Part 6

1K 106 21
                                    

Luke

Morderca nie dawał o sobie znać już od dwóch dni, więc w mojej głowie pojawiła się nadzieja, że dał sobie spokój, ale szybko to wyrzuciłem z głowy. Muszę przygotować się na to, że ta "cisza" nie wróży nic dobrego.

-Czy wiesz coś więcej?- mamrotał Morgan.

Zaraz po przyjściu do pracy przekazałem mojemu szefowi nowe informacje zdobyte dzięki Dianie, lecz mogłem się domyślić, że to dla niego zbyt mało i mężczyzna domagał się więcej.

-Na razie to tylko tyle.- odpowiedziałem. - Muszę mieć trochę więcej czasu.... w samotności.- dodałem wymownie, patrząc na niego.

Facet pokiwał w zrozumieniu głową i odszedł do wyjścia. Trochę się zdziwiłem, że on tak bezproblemowo opuścił moje biuro, ale to tylko i wyłącznie na moją korzyść. Nienawidziłem gdy Morgan ślęczał nade mną, marudził, a sam nic nie robił poza paleniem tych cholernych papierosów. No poza tym Morgan, ani nikt z agencji nie mógł się dowiedzieć o moich wizytach w zakładzie psychiatrycznym, więc postanowiłem, że czas w pracy spędzę na wyszukaniu informacji o Dianie. Miałem zamiar wyszukać więcej informacji o niej i chociaż trochę zbliżyć się do tożsamości osoby, którą odnaleźć miałem dla brunetki w zamian za pomoc od niej. Czytałem artykuły sprzed kilku lat, z których wiem tylko to, że Diana miała, a raczej nadal ma matkę i siostrę, a w zakładzie siedzi za zamordowanie ojczyma. O innej rodzinie dziewczyny nic nie wspomniano, dlatego myślę, że Diana chciała odnaleźć swoją matkę lub siostrę.

Wydrukowałem kilka artykułów i ukryłem je w swojej teczce, zajmę się nimi później.

- Hemmings!- drzwi otworzyły się nagle, a moja teczka wyleciała mi z rąk.

Morgan wbiegł do biura i uderzył pięścią w blat.

-Rusz tyłek bo Clifford już na ciebie czeka pod agencją!- mówił głośno.- Kolejne zabójstwo.- mruknął przecierając twarz.

Zacisnąłem wargi i gwałtownie zabrałem swoje rzeczy, a następnie wybiegłem z budynku energicznie, otwierając drzwi i rozsiadając się na miejscu pasażera w samochodzie przyjaciela.

-Cześć.- powiedział niemrawo, po czym sięgnął do schowka i wyciągnął dwa plastikowe woreczki z dwoma kartkami.- Byłem już na miejscu zabójstwa i zabrałem dla ciebie kolejne wiadomości.- podał mi.

Pustym wzrokiem wpatrywałem się w dwie kartki, leżące na moich kolanach.

-Dlaczego są dwie?- zapytałem jeszcze spokojnym tonem głosu.

-Luke tylko nie panikuj...- zaczął, ale mu przerwałem.

-Dlaczego kurwa dostałem dwie wiadomości?!- krzyknąłem.

Michael odetchnął głośno i przymknął lekko oczy.

-Bo są dwie ofiary.- powiedział.- Zabił rodzeństwo, piętnastoletnią dziewczynkę i czternastoletniego chłopca.- mówił niemrawo.

-Do psychiatryka.- powiedziałem pewnie.

-Co?

-Do psychiatryka, Mike. Teraz.- warknąłem, zapinając pasy.

-Nie chcesz jechać najpierw na miejsce zbrodni, albo do Lucy...- zagryzł niepewnie wargę.

-Nie. Nie będę jeździł na jakieś zadupia by słyszeć, że nie ma żadnych śladów lub, że Boguś nic nie wytropił, a już tym bardziej do Lucy by dowiedzieć się, że zabójca tak samo ich zabił jak resztę i przy okazji zobaczyć ciała tych dzieci.- mówiłem szybko, odwracając wzrok na szybę.

The Lullaby || l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz