Przez całe śniadanie starałem się unikać Luny. Nie chce robić scen przy wszystkich. Stwierdziłem, że jak będzie chciała, to sama do mnie podejdzie. Ja się nie będę narzucać. W sumie to ja nawet nie chciałem się już z nią zadawać. Praktycznie cały czas rozmawialiśmy z Draco i Blaise'm o nadchodzącym meczu Quidditcha. Zdecydowałem, że nie będę dołączać do drużyny, bo mam ważniejsze rzeczy do roboty. A po drugie Rudzielec został nowym szukającym u Gryfonów. A myślałem, że znajdą kogoś lepszego na moje miejsce. Przecież ten idiota prawie na miotle nie umie latać. No ale nic...ich strata. A zwycięstwo Ślizgonów jest oczywiste.
***
Wychodziłem z Sali od Eliksirów, gdy usłyszałem irytujący głos Lovegood.
- Harry, Harry poczekaj!- wołała za mną. Przewróciłem oczami i odwróciłem się w jej stronę.
- Co ?- zapytałem niemiłym tonem.
- Wczoraj wyszedłeś bez pożegnania...stęskniłam się- powiedziała, po czym chciała położyć na mojej szyi, ale skutecznie jej to uniemożliwiłem.- Co się dzieje?- zapytała zdezorientowana.
- Z nami koniec.- powiedziałem prosto z mostu.
- Co? Dlaczego?- mówiła, w czasie gdy, w jej oczach pojawiały się łzy.
- Normalnie. Wszyscy się kiedyś rozstają.- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Przecież się kochamy!- wyrzuciła ręce w górę w zirytowaniu.
- To chyba tylko ty kochałaś w tym związku.- mruknąłem.
- O czym ty mówisz! Przecież było nam razem dobrze!- mówiła płacząc.
- Nadal nic nie rozumiesz? To był zakład. Chciałem cię tylko przelecieć.
- Ale...co z tym co mówiłeś. Że mnie kochasz...że jestem dla ciebie najważniejsza!- wpadła w histerię.
- Naprawdę myślałaś, że zwróciłbym na ciebie uwagę? Kogo ty chcesz oszukać...Idiotka- powiedziałem, po czym odwracając się na pięcie poszedłem w stronę Lochów. Na dzisiaj był już koniec lekcji.
- I co? Widziałem, że gadałeś z tą dziwaczką?- zapytał Draco, od razu, gdy pojawiłem się w naszym dormitorium.
- A jak myślisz...- odpowiedziałem rozkładając się na łóżku. - Rozryczała się itp.
- No w sumie żadna nowość. Każda tak robi. - powiedział niczym się nie przejmując.
- Słuchaj mam pomysł. Idźmy dzisiaj na imprezę!- usiadłem na łóżku i spojrzałem na blondyna.
- Jak chcesz to zrobić?- zaciekawił się.
- No normalnie. Teleportujemy się. - odpowiedziałem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Nie możemy sie teleportować. Nie pamiętasz?! Mamy namiar!- przypomniał mi, tak jakbym zapomniał.
- Ty masz, ja nie.
- Jak to nie masz?- zdziwił się.- Każdy ma.
- Ugh...przypominam ci, że mieszkam z Lordem Voldemortem. Ja mogę też wszystko.
- Faktycznie...to co o północy wychodzimy?- odparł uradowany.
- Pewnie!- przytaknąłem i wyszedłem z pokoju.
***
Tańczę już kolejną piosenkę z seksowną blondynką. Lizy- tak nazywa się owa dziewczyna robi coraz śmielsze ruchy. Podoba mi się to. Moje ręce, które wcześniej leżały na jej talii, teraz spoczywają na jej pupie. W niektórych chwilach lekko ją ściskam. Ta zaczyna się ocierać o moje krocze. Zbliżam się do jej ucha i lekko przegryzając jego płatek, mruczę jej do ucha:
- Chodźmy na tyły. Są tam toalety.- ta od razu przytakuje na moje słowa i ciągnie mnie za rękę. Idąc rozglądam się po klubie. Napotykam wzrok Draco. Jakaś brunetka siedzi u niego na kolanach i całuje go po szyi. Pokazuje mi palec w górę, który oczywiście oznacza, że podoba mu się moja blondynka. Poruszyłem śmiesznie brwiami w jego stronę, po czym zniknąłem za zakrętem. Zamknęliśmy się w jednej z kabin i zaczęliśmy się namiętnie całować.
Dziękuję za ponad 10K! Jesteście cudowni!
M.
CZYTASZ
Harry Potter i Ciemna Strona Mocy
FanfictionMoja kolejna opowieść. Pisana pod wpływem chwili.