19

5.7K 200 19
                                    


Moje serce biło w niebywale szybkim tempie i gdyby nie ból głowy pomyślałabym, że śnie. Jednak to nie był sen i szybko się o tym przekonałam. Wyskoczyłam z łóżka owinięta narzutką i ubrałam na siebie bieliznę, a później ciuchy.

Jak ja się wytłumaczę Justinowi? Co ja powiem? Śmierdzi ode mnie na kilometr alkoholem, fuj.

- Słuchaj, między nami nic nie było. Nigdy mnie nie widziałeś, ja Ciebie również. W ogóle nawet nie wiem jak masz na imię, może to i lepiej. - Wymamrotałam w pośpiechu i ruszyłam do drzwi.

- Mam na imię  Ray! - Krzyknął, ja jednak zdążyłam pociągnąć za sobą za klamkę.

Dom wyglądał jak po wojnie. Ściany były brudne, podłoga walała się od potłuczonych rzeczy po ziemię... Skąd ona się tu wzięła? Wymiociny zajmowały każdą wolną powierzchnię. Jak po polu minowym zeszłam na dół, gdzie w kuchni znalazłam Scotta.

- Nie wiem co mi wczoraj dałeś, ale kurwa załatwię to i Ciebie też załatwię. - Wysyczałam w złości, będąc nabuzowana niczym wstrząśnięta butelka coli. 

- Spróbuj tylko coś powiedzieć, Suko, a Justin dowie sie o Rayu. Chcesz tego? - Prychnął z cwaniackim uśmiechem.

Nie miałam sił na przekomarzanie się z tym dupkiem, dlatego na pięcie się odwróciłam i jak najszybciej opuściłam mieszkanie. Na zewnątrz słońce promieniowało w każdą stronę, a mój kac bardzo go nie lubił. Z opuszczoną głową zmierzałam w stronę domu. Po drodze związałam włosy, weszłam do drogerii gdzie popsikałam się jednymi z najdroższych perfum (oby zadziałało) i włączyłam telefon. 46 połączeń nieodebranych i 108 wiadomości tekstowych. Co się działo? Chyba nie chcę wiedzieć. Justin się martwił i pewnie dalej się martwi, a ja w najlepsze pieprzyłam się z jakimś gościem? Co ja kurwa zrobiłam. Jestem najgorszą szmatą. Chociaż to i tak mało powiedziane.

Nie wiem ile czasu zajęło mi dojście do mieszkania, ale starałam się "wywietrzyć". Jebało ode mnie jak od jakiegoś... Alkoholika. A i tak nie mogłam znieść tego smrodu, który wydobywało z siebie moje ciało. Nawet wstyd mi było koło kogoś przejść, więc niesamowitą radość mi sprawił fakt, że w windzie nikogo nie było. Cała się trzęsłam, bo wiedziałam, że Justin jest u mnie. Delikatnie złapałam za klamkę, gdy drzwi okazały się być otwarte to z pełną świadomością i strachem weszłam do środka. 

Jak na zawołanie zza rogu wyłoniła się zmęczona i zmartwiona twarz Justina, mój żołądek wywinął obrót, co jeszcze bardziej mnie zemdliło.

- Cześć kochanie... - Wyszeptałam, podchodząc bliżej i od razu otulając chłopaka swoimi ramionami.

- Matko Boska, Sandy, gdzieś Ty była? - Wyszeptał, całując moje czoło.

-Pamiętasz jak szłam do ojca? Pokłóciłam się z matką, poszłam do baru, trochę popiłam i no... Po prostu... Poszłam na imprezę do Scotta, On zobaczył mój stan i pozwolił mi zasnąć na górze, wiesz, w pokoju rodziców. A telefon zostawiłam w barze, dopiero dzisiaj zaszłam jak go szukałam. Przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam... - Zaszlochałam, wchodząc z nim od razu do pokoju, za nim Ana cokolwiek usłyszy.

- Jeju, skarbie, nie denerwuj się. Nie jestem zły, bardzo się martwiłem i myślałem, że stało się coś złego. Ale dobrze, że jesteś cała. Chodź się umyć. Umyjemy Cię, dobrze? - Obchodził się ze mną jak z dzieckiem, był ostrożny i kochany. To jeszcze bardziej złamało mi serce.

- Chodź, chodź ze mną. - Skinęłam głową i złapałam jego dłoń. Dzięki połączeniu pokój-łazienka mogłam rozebrać się już tutaj, więc bez problemu pozbyłam się ciuchów i bielizny. Justin zrobił to samo. Nie miałam ochoty na jakieś zbliżenia, bo cały czas czuje się brudna.

It's only sex - Justin Bieber ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz