Tajemniczy Przewodnik

108 11 1
                                    

Gdy wyszli większość klientów długo jeszcze wbijało wzrok w drzwi, nikt jednak nie śmiał się przerwać ciszy.

Ugmańczyk, którego tajemniczy czarnoksiężnik uniósł w powietrze w zadziwieniu analizował wszystkie układy swojego blastera, szeroko otwierając oczy.

Gorak nic z tego nie rozumiał. Był tylko prostym czternastoletnim człowiekiem. No właśnie. Człowiekiem. A na tej planecie jeśli byłeś człowiekiem nie mogłeś być wolny. Rasistowskie poglądy mieszkańców planety miały swoje źródło już w wojnach klonów, niestety Gorak nie wiedział co zaszło między tutejszymi a rasą ludzką około pół wieku temu. Chętnie by o to kogoś spytał, jednakże nie miał kogo: Xan Jonnata nigdy z nim nie rozmawiał, jedyne co do niego mówił to rozkazy, groźby, lub informacja o "posiłku". Jego rodzice byli niewolnikami innego ugmańczyka: pracowali jako zbieracze owoców huv, rosnących na najwyższych gałęziach drzew garvo, kilka minut drogi stąd. Widywał ich raz na miesiąc, były to krótkie, wzruszające spotkania, podczas których mało rozmawiali. Zazwyczaj siedzieli na starej kanapie, oparci o siebie i cieszyli się swoją obecnością.

Teoretycznie mógł o to spytać Johę, ale nie miał śmiałości. Wydawało mu się, że jeśli rozpocznie temat to zniszczy ich przyjacielskie relacje. Mogliby się zacząć sprzeczać, a tego by nie chciał.

W końcu rozpoczęły się pierwsze rozmowy, głównie na temat Trandoszanina, który zgodził się wspomóc Najwyższy Porządek. Okazało się, że mieszka tu odkąd planeta weszła w panowanie Starej Republiki. Prawie nic o nim nie wiadomo, poza tym, że często zmieniał drzewa na których mieszkał, oraz, że jeszcze częściej znikał na długi czas bez śladu. Nigdy nie nawiązywał kontaktu z sąsiadami, przez co większość już zapomniała jego krótkie, syczące niczym wąż imię.

A brzmiało ono...

***

- Slahh - przedstawił się gad podając Renowi rękę, jednak on stał w bezruchu wpatrując się w rozmówcę z niedowierzaniem i podziwem skrywanym pod maską. W końcu jaszczur opuścił dłoń i powiedział: - Zapraszam do siebie, tam omówimy szczegóły współpracy.
- Dlaczego mamy pójść właśnie do ciebie?

Jaszczur uśmiechnął się chytrze.

- Bo w moim domu nie ma pułapek, w przeciwieństwie do twojego statku.

Trandoszanin był mądry, nawet zbyt mądry. W jakiś sposób wyczuł, że na statku czeka na niego kilka niespodzianek. Ren spojrzał w jego czerwone oczy i przywołał Moc, żeby sprawdzić czy Slahh nie jest przypadkiem tym zakłóceniem, które wcześniej wyczuł.

Nie, to nie był on, chociaż wciąż czuł jakby odległe, ledwo wyczuwalne wołanie Mocy z karczmy. Postanowił je zignorować i skupić się na teraźniejszości. Tajemniczy przewodnik mógł chcieć go podejść. Saliko był pewien, że za tym uśmieszkiem krył się plan, ale nie potrafił rozgryźć jaki.

- Prowadź - rozkazał.

***

Goście zaczęli wychodzić. Kilku z nich zaczęło prorokować rychły najazd Najwyższego Porządku. Inni domyślali się, że czarnej postaci chodziło o jakiś artefakt starorepublikańskich czarodziejów nazywających siebie Ekuliberami. Na szczęście Imperium wybiło ich, spaliło świątynię i zniszczyło niemal wszystko z nimi związane, a więc przybysze niczego nie znajdą, a skoro niczego nie znajdą, to Najwyższy Porządek nie będzie miał po co tu przylatywać. Mimo wszystko kilku ugmańczyków poszło przygotować broń. "Skoro jeden ich agent tu jest, może zaraz być ich więcej".

Gorak leżał na ladzie przyglądając się wychodzącym. O tej porze sen mieszał się w dziwny sposób ze świadomością i przenikał do niej mimowolnie tworząc historie o tym, co mogło się tu wydarzyć pięćdziesiąt lat temu.

Usłyszał swoje imię i wyrwał się z półświadomości.

- Żyjesz? - uśmiechnął się Joha.
- Tak - odpowiedział zaspany.
- To dobrze. Możesz już iść, poradzę sobie.
- Dobranoc - pożegnał się chłopiec.
- Wyśpij się.

Gorak wyszedł przez zaplecze (intensywne zapachy nieco go rozbudziły) i już miał wejść na most gdy zobaczył coś, co całkowicie wyrwało go ze snu.

Kilka metrów nad drewianą platformą unosiła się złota kula wielkości pięści, mrugająca na przemian lekkim i mocnym światłem.

Czekała na niego.

Jak zahipnotyzowany podążał za tajemniczym zjawiskiem, nie zważając na to dokąd idzie.

Star Wars: Kryształ Równowagi [Zawieszone :(]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz