głowę.
Nic się nie odzywam.
- Adela? - głos za mną odezwał się. Z łatwością rozpoznaję ten głos, Harry. Odwróciłam się. - Możemy usiąść do stołu?
Przytaknęłam. Wziął tacę z tym okropnym jedzeniem. Podążyłam za nim.
- Przepraszam, mamo, - zawahałam się z wypowiedzeniem kolejnego słowa. - ojciec, ja i Harry idziemy usiąść i pogadać. Do zobaczenia za parę tygodni.
Moja matka spojrzała na Stevena, a on spojrzał na nią. Złapała go za ramię i ścisnęła je.
- Steven, myślę, że powinniśmy jej powiedzieć. - powiedziała.
- Jesteś pewna? - zapytał, moja matka pokiwała głową i ruszyła do stolika, przy którym miałam zamiar usiąść razem z Harrym.
Oboje usiedli, Harry spojrzał na nich podejrzanie.
- Co oni robią? - powiedział bezgłośnie.
- Nie mam zielonego pojęcia. - odpowiedziałam mu bezgłośnie.
- Czemu wy tu jeszcze jesteście? Nie powinniście być teraz 50 mil stąd? - zapytałam. Moja mama spochmurniała.
- Adela, zanim pójdziemy, - zawahała się, kiedy wypuszczała słowa ze swoich ust. - musimy powiedzieć ci coś bardzo, bardzo ważnego. Prawda Steven.
Pokiwał powoli głową i podrapał się po brodzie.
Harry spojrzał na mnie, po czym przemówił. - Prawdopodobnie powinienem odejść stąd, to naprawdę nie jest mój interes przeszkadzać wam w czymś ważnym.
- Nonsens, im więcej osób wie, tym weselej. - moja mama powiedziała.
- Właści.. - przemówił ojczym.
- Oh zamknij się Steven. Nie widzisz, że próbuję coś ogłosić.
Zakmnął się. - Oczywiście skarbie. Przepraszam.
Złość wzrastała w moim ciele, jak śmiał tak ją nazywać kiedy on był niewierny i miał mnóstwo grzechów.
- Więc co to takiego?
- Cóż, ja i twój ojciec, - zatrzymała się i wskazała na siebie i Stevena. - chcemy mieć dziecko!
Wszyscy siedzieli cicho.
Dziecko? Jeśli moja mama będzie miała dziecko z tym draniem, będzie ono dla niej wielkim obciążeniem. Jestem pewna, że on już jest prawdziwym ojce, na pewno kogoś puknął odkąd jest w związku z moją matką.
Zadrwiłam, - Dziecko? Nie jesteś za stara?
- Siedź cicho młoda damo, mam dopiero 30 lat. - powiedziała bardzo poważnie.
Zaśmiałam się, - Myślałam, że rok temu skończyłaś 30 lat.
Obok mnie mogłam usłyszeć chichot Harry'ego, co spowodowało, że zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej.
- Nie byłoby to dziwne? Mam na myśli pomiędzy tobą a Steven'em jest 12 lat różnicy. - Matko, nie powinnaś mieć teraz menopauzy, wiesz, jesteś stara.
- Jezus Adela, jestem przed czterdziestką! - powiedziała chowając twarz w swoich dłoniach. - Kochanie, proszę wytłumacz to naszej córce.
- Adela, chce mieć swoje dziecko. - powiedział.
- Proszę cię, - zadrwiłam kolejny raz. - Jesteś młody, możesz mieć dzieci za kilka lat.
- Tak, mogę, ale twoja matka nie będzie już młodsza.
- Dobra, cokolwiek, miejcie dziecko, nie obchodzi mnie to. - Harry właśnie skończył swoje jedzenie, a ja skończyłam rozmawiać z rodzicami.
- Chodź Harry, musimy naprawić ten domek w ogrodzie.
_________________________________________
nie to żebym tłumaczyła to w środku nocy XDD
przepraszam za jakiekolwiek błędy ;-;
CZYTASZ
Asylum [HS] (Daddy Kink) PL ✔️
FanfictionPsychiatryk to nie miejsce na miłość. Adela King była wolontariuszką w psychiatryku, ponieważ jej matka myślała, że to zmieni jej okropne zachowanie. Kiedy dowiaduje się, że będzie pomagać mężczyźnie o imieniu Harry Styles, nie myślała, że będzie mó...