17.

378 26 13
                                        

-I serio nikogo tam nie poznałaś? - siedziałam na podłodze, opierając się o drzwi łazienki. Harry obstawiał drugą stronę i tak rozmawialiśmy. Już jakąś godzinę. Było sympatycznie i w ogóle...

-Chyba pamiętasz, że nie jestem zbyt śmiała. - mruknęłam.

-Jakoś po tym, co odwaliłaś ostatnio, śmiem w to wątpić. - zaśmiał się. Nastała chwila niezręcznej ciszy. Faktycznie. Co się ze mną stało? W Denver siedziałam ostatniej ławce. Niezauważona.

Okej, prawie niezauważona.

Nie starałam się zwrócić na siebie uwagi, bo zwyczajnie tego nie potrzebowałam. Ale przy Harrym... przy nim tak nie można. On jest wszędzie. Z każdym chce być, porozmawiać. Gra w szkolnej drużynie koszykówki, przez co jest jeszcze bardziej rozpoznawalny. Chociaż nie dziwię się tym wszystkim ludziom. Harry jest przystojny, zabawny, miły... "Niczego mu nie brakuje" można by stwierdzić.

-Wyjdziesz w końcu? - mruknął z nadzieją. Tak, chyba już powinnam wyjść. No więc podniosłam się z podłogi i otworzyłam powoli drzwi. Harry zerwał się ze swojego miejsca, żeby spojrzeć na mnie. Ale ja nie patrzyłam na niego. Przeszłam obok i ruszyłam prosto do swojego pokoju. Słyszałam, jak szedł za mną. Weszłam do mojej prywatnej ciemności i podeszłam do okna. Niebo przybrało już granatowy kolor a gdzieniegdzie pojawiły się pojedyncze gwiazdy. Gdyby nie to nigdy nie gasnące miasto, można by powiedzieć, że to najpiękniejsza okolica. Ale te domy obite w pieniądze... Fakt, mieszkam chyba w najdroższym i jednocześnie jednym z ładniejszych domów tutaj, ale to nie ja sobie go wybierałam.

-Obraziłaś się czy co? Przecież ja nie chciałem... - aż podskoczyłam, kiedy usłyszałam za sobą szept Harry'ego. Odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie tym dziwnym wzrokiem mówiącym "daj już wreszcie spokój" czy coś w ten deseń.

-Nie obraziłam. - mruknęłam, i położyłam się na łóżku. Zaraz obok mnie zaległ Harry. Leżeliśmy tak chwilę w ciszy.

-Mam pomysł. - odezwał się.

-Mam się bać?

-Masz się zgodzić.

-Jaki pomysł?

-Bo trochę nudno się zrobiło, c'nie?

-Troche. - przyznałam cicho.

-Co powiesz, żeby zaprosić kogoś?

-Nie znam przecież nikogo... - odwróciłam się tak, żeby móc widzieć Harry'ego.

-No to byś poznała. - zaśmiał się. Zgromiłam go wzrokiem, ale banan nie schodził mu z twarzy.

-Oj no zgóóóódź się... - mruczał, walając się po łóżku.

-Twój dom. Rób co chcesz. - stwierdziłam, i zamknęłam oczy, wracając do poprzedniej pozycji.

-Dzięki! - powiedział trochę za głośno. Szybko się podniósł, pocałował mnie w policzek i pobiegł do pokoju. Westchnęłam głęboko i również zeszłam z łóżka.

Wychodząc z pokoju, już słyszałam, jak Harry rozmawiał z kimś przez telefon. Przeszłam obok siedzącego na fotelu chłopaka, prosto do kuchni. Teraz pytanie na co miałam ochotę... Przeryłam wszystkie szafki, po czym stwierdziłam, że jednak nie jestem głodna. Typowa Nicola.

-Co tam, mała? - obok mnie przemknął Harry, robiąc sobie kakao.

-To ja powinnam zapytać "co tam". - przewróciłam oczami i usiadłam na blacie. O dziwo bardzo go polubiłam.

-A w sumie dobrze. Zgadnij kto będzie. - powiedział radośnie, opierając się udami o środkowe szafki centralnie naprzeciwko mnie.

-Nie wiem. - mruknęłam, przyglądając się mu. Ubrał koszulkę, debil. Zaśmiałam się w myślach.

Podpisano: Nikt ważnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz