21.

225 20 5
                                    

Laptop kupiony - zabieramy się do pracy, panowie! ^^


Harry's pov

Czekałem już w pełni gotowości na Andrewa, kiedy zobaczyłem przez okno jego motor. Zbiegłem do niego na podjazd i przywitałem się.

-Siemasz, dobrze Cię widzieć. - i przybiliśmy sobie braterską pionę. Andrew był... Nawet ciężko go opisać. Był dosyć specyficzny i w sumie mogłem pomyśleć, że będzie się rzucał w oczy. Jednakowoż, nie trudno rozpoznać go od innych, bo typowo pomarańczowych włosów nie da się minąć obojętnie. Dodatkowo miał fioletowo-żółte soczewki, przez co wyglądał jeszcze bardziej oryginalnie. Chociaż... przypominał mi trochę takiego jednego chłopaka z anime, które oglądałem z jakąś koleżanką. Yaoi się nazywało? W każdym razie, był jedyny i niezaprzeczalnie nie do podrobienia.

-Ciebie też, ale z tego co pamiętam, to mam się spieszyć. - takiego przyjaciela mieć... och, Boże, dzięki Ci!

-Tak, namierzyłem ją. Póki co, jest na dworcu i prawdopodobnie będzie się kierować na lotnisko. Linia 02.

-Super, nawet wiem gdzie to jest. - rozpromienił się. - To jadę, uważaj na siebie w domu, i wymyśl dla niej jakąś sensowną wymówkę. Nie wydaje mi się, żeby była tam tylko na jakiś tydzień. Widać, że dziewczyna traktuje bardzo poważnie tą sprawę. Licz się z tym. - pouczył, i już miał odjeżdżać, kiedy jednym susem przeskoczyłem na siedzenie za nim.

-Co, jednak zmieniasz zdanie? - zaśmiał się. Nie odpowiedziałem. Zabrałem kask, nałożyłem na głowę i zapiąłem szczelniej kurtkę.

-Ogierze, a gdzie Twój plecak? Jakieś rzeczy?

-Mam hajs, kupimy wszystko. A teraz już jedź, bo ją stracimy. - ponagliłem. Ten niemal od razu odpalił maszynę i wyjechał na ulicę.


Po kilku minutach dojechaliśmy na stację. Była ogromna. Podejrzewam, że byliśmy tylko w jakiejś jego większej części. Wyciągnąłem telefon, sprawdzając, gdzie jest teraz Nicola. Spojrzałem na ekran, i wybałuszyłem oczy, które momentalnie się zaszkliły.

-Stary, co jest? - zapytał gorączkowo Andrew. Pokazałem mu jej lokalizację. Miałem ochotę usiąść i zacząć walić we wszystko, co byłoby w zasięgu moich rąk. Nie było jej tutaj. Nie na tym peronie. Uderzyłem mocno w ścianę, nie zważając na piekący ból w dłoni.

-Harry. - nie zareagowałem.

-Harry... - nie odpowiedziałem.

-Harry, do cholery, spójrz na mnie! - krzyknął, i kazał mi na niego spojrzeć. - Pomyśl racjonalnie. Gdzie jest ten nadajnik?

-W jej telefonie. - odpowiedziałem cicho.

-I co? Ona zawsze go ma ze sobą?

-Z reguły...

-Pomyśl. Skoro pociąg w tamtym kierunku miał jechać nawet z opóźnieniem, to nie ma opcji, żeby wyjechała wcześniej. Użyj mózgu. Może ktoś jej go ukradł?

-Ukradł? Zdajesz sobie sprawę, z braku sensu tego zdania?

-Ta stacja jest wielka. Może nawet nie czuła, jak go wyciągali. - okej, to jednak ma sens. Jeden, cholerny, wielki sens. Przecież rzadko widziałem Niki z telefonem. Praktycznie... Nigdy.

-Fakt, trochę logiczne... - przyznałem, opanowując się. - To jak ją teraz znajdziemy?

-Wiesz jak wygląda. Opisz mi ją. Rozdzielimy się i poszukamy. - zaproponował.

Podpisano: Nikt ważnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz