7

9.9K 307 15
                                    


  Przez resztę wieczoru układałam swoje rzeczy, porządkowałam swoje ciuchy i doszłam do wniosku, ze musze zaoszczędzić i kupic cos nowego, bo gdy skonczylam zauważyłam jak duzo brakuje. Przydałoby sie moze jakies lustro, pare pierdół na parapet, szafkę i moze jakis ładny obraz? Kurcze, nigdy nie zwracałam uwagi na takie szczegóły, ktore miałyby urozmaicić mój pokoj. No wlasnie. druga sprawa. cały czas nie mogłam uwierzyć, ze wydostałam sie z sideł rodzicow. Zapach alkoholu juz mnie nie drażni, a krzyk nie wzbudza we mnie paniki. Miałam gdzies co dzieje sie w moim rodzinnym domu, przynajmniej na razie. Czas mijał nieubłaganie szybko, az w koncu usłyszałam pukanie do drzwi. 

 - Hey, ide do sklepu, potrzebujesz czegos? - zza drzwi wyłonił sie nos, a pozniej oczy przyjaciolki. zasmialam sie pod nosem krecac głowa. 

 - dzieki, Ana. 

 Gdy schowała sie z powrotem, ja zaczelam ścielić lozko. To całe ogarnianie zmęczyło mnie na tyle, ze potrzebowałam chwile odpoczynku. korzystając z pustej kuchni, zrobiłam sobie herbatę w swoim ulubionym dużym kubku by zasiąść przed telewizorem. wsunelam nogi pod tyłek i mając nadzieje na pełne rozluźnienie, zaczelam mieszać swój gorący napój. Niestety, dzwonek do drzwi sprawił, ze mój dobry humor juz nie był taki dobry. Leniwie i bardzo powoli podniosłam sie z kanapy, mając cicha nadzieje, ze ten ktos zrezygnuje z zatruwania mi zycia. wiedziałam, ze to nie Ana, bo Ona miała klucze do mieszkania, a wczesniej zapowiadała przybycie jakże znienawidzonego Biebera i Jego przyjaciela. moje nogi odmawiały posłuszeństwa i szlam jakbym do nóg miała przyczepione kule z kilkukilogramowym obciążeniem. złapałam za klamkę by przekręcić kluczyk i po chwili odsunąć sie aby uchylić drzwi. 

 - Czesc. - Mlasnelam, widząc dwójkę chłopaków. nie myliłam sie. 

 - Czesc, Sandy. Jest Ana? - Odezwał sie Ryan z szerokim uśmiechem na twarzy. I jak na zawołanie drzwi windy sie rozsunęły i za chłopakami wyłoniła sie postać czarnowłosej. 

 - Oczywiscie, stoi za Toba. - zasmialam sie, a ten odwrócił sie by przywitać sie z nie wiem... swoja dziewczyna? bliska przyjaciolka? 

 - A Ty co tu robisz? - zwróciłam sie tym razem do szatyna stającego obok, moze troche blizej mnie.

 - przyszedłem zobaczyc jak mieszkacie, poza tym trzeba to opić!  

Gdy uniósł ręce zauważyłam dwie butelki wina w jego dłoniach. Przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie by wrócić do środka. Powędrowałam do miejsca z którego mnie wytargano. Usiadłam na kanapie i nie przejmowałam się zbytnio co się dzieje z resztą. Słyszałam rozmowy za sobą, widziałam też, że Ryan wziął od Any zakupy i razem poszli do kuchni. Mi niestety przypadł ten drugi, który  z uśmiechem usiadł tuż obok mnie.

- Co jest, piękna? - Odłożył butelki na szklany stolik, obok mojej herbaty.

- Nic. Po prostu... Ugh, Bieber, po cholerę tak naprawdę tu przyszedłeś? - Wyszeptałam upewniając się, że nikt oprócz Justina tego nie słyszał.

- Przecież dobrze wiesz... - Wyszeptał, sunąc dłonią wzdłuż mojego uda, delikatnie zaciskając palce. Oddech chłopaka zdawał się szczypać w moją delikatną skórę na szyi. Pokręciłam głową i odepchnęłam Go lekko od siebie. 

- No to się przeliczyłeś, wybacz, ale mam większe ambicje niż... Ty. Zepsułeś mi wieczór. - Jęknęłam jak naburmuszone dziecko, odchylając głowę do tyłu.

- Wcześniej Ci to jakoś nie przeszkadzało. A chciałem Cię zabrać na weekend. Zresztą, Ryan Ane także. Lubie Cię, Sandy. - Wydawało mi się, przesłyszałam się? Prychnęłam pod nosem, mrużąc oczy.

- Jesteś żałosny. Idź do Cindy, Ona wie jak się Tobą zająć. - Puściłam mu ironiczne oczko i odsunęłam się znacznie od Niego.

- Ale Ty robisz to lepiej poza tym... Czekaj, czy Ty masz TE dni? - Nie odpowiedziałam, bo do salonu weszła dwójka zakochanych z miską pełną chipsów i popcornu oraz odpowiednimi kieliszkami do czerwonego wina. 

- Oglądamy filmy! - Wyszczerzyła się przyjaciółka, zajmując miejsce obok mnie, na szczęście. Nie chciałam patrzeć na Biebera.

- Dobry pomysł. Ale jakoś źle się czuję, chyba pójdę zaraz spać. - Wymamrotałam, opierając głowę o Jej ramię. 

- Oh, San, wszystko w porządku? - Jak zawsze z wielkim przejęciem odezwała się ciemnowłosa na co ja pokiwałam głową i wzięłam napełniony do połowy kieliszek od Ryana. 

Justin włączył jakiś film, który okazał się horrorem.  Oglądałam go z wielkim skupieniem, ale średnio co pięć minut całuśna parka obok wymieniała się śliną i chyba pieścili się nawzajem, ale jednak wolałam nie odwracać głowy. Jakoś mniej więcej po trzeciej zabitej dziewczynie - rudej, a przedostatnią osobą (został przystojny brunet i cycata blondynka z paroma bliznami po stoczonej walce) stwierdziłam, że to mój czas i pozwolę Anie i Ryanowi się pobawić. Niech Justin pocierpi. Dopiłam wino, a później poinformowałam resztę, że idę spać. Wstałam i szybkim krokiem powędrowałam do swojej sypialni. 

Wyciągnęłam z szafki spodenki i o dwa rozmiary większą koszulkę. Przebrałam się, a brudy wrzuciłam do łazienki. Już miałam wślizgnąć się pod kołdrę, gdy drzwi delikatnie się uchyliły. Było ciemno, a ja nie byłam w stanie rozróżnić postaci.

- San..? - Cichy szept odbił się o moje uszy. Przewróciłam oczami, zarzucając ręce na biodra.

- Czego chcesz? - Syknęłam, odwracając wzrok. Chyba miałam nadzieje, że to zobaczy.

- Możemy porozmawiać? Poza tym... Nie chcę tam zostać sam.. - Powiedział z dziwnym strachem w głosie, co jedynie mnie rozśmieszyło. Przymrużyłam oczy, wślizgując się pod kołdrę.

- Okej, chodź. - Zaśmiałam się i poklepałam miejsce obok siebie, które już po chwili zajął Justin. 

- Pomiziamy się też? - Wymamrotał odchylając kołdrę i kładąc się pod Nią.

- Śnisz. Poza tym mam okres, chyba, że to Twoje marzenie.

- Wiesz, prawdziwy rycerz nie boi się krwi na swoim mieczu. - Powiedział to tak dumnie, że prawie mu uwierzyłam. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Jesteś obrzydliwy... - Szepnęłam, chowając głowę w poduszce. 

-Przecież wiesz, że żartuje. A tak poważnie to chciałem pogadać o tym wyjeździe. Mówiłem całkiem serio. Chce Cię zabrać do domku nad jeziorem. Byłaś kiedyś w takich?

- Nie... Nie stać mnie na to... I nigdy nie było. - Wyszeptałam będąc całkowicie szczera. Po mimo jak bardzo Go nie lubiłam chyba ufałam mu bardziej niż komukolwiek. Bo tak naprawdę kiedyś byliśmy sobie bardzo bliscy. Nie wiem kiedy to się zatarło i kiedy zdążyłam Go znienawidzić... Ale On wiedział najwięcej, Ana tylko pokrótce. Ale nieważne.

- No to będziesz miała okazję. Poza tym ja Cię naprawdę lubie, Cindy to tylko zabawka w moich rękach. Zresztą, bzykała się z całą szkołą. Myślisz, że to naprawdę dobry materiał na chociażby przyjaciółkę? Nie sądzę, że dobra z niej dziewczyna. - Zaśmiał się, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. 

- Nie wiem co Cię z Nią łączy, po prostu nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Chcesz sypiać z Nią to nie sypiaj ze mną. Chcesz sypiać ze mną to nie będziesz sypiać z Nią. Chociaż tyle. - Prychnęłam, uświadamiając sobie jak bardzo żałośnie brzmię. 

- Okej, więcej nie dotknę Cindy. Obiecuję. - Poczułam jego ciepłe wargi na swojej skroni. - A teraz śpij już. - Wyszeptał i objął moje ciało do siebie.

Było przyjemnie

było ciepło

szybko zasnęłam.


__________________________

Witam Was moi drodzy, wracam po swojej przerwie, miałam dużo na głowie, egzaminy zawodowe (które nauczyciel przeniósł z dnia na dzień) więc całe noce się uczyłam, kto miał pisemny i praktyczny ten wie, że to ciężka sprawa, zwłaszcza, że nie wiadomo czego się spodziewać. Ale byłam druga najlepsza, cieszę się, zaczęły się ferie więc postaram się dodawać rozdziały częściej. Kocham Was mocno, do następnego :)x

It's only sex - Justin Bieber ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz