Rozdział 10: Inni.

420 29 8
                                    

Biegliśmy przez około pięć godzin w prawie całkowitej ciszy. Dwa razy musieliśmy się ukryć przed dozorcą i poczekać aż się oddali, Tomas wydał polecenie żeby nie tracić sił na walkę z blaszanymi potworami. Tak więc biegliśmy nie odzywając się i nasłuchując warczenia potwora.
Labirynt nocą mnie przerażał. Ściany były tak czarne że czasem wydawało się że są wejściem do jaskini z której zaraz coś się wynurzy. Zsechły bluszcz co jakiś czas owijał się komuś wokół nogi i wtedy nie dało się powstrzymać krzyku przerażenia na myśl że coś cię złapało.
Ale biegliśmy nie mieliśmy wyboru.

Gdy dotarliśmy do miejsca gdzie chłopaki znaleźli dziecko natkneliśmy się na żółty kawałek koszulki Georga który zaznaczył miejsce żebyśmy go nie przegapili.
-To napewno tu.-powiedział Gally i podszedł do dużego głazu który prawdopodobnie był oderwanym kawałkiem muru.-Tutaj leżał. -Powiedział i usiadł na kamieniu.
-Okej włączcie latarki i poszukajmy jakichś śladów. -Powiedział Tomas. Wszyscy wykonali polecenie i po chwili świecąc latarkami do okoła zaczęliśmy chodzić w kółko. Nic. Nic. Nic. O a tu?. Nic. Chodziłam wokół głazu, obok ścian. Żadnych nawet najdrobniejszych śladów obecności człowieka.
Wreszcie dałam sobie spokój i usiadłam pod ścianą upijając łyk wody. Po chwili dołączyła do mnie reszta streferów równie zniechęconych.
-Niepotrzebnie tu przyszliśmy, nic tu nie ma.-pokręcił głową Minho.
Reszta kiwneła głowami, Ostatni dosiadł się Tomas.
-Okej,racja tu nic nie ma. Ale to nie znaczy że dalej nic nie znajdziemy. Zjedzcie coś i się rozdzialamy.-nakazał spokojnie.
Nie miałam ochoty na jedzenie wiec tylko siedziałam pod ścianą czekając aż oni skończą. Tomas też nie miał apetytu bo tylko wypił trochę wody a potem wstał i zaczął chodzić po niewielkim placu. Jedyną rzeczą która nie była tu całkowicie czarna był kawałek żółtego materiału i na nim skupiłam wzrok.
Gdy skończyli, ubraliśmy plecaki i wstaliśmy. Od tego miejsca wychodziły akurat trzy drogi.
-Macie krótkofalówki, jeśli coś znajdziecie albo będziecie potrzebować pomocy dajcie syknał. -Powiedział Tomas a reszta skineła głowami na znak że zrozumieli. Nie byli przecież w labiryncie pierwszy raz, znali zasady.
-Okej. Uważajcie na siebie.-powiedział po krótkiej chwili ciszy. Popatrzył na mnie a ja podtrzymałam jego spojrzenie.
Po sekundzie ruszyliśmy w trzy różne strony...

Jedyną rzeczą jaką można było robić w labiryncie było bieganie, jedzenie i liczenie zakrętów. Robiłam wszystkie te rzeczy.
Newt żadko się odzywał, tylko gdy się zagapiłam i skręciłam w inną stronę niż on.
Chyba był zły ale byłam tak wyczerpana ciągłym biegiem, małą ilością dostraczanej energi i jeszcze mniejszą ilością snu że nie miałam ochoty na rozmowę.
Tak minęły nam dwa dni i dwie noce w prawie całkowitej ciszy.
-Okej mam dość! -Powiedziałam wreszcie głosem zachrypłym od długiego czasu milczenia. Chłopak który właśnie obudził się po południowych godzinach wyznaczonych na spanie spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie rozumiem.-powiedział spokojnie.
-Newt! Prawie wcale się do mnie nie odzywasz! -Wyrzuciłam z siebie od razu.
-A co mam ci powiedzieć?
-Cokolwiek, wszystko co tylko chcesz!-powiedziałam opierając się o zimną ścianę ukrytą w cieniu.
Blądyn usiadł na przeciwko mnie.
-Mel, przebywanie w twoim towarzystwie to dla mnie jednocześnie najwspanialsza nagroda i najgorsza kara. Myśl że jesteś tak blisko ale jednak daleko,mnie dobija. Powiedziałem ci co czuje a ty mnie odrzuciłaś, wolisz jego chociaż zachowuje się jak palant. Nie wiem dlaczego nie chcesz być ze mną ale boli mnie to że nie możesz być moja. Tyle.-zakończył i podniósł się z ziemi. Odwrócił się do mnie tyłem i bez słowa wpatrywał się w dal. Wiedziałam że mu się podobam ale to co powiedział, to było coś innego. Wiele dla niego znaczyłam, może nawet mnie kochał a ja wciąż tylko go raniłam. Zakończyłam sprawę z Tomasem i może to był dobry moment żeby dać Newtowi szansę.
Podniosłam się z ziemi i stanęłam przodem do chłopaka. Bez zastanowienia położyłam ręce na jego ramionach i stanęłam na palcach. Nasze twarze były zaledwie parę centymetrów od siebie. Oddychaliśmy coraz szybciej. Po chwili chłopak objął mnie w tali i przycisnał do siebie mocno. Nasze usta się zetkneły i poczułam gorąco. Jego wargi muskały moje z pożądaniem i namiętnością. Odwzajemniałam każdy jego pocałunek i delektowałam się jego bliskością.
Gdy po paru minutach się od siebie odsuneliśmy oddychałam szybko jak on. Wciąż trzymałam ręce na jego karku i teraz przytuliłam się do niego.
-Przepraszam że Cię raniłam. -Powiedziałam cicho w jego tors.
-Teraz jest już dobrze.-odparł spokojnie a ja się uśmiechnęłam.

Po tej niesamowitej stanie wszystko zmieniło się o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Rozmawialiśmy prawie cały czas o prwie wszystkim i prawie wszystko o czym mówiliśmy był bezsensowe, ale wciąż się śmialiśmy wiec brak snu jakoś dało się od siebie odsunąć. Nocami nie biegaliśmy żeby nie robić zbyt dużo chałasu tylko chodziliśmy przy okazji trzymając się za ręce. Przez prawie cały czas byłam szczęśliwa, jedynym wyjątkiem były chwile gdy myślałam o Tomasie. Wiem, że niby z nim skończyłam ale martwiłam się o niego bo znałam go lepiej niż ktokolwiek inny i wiedziałam że miał poprostu niesamowity talent do przyciągania kłopotów.

Trzeciego dnia gdy razem zaczęliśmy się układać do południowej drzemki, bardziej niż wcześniej zacząło mi doskwierać jakieś dziwne uczucie. Nie mówiłam o tym Newtowi ani wcześniej Tomasowi chociaż czułam to już na polanie. Dziwne mrowienie w brzuchu, połączone z pokręconymi zmianami nastroju.
-Dobranoc Mel.-powiedział Newt obejmując mnie ramieniem.
-Dobranoc.-szepnełam i zamknęłam oczy, byłam wykończona ciągłym biegiem, bolało mnie całe ciało.

Ktoś złapał mnie za ręce a potem za nogi. Poczułam jak silne ręce podnoszą mnie nad ziemię. Chciałam otworzyć usta ale poczułam że są czymś zablokowane. Materiałem albo taśmą. Zrozumiałam że coś jest nie tak. W sekundę powróciło do mnie jasne myślenie. Otworzyłam szeroko oczy i obruciłam głowę. Dwie osoby których twarze były ukryte za maskami niosły mnie drogą, za nami dwie inne postacie ciągnęły nieprzytomnego Newta,na jego twarzy zauważyłam krew i zadrżałam. Czy on nie żył? Zaczęłam się szarpać. Zaskoczone osoby nie zdążyły zacisnąć rąk i wyślizgnęłam się, upadając na ziemię. Skorzystałam z okazji i szybko ruszyłam biegiem w bok. Siły które uzupelniłam śpiąc sprawiły że mogłam biec z największą szybkością. Nie odwracałam się bo mogłam połknąć się o leżący wszędzie bluszcz. Zamiast tego przeskakiwałam go zwinnie i wbiegałam w każdy zakręt żeby ich zgubić. Po dłuższej chwili odgłos kroków i krzyków za mną całkowicie ucichł. Zwolniłam odrobinę i odwróciłam się żeby sprawdzić czy ktoś jeszcze mnie goni. Pustka. Byłam sama. Przebiegłam jeszcze kawałek a potem zwolniłam. Odgłos ciszy był niemal nie do wytrzymania. Uciekłam, świetnie, szkoda tylko że zostawiłam tam Newta. Idiotka ze mnie. Jak mogłam uciec jak tchórz. Chociaż z drugiej strony gdybym dała się złapać próbując go ratować to też nic by to nie dało.
Zatrzymałam się przy zakręcie i szybko sięgnęłam ręką w stronę pleców. Nie miałam plecaka no jasne, przecież zdięłam go przed pójściem spać. Może ci goście go tam zostawili. Musiałam tylko wrócić do miejsca gdzie spaliśmy. Znajdę krótkofalówke, dowiem się gdzie jest reszta i odbijemy Newta z rąk tych dziwaków.
Tak. To dobry plan. Odwróciłam się by pobiec spowrotem ale za mną stał ogromny facet. Ciemną twarz miał skrytą za maską z kości, był ubrany w skóry i wojskowopodobne mundury, wielkie czarne buty a przy pasie miał cały arsenał broni i ostrych narzędzi. Gdy spojrzałam w jego brązowe oczy zauważyłam że jest jakby spiety. Odwróciłam się żeby uciekać ale uslyszałam odgłosy biegu. Tamci jakimś cudem mnie nie zgubili i teraz pedzili tu żeby mnie pojmać jak Newta. A ten koleś był jednym z nich, to koniec, nieucieknę.
Gdy ręce mężczyzny zacisnęły się wokół mojej tali, chciałam krzyknąć ale zakrył mi usta mokrym materiałem.
Po paru sekundach, obraz zaczął mi się rozmazywać. Zemdlałam...

### Od następnego rozdziału wprowadzam do histori także myśli Soni. :))) proszę o komentarze :PPP

Więzień Labiryntu: Nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz