Amy i Sophia..

301 32 5
                                    

   Podróż samemu ma wiele zalet, jak się okazuje. Można wiele rzeczy przemyśleć, zrozumieć zachowania innych ludzi, obejrzeć martwe miasta i pojąć, jak wiele nam odebrano. A może to my sami sobie odebraliśmy ?

Szłam sama tymi ulicami zastanawiając się ile ludzi straciło życie tutaj w tym mieście próbując uciekać ? Ile dzieci zginęło próbując uciec przed potworami? Mogłam jedynie iść pustymi ulicami zastanawiając się czy dam radę ochronić moje dziecko. Nie chcę, żeby zginęło tak szybko jak moje małe  rodzeństwo na samym początku tego piekła. Ulica była pusta, w oddali widziałam rozwalony śmigłowiec - widocznie jeszcze nie tak dawno tliła się tutaj nadzieja na odwrócenie tego piekła. Szwędaczy było jednak mało, zaledwie kilka gdzieś w oddali. Jednak mimo wszystko wyjęłam z plecaka swojego glocka z tłumikiem. Udało mi się go znaleźć kiedy opuszczaliśmy Aleksandrię, oczywiście nikt tego nie zauważył. Braliśmy wtedy broń jak oszalali, ponieważ ona stanowiła, stanowi i stanowić będzie ważny a zarazem nieodłączny punkt naszego celu czyli przeżycia. Nagle spojrzałam na to wszystko tak, jak na początku - na zniszczone mieszkania, na puste miasta i poczułam to samo co na początku, ten sam ból, to samo cierpienie ponownie sprawiło że płakałam nad losem nieznajomych ludzi, kobiet, dzieci, którzy tutaj zginęli.

Nagle zza rogu wybiegły dwie dziewczynki - wydawały się być siostrami. Jedna była wyraźnie młodsza, miała blond włoski do ramion i z boku zaplecionego warkoczyka, a druga zaś miała z lewej strony puszczone pasmo włosów luzem a z prawej strony luźny warkocz. Ta młodsza miała w dłoni glocka podobnego do mojego, a starsza torbę na ramieniu i nóż przy pasie. Widziałam na ich twarzy panikę, więc podbiegłam do nich strzelając do czterech zombiaków które na nie naskoczyły nie wiadomo skąd. Dziewczynki przewróciły się do tyłu na plecy kiedy kule przeszyły martwe mózgi szwendaczy. Młodsza odwróciła się gwałtownie celując we mnie z glocka. Jakim zdziwieniem było dla niej kiedy ja opuściłam broń przyglądając się jej i siostrze.

- Kim jesteś? - spytała podchodząc do mnie starsza

- Sophia stój! - zawołała młodsza - Chodź tutaj! Ona może być niebezpieczna..!

- Przestań - machnęła ręką Sophia - Jestem, jak już powiedziała ci moja młodsza siostra Amy, Sophia - przedstawiła się grzecznie podając mi rękę - A Ty ?

- Emma - odpowiedziałam równie grzecznie - Co wy tutaj robicie zupełnie same przepraszam?

- Podróżujemy...- odpowiedziała ciszej Amy opuszczając broń. Ciągle jednak trzymała ją w dłoni jakby bała się, że ją oszukam.

- Same? Ile wy macie lat? Gdzie wasi..rodzice, opiekunowie?

- Nie mam rodziców. Ojciec zginął miesiąc temu a mama tydzień, może dwa.

- Przykro mi.. Mogę się wami zaopiekować, jeśli oczywiście chcecie. Ile macie lat?

- Ja mam osiem - ponownie głos zajęła Sophia - A Amy pięć. Dlaczego miałabyś nam pomóc? 

- Długo byłam sama. Rozumiem więc waszą samotność i chciałabym wam pomóc. Aktualnie wybieram się do mojego... chłopaka, chcę go odnaleźć. Potem wracamy, jeśli się uda, do naszej grupy aby znaleźć bezpieczne miejsce. 

- Nie mamy nic w zamian żeby się odwdzięczyć, chcę żebyś była tego świadoma.. 

- Jestem - kucnęłam naprzeciwko niej - Nie bój się. Kiedy dotrzemy do Dixona dostaniecie jedzenie. Dobrze? - starsza skinęła głową. Amy jeszcze  chwilę się wahała, ale potem podbiegła do mnie i objęła mnie mocno. Pogłaskałam ją po głowie szczęśliwa, że w końcu będzie mnie potrzebował ktoś jeszcze prócz Daryla. Ta mała była niezwykle drobną dziewczynką z długimi włosami, pyzatą buźką i oczami pełnymi bólu. Mimo to, widziałam w nich jeszcze tę dziecięcą radość. Opowiedziały mi jak mieszkały w Nowym Jorku i chciały uciec z rodzicami do babci w Atlancie. Niestety, nie zdążyli ponieważ apokalipsa pochłaniała po kolei każdego ich krewnego. Podążałyśmy cichymi uliczkami unikając jakiegokolwiek hałasu czy zwrócenia na siebie uwagi. 

Walking Alone || Podążając samotnie ( Tom  I ) ZAKOŃCZONYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz