Siedzę właśnie z Pansy i kilkoma innymi Ślizgonami na widowni. Odbywa się właśnie mecz pomiędzy Slytherinem a Gryffindorem. Ronald Weasley został nowym szukającym w Domu Lwa. A myślałem, że są tam mądrzejsi. No ale co? Przynajmniej wiem, że mój dom wygra. Draco jest przecież jednym z lepszych szukających. Stwierdziłem, że mimo, że jestem pewny wygranej, to przecież mogę się trochę pobawić Rudzielcem i porzucać parę zaklęć.
- Anteoculatia*- powiedziałem sobie w myślach. Od razu na głowie Rudego pojawiły sie ogromne rogi. Ten na początku nie wiedząc co się dzieje, stracił panowanie nad miotłom. Wszyscy kibice Domu Węża wybuchnęli śmiechem, z resztą tak samo jak połowa Gryffindoru. Poszkodowany starał się ściągnąć poroże, przez co prawie spadł ze swojej starej miotły. W głowie uderzyłem się w otwartej ręki w czoło. Jak można być takim głupim?
Postanowiłem jeszcze rzucić na niego ulubione zaklęcie z pociągu.
- Oppugno- rzuciłem, przez co Ron spadł z miotły. Od razu w jego kierunku ruszyła szlama i reszta Gryfonów. Wszyscy próbowali odgonić rękami stado ptaków. Nie były jednak lepsze, ponieważ zaczęły ich przy okazji dziobać. W tym czasie Draco złapał Złoty Znicz. Wszyscy Ślizgoni wpadli w euforie. Gryffindor nawet nie przejmował się przegraną. Ich całą uwagę zwrócił Rudzielec. Chyba sprawiłem, że ktoś w końcu się nim zainteresował. Powinien mi za to podziękować...
***
Właśnie trwała impreza w Slytherinie. W końcu trzeba uczcić zwycięstwo. Pijemy już z chłopakami którąś z kolei szklankę Ognistej. Jesteśmy już odrobinę napici i nie myślimy racjonalnie. Postanowiliśmy grać w butelkę. Wszyscy zasiedliśmy w kółku na środku Pokoju Wspólnego i rozpoczęliśmy zabawę. Na początku kręcił Nott. Wypadło na Crabba.
- Pytanie czy wyzwanie?- zadał pytanie.
- Oczywiście, że wyzwanie.- odpowiedział obojętnie chłopak.
- Skoro tak, to pocałuj z językiem jakąś dziewczynę.- wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ponieważ każdy wie, że jest on gejem. Crabbe zrobił zniesmaczoną minę i przysiadł się do Dorothy*. Wpił się w jej usta i zaczęli się całować. Zacząłem się śmiać z zazdrosnej miny Goyle' a. Na początku kilka osób spojrzało się na mnie dziwnie, ale gdy pokazałem głową na wściekłego chłopaka, także zaczęło chichotać pod nosem.
- No już stop! Koniec! Bo się połkniecie!- przerwał w końcu Goryl. Tamci się od razu od siebie oderwali. Butelka ponowie poszła w ruch. Tym razem wypadło na Blaisa. Jego zadaniem było zatańczyć na rurze, którą specjalnie dla niego wyczarowaliśmy. Jakby kiedyś nie miał pracy, to na pewno może się zgłosić do klubu "Go Go". Przyjmą go od razu. Po paru kolejkach, w końcu trafiło na mnie.
- Co wybierasz?- zapytał Draco z podstępnym uśmiechem. Ugh...że też musiało trafić na niego...
- Wyzwanie.- odpowiedziałem od razu.
- Więc...- udawał, że się zastanawia- Idź do Mcpomarszczonej i ją pocałuj.
- Że co kurwa? Pojebało cię?!- wydarłem się.
- Mnie? Nigdy.- powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.
- Jak ja mam to niby zrobić?
- No normalnie. Pójdziesz i ją pocałujesz! - odparł wzruszając ramionami.
- Przecież zakażenia dostanę!- broniłem się.
- To pójdziemy do Snape- uśmiechnął się.- No dalej Wężu! Przecież jesteś taki odważny. No chyba, że chcesz zostać "Ślizgońskim mięczakiem".
- Nigdy.- powiedziałem pewnie, po czym wstałem ze swojego miejsca. To kto idzie ze mną?- zapytałem. Na moje słowa większość podniosła się z miejsc. Po cichu wyszliśmy z Lochów, po czym skierowaliśmy się do pokoi Mcpomarszczonej. Podszedłem do drzwi, a reszta schowała się za rogiem. Raz po raz widziałem wychylające się twarze. W końcu się odważyłem. Zapukałem w drzwi i z niecierpliwością zacząłem oczekiwać aż się otworzą. Gdy to się stało, od razu rzuciłem się na Mcgonagall i zacząłem ją całować. Ale jej jebało z ust... Ta w ogóle nie odwzajemniała mojego pocałunku. I nagle, gdy miałem się już oderwać od tej staruchy, usłyszałem:
- Minerwo, kochanie, kto przyszedł?- zza drzwi ukazał się Albus Dumbledore w samych gaciach.
- O kurwa...!- krzyknąłem i czym prędzej zacząłem stamtąd uciekać. Tamci dziwnie się na mnie patrzyli. Słyszałem za mną kroki innych Ślizgonów. Wszyscy się przerazili. Gdy znaleźliśmy się w Lochach, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Nigdy więcej...- mruknąłem, po czym opadłem na fotel.
*Powoduje pojawienie się rogów.
* Wymyślona dziewczyna ze Slytherinu.
Słuchajcie! Mam pewnien pomysł. Co sądzicie, aby w przyszłą sobotę zrobić Maraton z Rozdziałami? Nie jest to jeszcze pewne, ale chciałabym znać wasze zdanie...chcielibyście?
M.
CZYTASZ
Harry Potter i Ciemna Strona Mocy
FanfictionMoja kolejna opowieść. Pisana pod wpływem chwili.