9.

380 26 1
                                    

-Czyli od dzisiaj jesteśmy rodzeństwem, tak? - jego luźne pytanie wyrwało mnie z zamyśleń, w których szczerze chciałam być jeszcze chwileczkę, bo nic innego nie uspokaja mnie tak bardzo jak myślenie. Ale nie takie jak na matematyce, czy chemii. To jest takie... swobodne myślenie o wszystkim.

-Niby. - mruknęłam, przebiegając wzrokiem po pięknym salonie. Te barwy były naprawdę świetnie dobrane.

-Chodź, pokażę Ci Twój pokój. - i wstał, pociągając mnie za sobą. Przeszliśmy przez salon, potem hol i stanęliśmy przed czarnymi drzwiami, za którymi prawdopodobnie znajdował się mój pokój. Harry pociągnął za klamkę i... oniemiałam. Cały pokój był czarny. Czarne panele, łóżko, meble, ściany, lampka, firanka. Na jednej ze ścian stała toaletka na moje kosmetyki, których w sumie i tak było niewiele. Czarna pościel wydawała się być naprawdę głęboka, chociaż nie jestem pewna, czy to aby dobre określenie. Ściany odrobinę mnie przytłaczały, ale to chyba był zdecydowanie mój klimat. Nie wyglądam, ale faktycznie tak jest. Ten pokój był... cudowny. Świetnie urządzony. Wiem z doświadczenia, którego i tak nie nabrałam zbyt dużo, że ciemne kolory przytłaczają, i odzwierciedlają śmierć i cierpienie. Zupełnie się z tym nie zgadzałam. Myślę, że kolor czarny został stworzony celowo. Miał wywoływać strach, a u wybranych osób - podziw. Ja wyobrażałam sobie głębie, różne wzroki malujące się w mojej głowie na czarnych meblach, ścianach.

-I jak? Słuchaj, ja wiem, że może ten pokój nie jest szczytem Twoich marzeń, ale... - i nie dokończył, bo już leżałam na łóżku, zatracając się w ciemności. Nie zdziwiłabym się, gdyby nawet światło świeciło na czarno.

-W każdym razie, cieszę się, że Ci się podoba. - uśmiechnął się i podszedł do łóżka, uwalając się obok mnie. Zamknęłam oczy a mi przed oczami przebiegł moment, kiedy leżeliśmy tak z Oliverem. Tylko z tą różnicą, że Harry'ego poznałam niecałą godzinę temu. Nie no, fajnie w sumie.

-Dziękuję. - szepnęłam, chociaż byłam prawie pewna, że to był tylko oddech i odpowiednie ułożenie ust, żeby... żeby słowa jakoś może zostały wypowiedziane.

-Jeszcze nic nie zrobiłem. - a jednak usłyszał. I zaśmiał się. Śmiał się. Dawno nie słyszałam, jak ludzie się śmieją. No dobra, słyszałam wiele razy, ale nigdy tak szczerze. Och, daj spokój Nicola. Nie myśl już tyle, do cholery!

Nie powiedziałam już nic. Po prostu zeszłam z łóżka i zapaliłam małą lampkę na biurku, żeby nie było tutaj jak w dupie. Zabrałam się za rozpakowywanie, bo jeśli teraz tego nie zrobię, to później tym bardziej nie będzie mi się chciało.

-Pomóc Ci? - zapytał, kiedy nie mogłam sobie poradzić z włożeniem swoich walizek na szafę. Uśmiechnęłam się lekko do niego, na znak, że chyba faktycznie musi mi pomóc. No więc w ekspresowym tempie zabrał moje tobołki i włożył pod wysokie łóżko. Czemu ja na to nie wpadłam?

-To wszystko? - skinęłam głową.

-To w takim razie zapraszam na małą wycieczkę po domu. - zachichotał i ukucnął przede mną. Stałam i patrzyłam na niego. No co ja miałam niby zrobić? Może mu się but rozwiązał?

-Siadaj. - zaśmiał się. Zarumieniłam się lekko i usiadłam na plecach Harry'ego, chociaż... wcale mi się to nie uśmiechało. Wyszedł z pokoju ze mną na plecach i ruszył do pomieszczenia naprzeciwko mojego. Otworzył drzwi, a moim oczom ukazała się piękna, duża łazienka. W kącie stała duuuża wanna z hydromasażem. I ogromne lustro na jednej ze ścian. Boże, już kocham tą łazienkę!

-Przejdźmy dalej. - powiedział, a ja mruknęłam coś w stylu "jeszcze tu wrócę, wanno" i wyszliśmy. Ominęliśmy jeden pokój w tym... em... skrzydle? Przeszliśmy do pomieszczenia, w którym był taki ogrom książek, że gdyby nie fakt, że już teoretycznie siedziałam, usiadłabym. W jednym rogu były dwa, dosyć spore fotele, a pomiędzy nimi stolik. Coś czuję, że będę często odwiedzała to miejsce.

Podpisano: Nikt ważnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz