Part 5

945 111 8
                                    

Luke

Wczorajszy dzień był wyjątkowo dziwny, ale ukojeniem było dla mnie to, że nie doszło do czwartego morderstwa, choć wiem, że to tylko cisza przed burzą.

W tajemnicy przed moim szefem dowiedziałem się kilku rzeczy o Dianie, ponieważ w ogóle cała ta sytuacja z psychiatrykiem nie powinna wyjść spoza mnie, Ashton'a i Michael'a. Już widzę jak Morgan czerwieni się z wściekłości gdy informuję go, że w śledztwie pomaga mi chora umysłowo dziewczyna. Wracając do brunetki to dowiedziałem się , że nazywa się Diana O'Connell, ma dziewiętnaście lat, a w miejscu, w którym obecnie przebywa jest od ósmego roku życia, ponieważ oskarżono ją o zabójstwo swojego ojczyma. Od Irwin'a dowiedziałem się tylko tego co on sam wie w tej sprawie, czyli tego, że ona uderzyła go kilkukrotnie młotkiem w głowę, a ciało ukryła w piwnicy.

Trochę trudno było mi uwierzyć w jej całkowitą winę, ale przecież muszę pamiętać o tym, że ktoś chory psychicznie, a nawet małe dziecko jest absolutnie nieprzewidywalny.

Przesiedziałem w agencji kilka godzin, analizując kolejne moje własne stwierdzenia dotyczące tajemniczego zabójcy i jego dziwnych upodobaniach do używania piosenek.

Przyniosłem sobie kolejny kubek kawy by móc przetrwać pozostałą godzinę w pracy razem z Morgan'em i Calum'em.

***

Byłem w drodze do zakładu psychiatrycznego, a w swojej torbie wiozłem pozostawione przez tego psychola wiadomości. Aż wstyd mi było pokazywać się z nimi Ashton'owi i z pełną powagą przyznać, że to moje jedyne ślady w sprawie.

Zaparkowałem samochód na parkingu w pobliżu tej nietypowej instytucji i tak jak wczoraj czekałem na Ash'a przed bramą. Loczek pojawił się dość szybko i wydawał się być zadowolony moim przyjściem.

- Dlaczego się tak szczerzysz? - uniosłem brew gdy spostrzegłem, że z każdym krokiem, zbliżającym nas na oddział więzienny, jego uśmiech coraz bardziej się poszerzał.

- Bo będzie zaskoczona.- odparł krótko, podchodząc jeszcze do jednego ze strażników po krzesło.

Nie wnikam już w to po co było mu krzesło, a to głównie dla tego, że bardziej interesowało mnie to co miało mnie czekać za drzwiami, które Irwin właśnie odblokował kodem.

Znów ujrzałem znajomy korytarz i cele. Pokierowałam się do ostatniej z nich gdzie zastałem Dianę, siedzącą na podłodze. Nie zauważyła mojego przybycia dopóki mój towarzysz nie narobił małego szumu z ustawianiem krzesła obok krat.

- To dla ciebie.- wyjaśnił, widząc moje niezrozumiałe spojrzenie.

Przysiadłem, więc na krześle, a za kratami widziałem zdezorientowaną twarz brunetki.

- Nie sądziłam, że jednak przyjdziesz.- wymamrotała.

- Dlaczego miałbym nie przychodzić skoro sam szukałem u ciebie pomocy?-zaciekawiłem się.

- Nie wiem.- przechyliła głowę w bok. - Mogłeś szukać u bardziej profesjonalnych źródeł.

Ashton przez cały czas nadzorował naszą rozmowę i nie spuszczał wzroku z dziewczyny ani na chwilkę.

- Postanowiłem pozostać jednak przy tobie. Pomożesz mi? - uniosłem brew.

Diana podniosła się z podłogi, rozprostowując nogi i powoli ruszyła w stronę krat celi. Teraz gdy stała jej kombinezon zwisał z niej jeszcze bardziej niż wtedy gdy siedziała. Stała już na tyle blisko, że dzieliły nas jedynie metalowe pręty.

The Lullaby || l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz