Part 7

912 105 11
                                    

Luke

Zacząłem żałować tej rozmowy z Dianą. Byłem u niej w tym zakładzie, może z trzy - cztery razy i nigdy nie czułem wobec niej takiego niepokoju jak dziś po tej rozmowie. Chciałem by mi się zwierzyła, ale nie aż tak... Prawdopodobnie zrobiła to, ponieważ faktycznie zdążyła mi zaufać, lub po prostu chciała zrobić mi na złość.

- Boisz się mnie detektywie?- spytała.

Nie odpowiedziałem nic. Sam nie wiedziałem, czy się jej boję, czy nie.

- Tak myślałam.... - na jej twarzy pojawił się grymas. - Znam to spojrzenie, to przerażone spojrzenie... Znam je aż za dobrze.- pokręciła głową. - Wiesz detektywie.... Przed jedenaście lat zdążyłam wyczuwać strach i inne emocje u ludzi. Wystarczy, że na kogoś spojrzę przez krótką chwilę, a potrafię z niego czytać jak z otwartej księgi, jednak czasem zdarzały się wyjątkowe przypadki, które nie były dla mnie takie oczywiste...- uniosła wysoko głowę, skanując mnie wzrokiem.- Wśród nich jesteś ty, ale nie jesteś taki sam. - zamyśliła się.- Jesteś najbardziej wyjątkowym przypadkiem jaki miałam okazję poznać. Starannie zapisaną i zamkniętą księgą, która prosi się o odczytanie, dlatego zajmujesz moje myśli, w których zastanawiam się kim ty właściwie jesteś i dzięki temu nie myślę o otaczającym mnie niesprawiedliwym świecie. Jesteś moją zagadką, jesteś moim ratunkiem detektywie.- wyszeptała.

Nie odrywałem od niej wzroku, ponieważ miałem wrażenie, że jeśli to zrobię, to będzie mnie za to czekać jakaś niewyobrażalna kara. Coraz bardziej zastanawiałem się nad słowami Michael'a.... Jeśli ona faktycznie jest chora do tego stopnia, że mi nie pomoże, a wręcz tylko pogorszy całą sytuację? Powinienem się wycofać? Nie... Bez niej nie dam rady...

-Niektóre księgi są zakazanie i nie wolno ich odczytać.- powiedziałem powoli.

Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem delikatnie, marszcząc brwi i zagryzając wargę. Myślała nad czymś, choć właściwie to ewidentnie myślała o mnie, a ja bardzo chciałem wiedzieć co jej chodzi po głowie.

-Nie jesteś zakazaną księgą.- przemówiła. -Jesteś zamknięty i pokazujesz innym strony, które stworzyłeś tylko po to by wszyscy myśleli o tobie inaczej niż powinni, a te prawdziwe ukrywasz głęboko w sobie. Jesteś taki jak ja.- stwierdziła.

Gdyby nie fakt, że ona siedzi teraz w psychiatryku to pomyślałbym, że byłaby dobrym detektywem. Zaskakiwała mnie coraz bardziej i w ten dobry i w ten zły sposób, ale jednak mimo wszystko muszę jej zaufać, chociażby tylko na czas tego cholernego śledztwa.

-Powiesz mi o sobie coś? Coś poza psychiatrykiem?- zapytałem. Pomyślałem, że jeśli się czegoś o sobie dowiemy to, może praca nad morderstwami stanie się... lepsza?

-A co niby tu jest do gadania?- uśmiechnęła się. - Nazywam się Diana O' Connell, mam dziewiętnaście lat, urodziłam się w Sydney. To nic szczególnego.- wzruszyła ramionami.

-Na pewno jest coś co sprawia, lub sprawiało ci przyjemność. Poczuj się tak jakbym pisał o tobie książkę, a ty musiałabyś mi o sobie opowiedzieć.- podsunąłem jej pomysł.

Wciągnęła głośno powietrze przez nos i wypuściła.

-Szykuj się na niesamowicie nudną historię.- ostrzegła mnie. - No, więc urodziłam się w Sydney, a mieszkałam na niewielkiej farmie z moimi rodzicami. Mama pracowała jako pielęgniarka, natomiast tata był policjantem . Zawsze gdy wracał był przeważnie wieczór, dlatego kupował naszą ulubioną czekoladę i przychodził z nią do mnie do pokoju by opowiedzieć mi bajkę na dobranoc. Mama często śmiała się, że któregoś dnia przez te nocne podjadanie radiowóz zawali się pod ciężarem ojca.- zaśmiała się.- Któregoś dnia jak zawsze gdy miał wracać, ja czekałam w swoim łóżku z książką, ale on nie przychodził.... Czekałam godzinę, dwie i tak dalej dopóki nie zasnęłam.- uśmiech zniknął z jej twarzy. - Następnego dnia rano przyszedł do nas przyjaciel ojca z komisariatu i powiedział, że tata umarł, ponieważ został postrzelony w trakcie jakiejś strzelaniny... Od tamtej pory zamknęłam się w sobie i wmówiłam sobie, że nikt nie ma prawa zastąpić mi ojca, dlatego też między innymi nienawidziłam mojego ojczyma. -ucichła na chwilę.- Jeśli chodzi o takie dobre rzeczy to zawsze bardzo lubiłam biegać po plaży, jeść tony masła orzechowego i bawić się pluszakami, a szczególnie misiem od taty.- uśmiechnęła się promiennie. - Teraz ty detektywie.- powiedziała, podpierając podbródek o kolano.

The Lullaby || l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz