Przeznaczenie

32 7 0
                                    

Wybaczcie, że dawno nie było rozdziału, ale długo nad nim i następnym myślałem, a i tak później je zmodyfikowałem. Teraz są w końcu takie jakie powinny być ;)

=======================

Ren natychmiast opuścił umysł Jalix i wrócił do swojego. Kłucie w głowie się wzmogło. Darth Naless siał spustoszenie w jego umyśle, burząc spokój i wprowadzając zamęt. Był bliski przejęcia kontroli nad Saliko, jednak ten stawiał opór. Głosy szeptały: "Dołącz do mnie". "Razem będziemy niepokonani". "Zdrajca".

Ożywały też bolesne wspomnienia. Znowu widział swojego odzianego na czarno, długowłosego Mistrza, uderzającego go laską po twarzy. Pamiętał, że bił go tak bardzo często. Za każdy, nawet najdrobniejszy błędzik - miał bliskie spotkanie z laską Mistrza. Widział chwile zwątpienia w potęgę Ciemnej Strony. Trudności w używaniu jej do konstrukcji kryształu, a później miecza świetlnego. W końcu trudny moment, w którym podjął decyzję o zrobieniu sobie skaryfikacji, by pogłębić więź z Ciemną Stroną. Ostatecznie niewiele to dało. Saliko był świadom, że nie jest obrazkowym Renem. Mimo to pozostał w Zakonie.

Próbował ignorować kalejdoskop wspomnień i tłumić uczucia, które wywoływały, jednak nie było to takie proste. Naless faktycznie był kiepski w niektórych dziedzinach, jednak w innych był prawdziwym mistrzem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Naless nie żył. Został zamordowany pół dekady temu! A co jeśli Slahh się mylił? Lub co gorsza nie mylił się ani co do śmierci, ani co do tego, że pustelnia ma wiele zabezpieczeń!

A może miał rację tylko co do drugiego? Głos mógł być tylko jednym z zabezpieczeń...

"Nie jestem zabezpieczeniem! Pamiętaj, że znam każdą twą myśl, każde wspomnienie i uczucie!".

Prawda. Jak się go pozbyć? Walka z niewidzialnym przeciwnikiem powoli go wyczerpywała. Poddawał się. Rezygnował.

Wtedy zobaczył światło. Czy umierał? Jeśli tak, zginąłby najgłupszą śmiercią w historii Rycerzy Ren.

Jednak on nie umierał. Przyszła pomoc.

***

Gorak nie wiedział jak znalazł się na niewielkim wzgórzu w mrocznym lesie. Nie wiedział też dlaczego trzymał w ręce ciężki hełm mężczyzny, do którego zaprowadziła go kula zeszłej nocy, który teraz dyszał, leżąc przed nim podparty na łokciach. Jego nieskazitelnie białą twarz zraszał pot. Patrzył na niego zdziwiony. Miał obrzydliwe blizny tuż pod oczami.

Chłopak nie wiedział też kim była piękna brązowowłosa dziewczyna, która opierała się o drzewo. Była równie spocona co tamten. Gdzieś dalej stał Trandoszanin - ten sam, który złapał go podczas ucieczki. Jaszczur wydawał się przerażony. Gorak chciał się spytać, co tu się stało, ale z jego gardła nic się nie wydostawało.

Czuł się niepewnie: A co jeśli nieświadomie coś im zrobił?
Przypomniało mu się, że to kula go zahipnotyzowała i doprowadziła aż tu... Tylko po co? Za każdym razem nie widział celu w wydarzeniach, których był świadkiem... Po co to wszystko się dzieje?!

Nagle zrozumiał cel tego działania.
Przypomniał mu się sen i porada jego ojca na końcu:

"Zaufaj kuli! Ona doprowadzi cię do nauczyciela!".

Czy to znaczyło, że jest... Czuły na Moc?

Mimowolnie się uśmiechnął. Był to jednak uśmiech mówiący: "nieee, pomyliłeś mnie z kimś". On? Użytkownikiem Mocy? Przecież był tylko niewolnikiem politycznym... Jak?

Poczuł nieprzyjemną falę, która zsunęła się na niego jak lawina. Była to lawina nagłej świadomości. Świadomości o obowiązku jaki go czekał...

Nie wiedział niemal nic o Mocy, poza tym, że istniała. Jak to możliwe, że nagle miał się stać jej sługą?
Kolejne nieprzyjemne uczucie. Zrozumiał, że jego nauczycielem będzie ktoś, stojący po jej złej stronie. Mógł go zniszczyć. Wywrócić jego system wartości do góry nogami.
Zmienić go i jego życie nie do poznania.

- Co się tu działo Jalix? - przerwał ciszę mężczyzna.

Kobieta powoli wciągnęła i wypuściła powietrze, po czym przemówiła drżącym głosem.

- Ten chłopiec... On... On... - przełknęła ślinę. - Zeskoczył tu z drzewa... Potem z jego rąk wystrzeliły złote kule, które w mgnieniu oka dopadły do mnie i Slahha i pchnęły nas z gigantyczną siłą na drzewa. Potem trzymały nas tam przez jakiś czas, a następnie spadliśmy i nie mogliśmy się ruszać... On używał Mocy! To uczeń Luke'a Skywalkera!
- Co? - wymsknęło się Gorakowi. - Ja nie... Ja... Ja nawet nie wiem kto to!
W istocie, pierwszy raz słyszał to nazwisko. Kimkolwiek był, dziewczyna bardzo się go bała.

Saliko powoli wstał, marszcząc czoło. Podszedł do chłopaka i długo świdrował go oczami. Gorak z każdą sekundą coraz bardziej się go bał. Czuł, że jeśli opuści wzrok to zginie. Przypominało to potyczkę na "kto pierwszy mrugnie", tylko że na innych zasadach.

W końcu Saliko nieco się rozluźnił, zrobił kroczek do przodu i wyciągnął opancerzoną rękawicę w stronę czternastolatka.

- Mój hełm - zagrzmiał, a Gorak powoli mu go podał. Ren założył go na głowę i powiedział:
- On nie jest uczniem Skywalkera. Czuję, że to przeznaczenie go tu sprowadziło.

Dziewczyna nazwana Jalix prychnęła.

- Przeznaczenie?!? Nie istnieje coś takiego - Saliko milczał, wobec czego Jalix zaczęła dalej opowiadać: - W międzyczasie, ty Mistrzu zemdlałeś i dostałeś drgawek. On podszedł do ciebie, zdjął hełm i przyłożył otwartą dłoń do twarzy. Po chwili przestałeś się trząść, a on wstał, otworzył usta i wyleciał z nich dziwny, złoty blask. Wtedy odzyskałeś przytomność...

Star Wars: Kryształ Równowagi [Zawieszone :(]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz