18.

333 26 8
                                    

Otworzyłam oczy. Cud, że od razu ich nie zamknęłam, bo odsłonięte okno niemiłosiernie dawało mi o sobie znać. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Daniela już nie było. Podobnie, jak śladów, że była tu jakakolwiek impreza czy posiadówa. Wszystko w najlepszym porządku. Moja lewa strona była idealnie pościelona. A na niej karteczka:

Zejdź na dół.  :))

Opadłam jeszcze na chwilę, bo nie miałam najmniejszej ochoty dzisiaj funkcjonować normalnie. O ile tak umiałam. Przez te kilka lat jakoś nieszczególnie mi to wychodziło, ale ostatecznie daje jakoś radę. Żyję. Drzwi otworzyły się z hukiem, a do pokoju wparował rozpromieniony... Harry? Spodziewałam się raczej Daniela tańczącego tango na środku ze śniadaniem na tacy, ale nie Harry'ego. Miło w sumie. 

-Nasza księżniczka już wstała? - zapytał chłopak, podchodząc bliżej. Pokiwałam lekko głową. 

-Cudownie, bo mam dla Ciebie kolejny dzień pełen wrażeń! - krzyknął i otworzył okno na całą szerokość. Momentalnie ciaśniej okryłam się kołdrą, bo nie jestem miłośnikiem zimnego powietrza. Takowe oczywiście do mnie pasuje, ale to ja ustalam, co lubię, a co nie. Chociaż nie zawsze tak było. Jęknęłam cicho, dotykając czołem pościeli. 

-Nie jęcz. Nie teraz. Jeszcze przyjdzie na to czas. - zaśmiał się i położył obok mnie, przyciągając do siebie. Co on dzisiaj odwala? 

-Harry, za co Ty mnie ta każesz...

-Nie każę Cię, tylko daję możliwość spędzenia ze mną dnia. - mruknął. - Nawet nie wiesz, ile dziewczyn by tak chciało...

-Przecież ja Cię nie powstrzymuję. Możesz robić co Ci się żywnie podoba. - oburzyłam się. - Jeśli jestem dla Ciebie ciężarem, to nie musisz mieć mnie na oku 24 godziny na dobę. - wstałam z łóżka i podeszłam do szafy wybrać coś, co mogłabym dzisiaj ubrać. Oczywiście skutecznie ignorowałam Harry'ego.

-Nicola, to nie tak. 

Może dzisiaj jeansy? 

-Posłuchaj mnie! 

Niee, lepiej rurki. 

-Daj mi to wytłumaczyć, no!

Grafitowe rurki, tak!

-Nika, do cholery! 

Do tego czarna bokserka. 

-Ja pierdole... 

I na to ciemny, długi sweterek. 

-Odezwij się, jak Ci przejdzie. 

Idealnie! 

Harry wyszedł, trzaskając drzwiami, a ja zabrałam wybrane ubrania i weszłam do łazienki, żeby jakoś się ogarnąć.

***

Obejrzałam się w lustrze.  Wyglądałam... dobrze. Dosyć grzecznie. Może zbyt przyzwoicie, ale niech już będzie. Rodzice dzisiaj wracają. Stresuję się trochę, bo taty jeszcze nie widziałam. Zapytałabym Harry'ego, ale wolę nie ryzykować jakąś dezaprobatą albo chamskim tekstem. Oczywiście, nie myślę, że Harry taki jest zawsze. Bo pewnie nie jest. Ale jesteśmy rodzeństwem tydzień. Okej, kilka dni ponad tydzień. Co nie zmienia faktu, że prawie się nie znamy. On poznał mnie z tej... gorszej strony. Chociaż wydaje mi się, że nie mam "dobrej strony"...

Przeszłam do salonu i usiadłam obok chłopaka na kanapie. Patrzył się w abstrakcyjny obraz, jakby chciał zobaczyć w nim coś więcej, niż tylko kolorowe bazgroły. Jako, że jestem dosyć spostrzegawczą osobą, przeanalizowałam go już na początku, kiedy siedziałam w tym  miejscu, czekając na Harry'ego, który miał mi przynieść wodę. 

Podpisano: Nikt ważnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz