Obecność

39 7 1
                                    

Złość wręcz wylewała się z Jalix. Patrzyła na popażone zwłoki gaghr, wystające z mrocznych bagien. Miała ochotę wskoczyć do tego bagna i machać bez sensu swoim mieczem, tnąc martwe stworzenia, byle się wyładować. To wszystko przez Saliko! Zostawił ją na pastwę tych jaszczurów, a sam pomógł innemu jaszczurowi, tylko trochę bardziej inteligentnemu od tych. A co gdyby zginęła? Całe życie poświęcone treningom i nauce... Poszłoby na marne? Dyszała ciężko, nie myśląc już o niczym.

*

- Możemy iść dalej - oznajmiła po chwili. Uspokoiła się. Dotarło do niej, że czysto teoretycznie wszystko co robi, każdy jej trud i staranie nie ma znaczenia ani sensu. Gdy umrze, nie będzie miała nic z tego, że zostanie Najwyższym Mistrzem Ren... To wszystko jest bezcelowe.

Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiała. Była święcie przekonana, że to co robi ma ogromne znaczenie dla wszechświata.

Jednak wszechświat się z niej wyśmiewał. Nie była mu potrzebna.

*

- Mistrzu? - zaczęła Jalix, gdy szli, a Saliko nic nie powiedział jedynie nachylił głowę, na znak, że słucha. - Mam pytanie. - Saliko wciąż milczał. - Co jest po śmierci? Nigdy nam o tym nie mówiono... Zastanawiam się, czy życie w ogóle ma sens...
- Nie ma - odpowiedział krótko Saliko.

Jalix spuściła głowę, bliska płaczu. Czuła się, jak osoba, która właśnie dowiedziała się, że jest chora na raka. I nie da się nic z tym zrobić.

- Ale warto żyć - dodał po chwili. - Nikt nie wie co jest po śmierci. Osobiście wydaje mi się, że życie jest o wiele ciekawsze od nie życia. - To było okropnie suche, mimo to Jalix mimowolnie się uśmiechnęła. Nie ufała temu mężczyźnie, który nawet nie pokazał jej twarzy, jednakże coś sprawiało, że zechciała mu zaufać.

Chociaż w tej sprawie.

"On nie ma racji" - usłyszała w głowie.

- Jesteśmy blisko - oznajmił Slahh.
Jalix zmarszczyła czoło. To chyba nie była jej myśl, ani odczucie. Po prostu... Słyszała głos.

"Twoje życie jest bezcelowe" - głos znowu się pojawił. "Nie masz po co żyć. Życie nie ma sensu".

Jalix spanikowała i chwyciła za miecz świetlny.

"Ja nadam mu sens"

- Kim jesteś?! - krzyknęła, włączając miecz. Saliko i Slahh zatrzymali się. Spojrzenia powędrowały w kierunku dziewczyny.
- Co? - spytał Slahh.
- Gdzie się chowasz?

Mężczyźni nie rozumieli do kogo ona mówi. Cała sytuacja trochę ich przestraszyła. Saliko oczywiście tylko na chwilę. Powrócił już do stoickiego spokoju i w milczeniu analizował co robi jego podopieczna.

"Pomóż mi, Jalix"

- Wynoś się z mojej głowy. - Warknęła stanowczo dziewczyna, rozglądając się wokoło.

"Razem odbudujemy Wielki Zakon Sithów!"

"Kim jesteś?" - spytała w myślach.

"Twoim panem" - odpowiedział głos.

Nagle Jalix targnęły dreszcze. Po chwili napięła mięśnie, stała sztywno, wstrzymując oddech. Slahh zrobił krok w tył, a Saliko sięgnął po miecz.

Wszystko potoczyło się okropnie szybko. W ułamku sekundy Jalix zrzuciła z siebie hełm i doskoczyła do Saliko. Miecze zetknęły się. Saliko przyjrzał się twarzy dziewczyny. Była blada jak ściana. Miała okropnie napięte mięśnie twarzy. Na oczach, który przybrały złoty kolor, wystąpiły czerwone żyłki. Ogólnie wzrok miała nieobecny, zwierzęcy. Otwierała szeroko usta, ukazując białe zęby. Saliko już wiedział, co jej się stało.

Odbił się od dziewczyny. Zaatakowała prędko, nie robiąc na Saliko wrażenia: sparował atak i wyprowadził kontrę, jednak jego miecz spotkał miecz przeciwniczki i wtedy nadszedł czas by uderzyć w inny sposób.

Wzniósł rękę i wdarł się do umysłu uczennicy.

***

Mrok. Zmęczenie. Dezorientacja. Zdziwienie. Nieufność.

Czyjaś obecność.

Głównie to znalazł w jej głowie. Jakaś bestia krzyczała "Zabij!", "To twój wróg!". Saliko wiedział, że chodzi o niego. Wiedział, że dziewczyna jest w stanie go zabić. Wiedział też, że może nie wytrzymać obecności dwóch obcych w swoim umyśle.

Musiał działać szybko.

- Kim jesteś i dlaczego przejąłeś nad nią kontrolę?!

Odpowiedział mu tylko szaleńczy śmiech.

- Odejdź. Opuść jej umysł!

Rozległ się jakby zwielokrotniony, męski głos:

- Co mi zrobisz, zdrajco Ciemnej Strony! Wyznawco filozofii bałwochwalców z Zakonu Równowagi! To przez takich jak ty, utraciłem ciało!

- A więc jesteś Darthem Nalessem.

Znów śmiech.

- Byłem. Teraz jestem tylko częścią starego mnie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już niebawem odzyskam ciało!
- Jak? Jak chcesz tego dokonać!?

Śmiech.

- Jeszcze się nie domyślasz?

Poczuł, że Naless już nie jest w głowie Jalex.

Poczuł za to dziwny, kłujący ból w swojej głowie.

Wtedy zrozumiał.

Star Wars: Kryształ Równowagi [Zawieszone :(]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz