Rozdział 31: Witajcie w strefie.

428 17 17
                                    

Melanie

Pierwszym co zobaczyłam gdy się obudziłam było niebo. Czyste i emanujące spokojem. Dawno nie budził mnie widok nieba. Kolejną rzeczą były betonowe ściany labiryntu. Uśmiechnęłam się do siebie po czym powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po twarzach moich towarzyszy. Wszyscy jeszcze spali. Bellamy obok Soni, potem Lincoln wtulony w Octavie, Minho przytulony do swojego plecaka mruczał coś przez sen ciągle się krzywiąc, Jared spał spokojnie pod ścianą przykryty swoją kurtką, Newt spokojnie oddyachał równo tuż obok mnie. Wydawał się być szczęśliwy. Tomas. Sama nie widziałam dlaczego patrząc na Newta pomyślałam nie o nim a o brunecie. Westchnęłam i wstałam jak najciszej żeby ich nikogo nie obudzić. Miałam nadzieję że nie natrafie za rogiem na Tomasa, gdy byliśmy sam na sam czasem bałam się że zrobię coś czego nie powinnam robić i będę tego żałować. Ten chłopak był nieodłączną częścią całego życia jakie znam, i pozostanie dla mnie ważny już na zawsze.
Odeszłam kawałek dalej i usiadłam za rogiem opierając się plecami o betonową ścianę. Świeże żeśkie powietrze wypełniało mój mózg co pozwalało mi trzeźwo myśleć. Dzisiaj powinniśmy dotrzeć do strafy, tak sądził Lincoln. Najwyższa pora pokazać się w domu. Nareszcie nie będę musiała się przejmować każdym dniem, będziemy znów żyć spokojnie. Wszystko będzie po staremu. No nie wszysko. Lincoln Octavia Bellamy i Jared napewno na początku nie będę zbyt ufnie traktowani przez streferów ale pomogli nam. Wiec byli naszymi przyjaciółmi ...
-Hej.-usyszalam cichy głos Tomasa. Chłopak wyłonił się zza ściany po czym usiadł obok mnie patrząc na mnie pytająco.- Wszystko w porządku? -Zapytał z niepokojem.
-Tak. Chciałam tylko pomyśleć. Ciesze się że to już koniec i wrócimy do naszych.- Uśmiechnęłam się gdy wyraz troski na jego twarzy zastąpił szeroki uśmiech.
-Ja też. Wrócimy do domu i wszystko będzie tak jak dawniej.- uśmiech nie schodził mu z ust ani na chwilę. Zaśmiałam się wiedząc ten wyraz jego twarzy,wyglądał wtedy jak dziecko.
-Ciekawe czy oni się odnajdą. Myślisz że ta Octavia i Lincoln nie będą chcieli wrócić do wioski?-spytał zamyślony.
-Nie wiem, narazie nie chce się o to martwić na zapas. -Powiedziałam opierając głowę o zimny beton. Tomas sięgnął do swojego plecaka i wyją z niego jakieś zasuszone mięso. Podał mi kawałek a drugi włożył sobie między zęby i udgryzł.
-Ochyda. - Jeknęłam ze śmiechem a potem zaczęłam jeść. Nie przepadałam za tym jak przyrządzali mięso. Było zbyt twarde i suche.
-Nie przesadzaj Melka jest pyszne. -Powiedział ze śmiechem. Spojrzaliśmy sobie w oczy a on nagle spoważniał. Nazywał mnie tak czasem gdy się droczyliśmy. To było tak dawno że poczułam jakby to wydarzyło się w innej rzeczywistości.
Byłam wtedy taka szczęśliwa, nie miałam żadnych zmartwień. Zawsze miałam przy sobie Tomasa, to nauczył mnie wszystkiego co potrafiłam. Był dla mnie prawdziwym wsparciem, znał mnie na wylot.
- Mel, wróć do mnie. Powiedziałem rzeczy których żałuję, chce Cię odzyskać. Nie obchodzi mnie co zaszło między tobą a Newtem, przekonałaś się jak ci jest beze mnie a teraz możesz wrócić. Niech wszystko będzie jak kiedyś, wiesz że kocham cie bazwarunkowo i na zawsze. Jesteś tylko ty, tylko z tobą czuje się dopełniony, jesteś całym moim życiem Mal,błagam daj nam jeszcze jedną szansę... - Jego słowa były dla mnie tak nieoczekiwane i nagłe że mogłam tylko na niego patrzeć. Dlaczego mi to robił, wiedział że nadal go kochałam ale zbyt wiele rzeczy się już wydarzyło. Gdy straciłam Newta, gdy znalazłam go skatowanego, gdy pomogłam mu wyleczyć się z choroby która zawładneła jego myślami. Był dla mnie teraz najważniejszy, nie mogłabym go skrzywdzić, nie zniosłabym widoku jego bólu.
-Nie da się poporostu wyrzucić tego co się ostatnio wydarzyło Tomas. Wiesz że zawsze będę cię kochać ale mimo to kocham też Newta a on mnie teraz potrzebuje...
-On ciebie. Właśnie. Stawiasz jego uczucia ponad swoje, też masz prawo być szczęśliwa... -Zaczął ze smutkiem ale mu przerwałam.
-Źle mnie zrozumiałeś. Jestem teraz naprawdę szczęśliwa. On jest dla mnie najważniejszy. Chce być z nim. Tylko z nim.-powiedziałam stanowczo jakbym chciała przekonać nie tylko jego ale też siebie. Co się ze mną działo. Dlaczego traciłam nad sobą panowanie?
-Udowodnij. Pocałuj mnie i nic nie zmień zdania. Odejdź do Newta ale pozwól mi pokazać ci prawdę którą próbujesz przed samą sobą ukryć.
Spojrzałam na jego usta. Dałam bym naprawdę dużo żeby móc go teraz pocałować. Poczuć to co czułam kiedyś. Tomas wiedział co mówił, wiedział że ma rację, ja też to wiedziałam.
-Nie mogę. Tomas skończ już. -Powiedziałam szybko ocierając łzę która spłyneła mi po policzku.
Podniosłam się i szybko odeszlam do reszty. Nie mogłam patrzeć na jego wyraz twarzy, ból i smutek to te dwie rzeczy na które nie mogłam patrzeć, kochałam go nadal tak samo mocno jak kiedyś i właśnie mi o tym przypomniał. Położyłam się obok Newta i pocałowałam jego ramię. Zamknęłam oczy a moja głowa odrazu pozwoliła mi uwolnić się od miliona złych myśli.

Sonia

Po przerwie na sen wszyscy ruszyliśmy dalej z podwójną siłą. No może nie wszyscy a raczej ci którym spieszylo się do domu. Octavia trzymała się Lincolna i odzywała się do nas tylko kiedy musiała. Jared był wciąż zamyślony i nieobecny, wpatrywał się pusto przed siebie albo wbijał wzrok w swoje stopy. Bellamy stawał się coraz mniej rozmowny gdy zaczęliśmy się zbliżać do celu naszej wędrówki. Może zaczynał się denerwować tym że pozna tak wielu nowych innych od niego ludzi. Starałam się go wesprzeć uśmiechając się do niego gdy nasze oczy się spotkały i miałam wrażenie że faktycznie lekko się rozchmurzył.
Najbardziej jednak zastanawiało mnie zachowanie Melanie. Jej wzrok co jakiś czas wędrował na Tomasa lecz gdy on patrzył na nią udawała że tego nie zauważa. Co się znów między nimi wydarzyło? Miałam tylko nadzieje że ona nie będzie się znów bawić uczuciami chłopaków. Newt był teraz w zbyt kiepskim stanie żeby pozwolić sobie na stratę wsparcia jakim go obdarzała.
Zresztą teraz ich sprawy miłosne nie powinny zajmować moich myśli. Zaraz miałam zobaczyć mojego Bellamyego, umyć się w swoim domku i przebrać we własne wygodne ciuchy. Tego mi brakowało. Własności, samotności i odrobiny prywatności. Potrzebowałam tego szczególnie po tak długim czasie spędzonym w jednym domku z Minho i Tomasem.

-Patrzcie! -Wrzasnął Minho który szedł przodem i sekundę potem zniknął za zakrętem. Wszyscy domysliliśmy się co zobaczył i ruszyliśmy za nim biegiem. Naszym oczom po chwili ukazała się brama a za nią strefa. Zielona kwitnąca polana zalana złotym słońcem a w cieniu drzew ukryte drewaniane domki. Gdy poczułam na łydkach łaskotanie wysokiej trawy zaśmiałam się głośno i jeszcze bardziej przyspieszyłam niezwracając uwagi na innych. Byłam w domu, tu gdzie było moje miejsce. Gdy zobaczyłam jak Minho wbiega w jednego ze streferów i śmiejąc się zaczyna się z nim tarzać po trawie zaczęłam zwalniać. Czy mnie ktoś powita z taką radością? Przecież tak naprawdę nie zdążyłam się tu z nikim zbyt dobrze zaprzyjaźnić. Pobiegłam do jednego ze streferów.
-Hej Sonia. Żyjesz. -Zaśmiał się wysoki chłopak a mnie zrobiło się głupio że nie pamiętałam jego imienia.
-Tak udało mi się. Wiesz gdzie jest Bellamy?-uśmiechnęłam się nie tracąc czasu.
-W domku Johna i Michaela.-powiedział a po chwili odchrząkną.- Znaczy tym w którym ty mieszkałaś. Przenieśli się tam na chwile. -Poprawił się a ja uniosłam pytająco brew. Co to miało znaczyć? Czyżby streferzy spisali mnie już na straty? Podziękowałam nieco zakłopotanemu chłopakowi i ruszyłamw stronę swojego domku.

Melanie

Powitały nas wrzaski i śmiechy streferów. Wszyscy którzy do nas podbiegali przytulali mnie mocno albo podnosili i obracali wokół siebie. Każdy mówił że wyglądam sto razy lepiej niż przed wycieczką w nieznane a ja tylko się śmiałam. Nie chciałam opowiadać im wszystkiego z osobna więc postanowiłam zostawić opowieści na wieczór. Niestety nie obyło się też bez wrogości wobec Lincolna, Bellamyego, Octavi i Jareda ale szybko uspokoiliśmy chłopaków a Tomas przysiągł im że ręczy za naszych nowych przyjaciół. Powiedział że uratowali nam życie i pomogli uwolnić Newta. Ah Newt. Bałam się że streferzy ze szczęścia go rozszarpią. Długo zajęło im zanim dali mu spokój i chłopak mógł odetchnąć. Byłam taka szczęśliwa widząc jego radość. W końcu byliśmy na swoim miejscu...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 25, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Więzień Labiryntu: Nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz