Rozdział 2: Nowa

834 41 7
                                    

Minęło parę dni odkąd zarządzano dla biegaczy przymusowy urlop. Gally zadowolony z tego że chodź raz poparto jego pomysł stał się dla wszystkich milszy, nawet pomógł mi z przeniesieniem prosiaczków do drugiej oborki. Mogłabym się przyzwyczaić do tej jego nowej wersji. Jednak Tomas był niespokojny, ciągle coś robił żeby chociaż na chwilę zająć myśli, jednak ciągle był nieobecny, zadawał sobie w głowie tysiące pytań na które nie było odpowiedzi...

Pierwszy raz od dawna udało nam się wychodować drzewo.  Niewiem dlaczego wcześniejsze próby nie wypaliły. Może braliśmy za słabe gałęzie, albo sadzilismy w złych miejscach jednak tym razem się udało a to oznaczało więcej jabłek i witamin których potrzebowaliśmy. Szczególnie teraz gdy robiło się coraz cieplej, męczyliśmy się bardziej, pociliśmy się bardziej, a co za rym idzie tracilismy cenne witaminy.
Zuck i Mike jak się okazało całkiem szybko wyrabiali się z podlewaniem, bałam się że będą się migać albo robić to niedokładnie ale okazali się dobrymi ogrodnikami.
Możliwe że poprostu chcieli mi w jakiś sposób zaimponować, byłam tu jedyną przedstawicielką dziewczyn, a wszyscy byliśmy w takim wieku że zależało nam na zainteresowaniu płci przeciwnej. Dzięki twmu że byłam z Tommym żaden z chłopaków nie próbował mnie podrywać, czasem tylko przyglądali mi się albo uśmiechali się gdy nasze oczy się spotykały. Ich zachowanie nie było niczym złym i nie przeszkadzało mi to, ale niektórzy tacy jak Gally zdawali się czasem traktować mnie z góry, jakbym była słabsza i mniej ważna co było mega sexistowskie i irytujące.

Wieczorem poraz kolejny mogłam zasnąć wtulona w ciepłe ciało Tomasa. Przed snem długo rozmawialiśmy, o wszystkim i o niczym, nie lubiłam tematów związanych z labiryntem, on też zdawał się nie lubieć rozmawiać o tym przed snem. Często miał koszmary, widział dozorców zabijących i niszczących wszystko.
Czasem graliśmy w naszą grę, wymyślaliśmy jak mogło wyglądać kiedyś nasze życie, kim byli nasi rodzice, ile mieliśmy rodzeństwa, wymyślaliśmy jak mieli na imię nasi koledzy ze szkoły i wkurzające dzieciaki. Lubiłam tą grę ale potem zawsze dziura w mojej pamięci zdawała się powiększać i boleć. Chciałabym pamiętać swoich rodziców, rodzinę... Swoje życie, kim była Melanii zanim ją w to wciągneli?

Nagle słyszę jakieś krzyki w oddali, jestem już w połowie drogi do strefy snów, nie reaguje.
Jednak po paru sekundach kolejne krzyki, nieco głośniejsze i bardziej liczne. Tomas porusza się niespokojnie. Nie mogę już tego ignorować, coś się tam dzieje. Opuszczam bezpieczne ramiona chłopaka i odgarniam z twarzy włosy.
W tej chwili do naszego domku wpada bez pukania lekko zaspany i zgrzany Minho. Jego włosy są potargane, widać że już spał.
-Przyjechał ktoś nowy!-mówi zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Jego słowa sprawiają że zaczynam się denerwować, nie dość że labirynt zaczął wariować to teraz jeszcze skrzynia przyjechała o wiele za szybko.
-Jak to?  Przecież jeszcze...
-Wiem ale to nie jest najdziwniejsze...-przerywa mi poczym głośno przełyka ślinę.
-Mów Minho!-słyszę za plecami ponaglający głos Tomasa. Wstał już z łóżka i naciągał na siebie koszulkę.
-To dziewczyna... -powiedział cicho a jego głos był zachrypnięty.
Zdretwiałam, nie mogłam w to uwierzyć, to nie mogła być prawda.
Minho chwile później zniknął tak szybko jak się pojawił.

Sekundę później razem z Tomasem wybiegliśmy na polanę i odrazu skierowaliśmy się w stronę skrzyni i zgromadzonych wokół niej streferów.
-...kolejna panna...-usłyszałam tylko urywany kawałek zdania Gallyego. Nie to napewno nie była prawda. Jeśli przywieźli nam dziewczynę to wszystko się zmieni, nic już nigdy nie będzie tak jak dawniej. A jej przyjazd napewno oznaczał jedno: coś złego zaczęło się dziać.
Stanęłam nad skrzyniął. Była pusta, żadnych zapasów, ubrań, nasion ani zwierząt, tylko leżąca w kącie postać. Jej twarz pokrywała warstwa ciemnych włosów ale niedało się ukryć, to na sto procent była dziewczyna.
-Czemu tak stoicie!  Wyciągnijcie ją z tamtąd!-ponaglił ich Newt.
Jednak żaden z chłopaków się nie poruszył, Newt pokręcił głową i podszedł bliżej żeby podnieść klapę.
-Zaczekaj! -Krzyknęłam zanim zdążyłam się powstrzymać. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie i poczułam się jak idiotka.
-Dlaczego?-spytał wreszcie Newt.
-Może to jakaś pomyłka?  Może jeśli nie będziemy jej ruszać skrzynia odjedzie? -Powiedziałam czując się coraz bardziej jak idiotka. Dlaczego to miał być błąd?  Może twórcy labiryntu postanowili coś zmienić w naszej grupie.  Może teraz będą się pojawiać już same dziewczyny..
-Co ty gadasz?!-spytał zirytowany Gally. Dzięki stary jak zwykle jesteś bardzo pomocny. -Wyciągamy ją Newt.-powiedział po czym razem otworzyli klapę i wskoczyli do metalowej skrzyni. Gdy tylko znaleźli się w środku dziewczyna jak na sygnał otworzyła oczy. Dopiero teraz zauważyłam że ma w ręku nóż. Na widok dwóch chłopaków zerwała się na nogi i odsunęła się w róg skrzyni.
-Nie bój się... Jestem Newt a to Gally...-zaczął spokojnie blondyn jak zwykle posługując się swoim dyplomatycznym talentem.
Dziewczyna zamachnęła się i przecieła nożem powietrze parę centymetrów od twarzy blondyna.
Podeszłam bliżej, zresztą jak wszyscy streferzy.
-Zamknij się!  Nie mieszaj mi w głowie! -Wrzasnęła a potem zrobiła krok do przodu i znów machneła nożem.
-Newt, wyjdźcie z tamtąd!  -Krzyknełam do chłopaka bo bałam się że ta świruska go skrzywdzi. Poza Tommym to on był mi najbliższy i nie mogłam pozwolić żeby coś mu się stało.
Na szczęście chłopak posłuchał i po chwili razem z Gallym szybko wyskoczyli ze skrzyni. Zatrzasnęłam za nimi klapę i zablokowałam ją żeby nowa nie mogła jej otworzyć od środka.
-Wszyscy zginiemy!  Nie mieszajcie mi w głowie! -Krzyczała dalej, chodząc po skrzyni jak zwierzę które oszalało w zamknięciu.
-Newt, Gally, w porządku? -Spytał Tomas a potem klepnął przyjaciela w plecy. Wzięłam go za rękę i oparłam głowę na jego ramieniu, nie wiem czemu te kilka minut tak mnie zmeczyły. Może dlatego że już prawie spałam, bolały mnie nogi i głowa a jej ciągłe wrzaski doprowadzały mnie do szaleństwa.
Chłopcy patrzyli to na nią to na siebie, niektórych zdawało się bawić jej zachowanie, inni byli zmartwieni.  Nie wiem jak długo tak staliśmy i patrzyliśmy na nią ale wreszcie ucichła.
Popatrzyła na każdego ze streferów a potem zatrzymała się na Tomasie.
-Tom pomóż mi.-jeknęła a potem zemdlała.
Wszyscy popatrzyli na chłopaka wielkimi oczami. Odruchowo puściłam jego rękę i odsunęłam się kawałek. Nie wiem dlaczego poczułam się taka urażona. W jej zdrobnieniu jego imienia była jakaś więź między nimi, coś intymnego.
-Znasz ją? -Spytał Newt który pierwszy otrząsną się z szoku który wszyscy przeżyliśmy. Nigdy wcześniej nikt nie znał nikogo z nas, a ona znała jego imię i najwyraźniej go pamiętała. Może jej nie wyczyścili pamięci i gdy się ocknie opowie nam o tych którzy nas tu zamknęli.
Tomas odrazu potrząsnął głową.
-Nie znam jej, znaczy może znam ale nie pamiętam... -Odpowiedział jakby się bronił.
Zaczynałam się martwić, a jeśli ona była jego dziewczyną? Zaraz, stop,musze się uspokoić, zaczynam panikować.
-Teraz i tak nic z niej nie wyciągniemy, poczekajmy aż się obudzi. - powiedział Tomas. Reszta kiwnęła głową. Najwyraźniej nikt nie miał innych pomysłów.
-Zwiążcie ją i niech ktoś jej pilnuje. -Powiedziałam zbyt ostro, chłopcy popatrzyli na mnie trochę zdziwieni. Żadko ktoś wyprowadzał mnie z równowagi.
-Okej szefowo.-powiedział Newt i zasalutował. Parę osób cicho się zaśmiało ale ja nie mogłam się do tego zmusić. Odwróciłam się bez słowa i ruszyłam w stronę mojego domku.  Nikt za mną nie poszedł, na szczęście, chociaż nie pogardziłabym gdyby Tomas się mną zainteresował. Ale on został z tą nową, a ponieważ była zagdaką zapewne zajmie teraz większą część jego myśli...

Więzień Labiryntu: Nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz