Part 11

872 93 15
                                    

Luke

Od rana wszystko wypadało mi z dłoni, ale przynajmniej jakoś udało mi się ubłagać Morgan'a na te kilka dni wolnych by "mieć więcej czasu na odnalezienie sprawcy" mimo tej jednej dobrej wiadomości to z tego stresu ledwo co dojechałem pod budynek zakładu psychiatrycznego. Wyskoczyłem z zaparkowanego samochodu i odbiegłem do Ashton'a.

- Jestem. - zatrzymałem się przy nim dopiero teraz, zauważając sporą torbę, którą trzymał w ręce.

- Właśnie widzę.- odparł podając mi torbę.

- Co w tym jest? - spytałem go pod drzwiami zakładu.

- Tak szczerze to wszystko.- odparł, lecz gdy zobaczył moja minę wytłumaczył mi wszystko dokładniej. -Po prostu przewidziałem, że zapomnisz o jakimkolwiek zaopatrzeniu dla dziewczyny, więc zabrałem wczoraj moją siostrę na zakupy i pomogła mi wybrać jakieś tam żele pod prysznic, szpony i inne duperele łącznie z ubraniami. Nawet nie wiesz co przeżyłem wciągu tych kilku godzin, a to tylko dlatego, że niestety jestem twoim przyjacielem i martwię się o ciebie.- pokręcił głową, idąc korytarzem.

Zaśmiałem się na samą myśl o Lauren biegającej z Ash'em po sklepie.

-Gotowy? - uniósł brew.

Chyba nie.

- Chyba tak.- potwierdziłem z takim samym uczuciem niepewności jak w dniu, w którym miałem być tu pierwszy raz.

Odetchnąłem głęboko i udałem się prosto do celi Diany gdzie dziewczyna przebywała tym razem ubrana w zwykle jeansy, czarną koszulkę i jakieś trampki.

- Detektywie.- uśmiechnęła się na mój widok. - Widzę, że jednak nie zmieniłeś zdania, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz.- uniosła brew.

- Wiem chociaż sądzę, że dla własnego dobra nie będziesz sprawiała problemów.- starałem się zabrzmieć poważnie lecz Ashton i jeden ze strażników wszystko spieprzyli swoim przyjściem.

- No Diano.- westchnął Irwin. - Już czas.- pomachał kluczem, na którego widok dziewczyna lekko się wzdrygnęła.

Zaczęła ciąż ciężej oddychać, a Ash włożył klucz do zamka i przekręcił go, tworząc charakterystyczny dźwięk.

" Drzwi" ustąpiły z ogromnym piskiem odchyliły się, Diana nadal stała na swoim miejscu.

- Jeszcze kilka kroków, a przekroczę barierę, której nie wolno było mi przekraczać przez całe jedenaście lat.- powiedziała z przejęciem powoli, podchodząc do nas.

Jeśli przekroczenie progu celi miało dla niej tak bardzo emocjonalnie znaczenie to co będzie po wyjściu z zakładu?

Brunetka stanęła przede mną i nie dzieliły nas teraz żadne kraty, przez co czułem się niezwykle dziwnie.

- Zobacz detektywie.- odezwała się. - Bez tych metalowych kresek wyglądasz zdecydowanie lepiej.- zachichotała cicho razem ze mną, a w jej oczach pojawiły się łzy.

Strażnik wywrócił oczami, a następnie poprowadził nas poza oddział więzienny prosto do pomieszczenia, w którym założono Dianie nadajnik GPS na lewej nodze tuż pod materiałem spodni.

- Dobrze Diano, wczoraj rozmawialiśmy trochę i myślę, że jednak mnie wysłuchasz, a ten nadajnik przetrwa te kilka dni w nienaruszonym stanie.- odezwał się do niej Ashton by przypomnieć zapewne o jakiś przykazaniach, które przedstawił jej jeszcze wczoraj. - A teraz chodźcie.- powiedział zestresowany, kierując wzrok na ostatnie drzwi.

Ashton był już przy drzwiach i odblokował je, ale Diana nadal stała obok mnie i nawet nie ruszyła się na krok.

-Na pewno mogę?- upewniła się.

The Lullaby || l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz