Luke
Morderca nie dawał o sobie znać już od dwóch dni, więc w mojej głowie pojawiła się nadzieja, że dał sobie spokój, ale szybko to wyrzuciłem z głowy. Muszę przygotować się na to, że ta "cisza" nie wróży nic dobrego.
-Czy wiesz coś więcej?- mamrotał Morgan.
Zaraz po przyjściu do pracy przekazałem mojemu szefowi nowe informacje zdobyte dzięki Dianie, lecz mogłem się domyślić, że to dla niego zbyt mało i mężczyzna domagał się więcej.
-Na razie to tylko tyle.- odpowiedziałem. - Muszę mieć trochę więcej czasu.... w samotności.- dodałem wymownie, patrząc na niego.
Facet pokiwał w zrozumieniu głową i odszedł do wyjścia. Trochę się zdziwiłem, że on tak bezproblemowo opuścił moje biuro, ale to tylko i wyłącznie na moją korzyść. Nienawidziłem gdy Morgan ślęczał nade mną, marudził, a sam nic nie robił poza paleniem tych cholernych papierosów. No poza tym Morgan, ani nikt z agencji nie mógł się dowiedzieć o moich wizytach w zakładzie psychiatrycznym, więc postanowiłem, że czas w pracy spędzę na wyszukaniu informacji o Dianie. Miałem zamiar wyszukać więcej informacji o niej i chociaż trochę zbliżyć się do tożsamości osoby, którą odnaleźć miałem dla brunetki w zamian za pomoc od niej. Czytałem artykuły sprzed kilku lat, z których wiem tylko to, że Diana miała, a raczej nadal ma matkę i siostrę, a w zakładzie siedzi za zamordowanie ojczyma. O innej rodzinie dziewczyny nic nie wspomniano, dlatego myślę, że Diana chciała odnaleźć swoją matkę lub siostrę.
Wydrukowałem kilka artykułów i ukryłem je w swojej teczce, zajmę się nimi później.
- Hemmings!- drzwi otworzyły się nagle, a moja teczka wyleciała mi z rąk.
Morgan wbiegł do biura i uderzył pięścią w blat.
-Rusz tyłek bo Clifford już na ciebie czeka pod agencją!- mówił głośno.- Kolejne zabójstwo.- mruknął przecierając twarz.
Zacisnąłem wargi i gwałtownie zabrałem swoje rzeczy, a następnie wybiegłem z budynku energicznie, otwierając drzwi i rozsiadając się na miejscu pasażera w samochodzie przyjaciela.
-Cześć.- powiedział niemrawo, po czym sięgnął do schowka i wyciągnął dwa plastikowe woreczki z dwoma kartkami.- Byłem już na miejscu zabójstwa i zabrałem dla ciebie kolejne wiadomości.- podał mi.
Pustym wzrokiem wpatrywałem się w dwie kartki, leżące na moich kolanach.
-Dlaczego są dwie?- zapytałem jeszcze spokojnym tonem głosu.
-Luke tylko nie panikuj...- zaczął, ale mu przerwałem.
-Dlaczego kurwa dostałem dwie wiadomości?!- krzyknąłem.
Michael odetchnął głośno i przymknął lekko oczy.
-Bo są dwie ofiary.- powiedział.- Zabił rodzeństwo, piętnastoletnią dziewczynkę i czternastoletniego chłopca.- mówił niemrawo.
-Do psychiatryka.- powiedziałem pewnie.
-Co?
-Do psychiatryka, Mike. Teraz.- warknąłem, zapinając pasy.
-Nie chcesz jechać najpierw na miejsce zbrodni, albo do Lucy...- zagryzł niepewnie wargę.
-Nie. Nie będę jeździł na jakieś zadupia by słyszeć, że nie ma żadnych śladów lub, że Boguś nic nie wytropił, a już tym bardziej do Lucy by dowiedzieć się, że zabójca tak samo ich zabił jak resztę i przy okazji zobaczyć ciała tych dzieci.- mówiłem szybko, odwracając wzrok na szybę.

CZYTASZ
The Lullaby || l.h
FanfictionMłody detektyw Luke Hemmings prowadzi sprawę morderstw, których sprawca zostawia przy ofiarach fragmenty kołysanki. Z pomocą chłopakowi przychodzi jego przyjaciel i jednocześnie nowy dyrektor zakładu psychiatrycznego. Czy dziewczyna osadzona w szpit...