- Mam pewną teorię - zaczął Saliko. - Nie tylko ciebie nękały podczas drogi negatywne uczucia, uczennico. Sam czułem nieuzasadniony gniew, połączony z nutą wątpliwości. Jakieś pragnienie porzucenia celu i szybkiego opuszczenia planety. Wydaje mi się, że to przez to miejsce. To ono i jego aura napawa wszystkich negatywnymi uczuciami. A dokładniej mówiąc duch Dartha Nalessa. Chciał nas opętać i wykorzystać nasze ciała do... No akurat tego jeszcze nie wiem.
Jalix patrzyła na niego przez chwilę, marszcząc czoło. W końcu pokiwała powoli głową, jakby mówiła "No tak, to ma sens". Przeniosła wzrok na Goraka.
- Ale co z nim?
- Niejako uratował mi życie. Jeśli to, co mówisz jest prawdą... Hmmm... Nigdy nie spotkałem osoby równie słabej Mocą, a jednak nią władającej. Muszę o tym pomyśleć... W każdym razie chłopak idzie z nami.
- Co? - spytała z niedowierzeniem Jalix. - Bierzesz tego bachora?
- E, tylko nie bachora, okej? Jestem może rok młodszy od ciebie!
- Chyba mamy inne systemy liczenia lat, dziecko - prychnęła Jalix. Gorak już szykował ripostę, na szczęście Saliko w pore wypowiedział słowa:
- Chłopak pójdzie z nami. Bez niego znowu może nas coś opętać. Slahh, ty garakarze, gdzie jesteś?!Trandoszanin wychylił głowę zza pnia drzewa, rosnącego kilka metrów dalej. Jego zbroja świeciła, rzucając niebieską poświatę, widoczną z daleka w ciemnym lesie.
- Nigdzie z nim nie pójdę! Prawie mnie zabił! Nie było go w umowie, Ren!
- Slahh, proszę cię! - krzynkął Saliko. - Bez ciebie chyba nie znajdziemy tego miejsca. Jestem pewien, że drugiego na pewno nie. Nie wspomnę o drodze powrotnej. - Slahh spuścił głowę. - No dalej, potrzebujemy cię!Saliko zaczął wymyślać kolejny argument, ale jaszczur już wyszedł zza drzewa.
- Jak coś mi się stanie przez tego chłopaka, to płacisz podwójnie! - Oświadczył, a Saliko lekko się uśmiechnął pod hełmem.
***
Po pięciu minutach drogi pod górę, nareszcie zobaczyli światło dzienne.
Wyszli na skraj lasu. Przed nimi rozciągała się całkiem spora polana.
Jednak widok bynajmniej nie był ładny.
Na środku polany znajdowało się niemal idealnie okrągłe jezioro o nieskazitelnie czarnej barwie. Wokół niego, z ziemi wystawały czarne, sztywne patyki, które wydawały się być pokryte smołą. Gdzie niegdzie rosły kwiaty o nieskazitelnie białych płatkach, emanujące Ciemną Stroną Mocy. Po przeciwnej stronie jeziora stała dość niska budowla na planie prostokąta wykonana z kamiennych bloków. Miała zawalony dach i wiele większych lub mniejszych dziur w ścianach.
Gdy tylko Saliko na nią spojrzał poczuł cierpienie. Niemal namacalne cierpienie, straszliwą mękę i ból, po utracie wszystkiego. Wiedział już, że Zakon Równowagi nie zabił Nalessa bezboleśnie. Jego członkowie go torturowali i niszczyli dzieło jego życia. Prawdopodobnie na jego oczach.
Ren postawił pierwszy krok na skażonej przez Ciemną Stronę Mocy trawę i poczuł, że jest ciepła. Może nie była tak gorąca by pażyć, ale czuł jej nienaturalną temperaturę przez grube buty.
Spojrzał przez ramię na resztę. Gorak otwierał szeroko oczy ze zdumienia. A może strachu? Saliko zastanawiał się dlaczego chłopiec zgodził się z nimi pójść... Nawet nie pisnął o tym, że musi wracać. Prawda, był niewolnikiem. Gdyby Saliko był na jego miejscu też nie chciałby wracać. Jednak czuł, że to nie to było powodem.
Postanowił, że spyta go o to, przy najbliższej okazji.
Teraz jednak wszyscy zaczęli powoli podchodzić do pustelni. Trawa trzeszczała im pod nogami, a głowy obracały się wokoło. Miejsce to wypełniała nienaturalna cisza - dawało to wrażenie, jakby byli obserwowani. Saliko i Jalix wiedzieli, że niebezpieczeństwa nie ma, mimo to nasłuchiwali w spokoju i rozglądali się.
- Jaka jest twoja specjalizacja, uczennico? - spytał Saliko.
- A jaka jest twoja, Mistrzuniu?
- Wdzieranie się do cudzych umysłów, perswazja i panowanie nad gazem Tibana. Twoja kolej.
- Absorbcja Mocą i absorbcja Mocy. Kiedyś podczas treningu chwyciłam za klingę miecza Mistrza Roxara, taka jestem w tym dobra!Saliko znał tę historię. Znał też dwa ciekawe fakty na jej temat. Pierwszym faktem było to, że chwycenie klingi miecza byłoby i jest niemożliwe. Nie na tym polega absorbcja. Klingi nie da się w ten sposób chwycić, bo absorbowanie to pochłanianie energii, a więc zmniejszanie długości ostrza. Cała ta historia była wyssana z palca. Drugim faktem było to, że to wcale nie Jalix była bohaterem tych wydarzeń. Wiele tysięcy lat wcześniej żył Sith, którego imię nie dotrwało do dzisiejszych czasów, w każdym razie przetrwała o nim właśnie ta anegdota - że był tak potężny iż potrafił gołą dłonią wyrwać przeciwnikowi miecz świetlny. Od kilku lat ktoś na uczelni przywłaszczał sobie zasługi zapomnianego Sitha i liczył na to, że zyska tym rozgłos albo szacunek.
Czy Jalix na prawdę sądziła, że Saliko o tym nie wiedział? Przecież sam niedawno został Mistrzem...
W ciszy ominęli jezioro, a po chwili dotarli do ruin pustelni.
Z bliska skala zniszczeń była jeszcze większa. Roztrzaskane drewniane stoły, powywracane krzesła, zbite fiolki i wszelakie inne szkło laboratoryjne, spalone dokumenty, pokruszone kryształy. Na ścianach puste ramy po skradzionych obrazach, smugi po ogniu blasterowym; podziurawione kamienie, z których zbudowana była pustelnia...
A na środku sali głównej, na spalonym metalowym krześle leżał szkielet.
CZYTASZ
Star Wars: Kryształ Równowagi [Zawieszone :(]
FanfictionRycerze Ren to nowy zakon użytkowników Ciemnej Strony Mocy, pierwszy raz pokazany w VII epizodzie Gwiezdnych Wojen. Nie wiadomo o nich niemal nic, a więc prawie wszystko co tutaj napiszę będzie tylko typową fikcją fanowską :) Członkiem Zakonu Ren je...