Luke
Tak jak wcześniej ostrzegała mnie Diana tak dziś nieustannie rozglądałem się wokoło. Zaczęło się to powoli zmieniać w manię, ponieważ moim podejrzanym stawała się nawet moja własna matka. Morgan jak zwykle w niczym nie pomagał, a jedynie Calum wykazywał się jakimś zainteresowaniem i często przynosił mi do biura kawę na odstresowanie.
Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że i tak nic nie zdziałam teraz w pracy, więc postanowiłem wyjść wcześniej z pracy.
-Morgan?- złapałem szefa przed drzwiami jego gabinetu.
-Co?- zapytał rozdrażniony.- Przepraszam cię, ale przed chwilą dzwoniła moja żona.- wzdrygnął się.- Pamiętaj młody. Z babami nie ma żartów.- pomachał ręką.
-Zapamiętam to sobie, ale ja w innej sprawie.- zacząłem.- Chciałbym dzisiaj wcześniej wyjść, mam coś do załatwienia...- nie wiedziałem jak mu się do końca wytłumaczyć.
-Czy to ma związek ze sprawą, którą prowadzisz?- uniósł brew.
Nie wiem jak mu powiedzieć, że chce wyjść by kupić w markecie słoik masła orzechowego dla pacjentki oddziału więziennego, szpitala psychiatrycznego, z którą współpracuję od kilku dni.
-Tak.- odparłem krótko, licząc na to, że jednak nie będzie próbował się dokładnie dowiedzieć co mam zamiar zrobić.
-Dobra idź.- odparł szybko gdy dzięki Bogu ponownie zadzwoniła jego żona.
Zadowolony ruszyłem do mojego samochodu i pojechałem do najbliższego marketu gdzie kupiłem spory słoik masła orzechowego i chleb tak jak prosiła Diana. Po wyjściu ze sklepu zadzwoniłem jeszcze do Ashton'a by wyszedł po mnie na parking, ale zapomniałem mu wspomnieć, że prawdopodobnie będę dość długo stał w korku, dlatego Irwin sobie trochę poczeka.....
Po kilkudziesięciu minutach wreszcie dojechałem na parking, na którym zastałem zdenerwowanego Ashton'a.
-Cześć...- zaśmiałem się.
-Nie.- podniósł rękę. - Odzywaj się.- dokończył i odwrócił się do wejścia.
Byłem tuż za nim, a stukot słoika, który niosłem w reklamówce roznosił się echem po korytarzach szpitala.
-Weź jeszcze jakiś nóż.- poprosiłem Ashton'a.
-Hahaha.- udał, że ociera łzę. - Zabawny jesteś.- uśmiechnął się.
-A czym ona niby ma wyciągnąć na chleb to pieprzone masło.- wskazałem na siatkę.
-To nie jest dobry pomysł.- pokręcił głową.- Ona, może zrobić coś tobie, lub samej sobie.- mówił.
-Wiem i biorę to na siebie. Weź z łaski swojej nóż.- powiedziałem.
Ash wahał się przez jakiś czas, zagryzając wnętrze policzka, ale w końcu ruszył do jakiegoś małego pomieszczenia, z którego wrócił z małym nożem. Loczek niepewnie podał mi go i wyraźnie przestraszony zaczął otwierać drzwi od oddziału więziennego.
Strażnik na nasz widok sięgnął po krzesło, ale zatrzymałem go gestem ręki.
-Nie trzeba. -zapewniłem go i nadal razem z Ashton'em u boku wędrowałem na sam koniec gdzie w celi na łóżku siedziała Diana.
-Detektywie.- uśmiechnęła się.- Jednak przyszedłeś.- podniosła się, a jej wzrok zjechał na reklamówkę trzymaną w mojej dłoni.
Jej uśmiech poszerzył się i praktycznie zaczęła podskakiwać na widok słoika, który wyciągnąłem.
CZYTASZ
The Lullaby || l.h
Fiksi PenggemarMłody detektyw Luke Hemmings prowadzi sprawę morderstw, których sprawca zostawia przy ofiarach fragmenty kołysanki. Z pomocą chłopakowi przychodzi jego przyjaciel i jednocześnie nowy dyrektor zakładu psychiatrycznego. Czy dziewczyna osadzona w szpit...