Part 18

828 90 7
                                    

Luke

Policja przyjechała, zabrali Abby, pogratulowali mi i moim przyjaciołom, a Morgan namawiał mnie do wzięcia udziału w jakimś wywiadzie, ale kategorycznie odmówiłem. Nie miałem sił na wywiady, pracę i rozprawę, która mnie jeszcze czekała, a to wszystko przez świadomość tego, że Diana teraz siedzi w miejscu, w którym nigdy nie powinna się znaleźć. Codziennie po pracy jeździłem pod bramę zakładu, licząc na to, że Ashton chociaż na chwilkę wpuści mnie do środka, ale za każdym razem mi odmawiał. Postanowiłem jednak podpatrzeć jaki kod wpisuje do drzwi wejściowych i częściowo znam ciąg liczb...

-Luke!- Calum uderzył pięścią w blat mojego biurka na co aż podskoczyłem. - Jak śmiałeś mnie nie wkręcić w taką akcję! Kurwa nawet Clifford tam był!- krzyknął.

Domyśliłem się, że mówił o Dianie, więc podniosłem się szybko z miejsca i zakryłem mu usta dłonią.

-Zamknij się bo Morgan usłyszy! Skąd ty w ogóle o tym wiesz?- krzyknąłem szeptem.

-Michael mi powiedział.- odparł gdy zabrałem rękę. -Jesteśmy do cholery przyjaciółmi. Zrozumiałbym to!- machnął rękami.

-Wiem.- ukryłem twarz w rękach. - Tak, czy inaczej to już nie ma sensu.- odparłem.

- To lepiej by jednak miało bo za dwie godziny jest rozprawa i z tego co się orientuję, to powinieneś tam być.- przypomniał mi.

***

Wbiegłem do sądu, mijając przed budynkiem i w ich wnętrzu całe stado dziennikarzy. Cholerne hieny zawsze się muszą wpierdzielić. Poprawiłem marynarkę, po czym ciężko odetchnąłem, podchodząc do oczekujących pod salą sądową przyjaciół. Michael przefarbował włosy na czarno by nie wzbudzać aż tak dużych kontrowersji, natomiast Lucy stała się bardziej strachliwa i nie odstępowała swojego chłopaka na krok. Przywitałem się ze wszystkimi, zajmując miejsce na korytarzu. Z biegiem czasu sędzia wywoływał na salę kolejnych świadków aż przyszedł czas na mnie. Podniosłem się i przeszedłem przez duże drewniane drzwi gdzie przede mną ujrzałem pełno świadków, policji, prokuratora i adwokata Abby oraz samą nią zakutą w kajdanki. Najbardziej moją uwagę przykuł jednak sędzia, którego poważny wyraz twarzy aż straszył. Naprawdę nie wiem jak mi się udało dotrwać do końca i odpowiadać na wszystkie pytania skoro cały czas uciekałem myślami do brunetki. Byłem ciekaw tego co ona teraz robi, czy tęskni, też o mnie myśli? Nie interesowałem się nawet wynikiem rozprawy, który jak mówiła Lucy skończył się na tym, że oskarżona ma trafić do zakładu psychiatrycznego na dożywocie. Chciało mi się śmiać z tego wyroku. Morderczyni, która zabiła kilka osób trafia do psychiatryka w czasie gdy niewinna dziewczyna jest tam już od dawna.

-Jak się czujesz?- Lucy dotknęła mojego ramienia.

-Jak zupełnie załamany i pozbawiony życia facet, ale to tylko szczegół.- odparłem beznamiętnie.

-Nie sądziłam, że aż tak bardzo będzie ci na niej zależeć.- powiedziała. - Mimo wszystko musisz o niej zapomnieć.- dodała niepewnie.

-Zapomnieć?- zaśmiałem się.- Lucy, czy tobie na mózg padło?- zapytałem, łapiąc się za głowę. - To nie jest proste.

Lucy przytaknęła, zagryzając wargę z nerwów.

-Chcesz z nami gdzieś wyjść wieczorem, wiesz odreagować po tym wszystkim.- zaproponowała. 

-Nie.- zaprzeczyłem. -Raczej wolę na razie nigdzie nie wychodzić.

-Więc trzymaj się.- pożegnała się i odeszła do wyjścia z sądu. 

Mnie też czekało wyjście prosto do tych wszystkich reporterów i dziennikarzy, ale jakoś specjalnie mnie nie ruszały ich durne pytania, które zazwyczaj wyjątkowo mnie denerwowały.

The Lullaby || l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz