- Kurwa, nie zgadniecie, co się właśnie stało!- krzyknąłem wściekły, wchodząc do dormitorium. Siedzieli tam Draco, Blaise, Crabbe, Goyle i Pansy.
- Rudzielec stał sie brunetem?- zapytała z nadzieją brunetka.
- Nie.- odpowiedziałem.
- Mcgonagall zniknęły zmarszczki?- podsunął pomysł Draco.
- To nie możliwe. Zgadujcie dalej.
- Szlama zapomniała zadania na eliksiry?
- Nie. Ugh...powiem wam.
- Na to czekamy.- prychnął Smok.
- Byłem znowu u Dropsa.- powiedziałem dumnie.
- Po cholerę?- zapytał Blaise.
- Kazał mi zająć się swoim dzieckiem.- powiedziałem z powagą.
- Hhahahha...co?- zapytał Draco, pomiędzy wybuchami śmiechu.
- Nie słyszałeś?- powiedziałem z oburzeniem.- Mam być prawdziwym ojcem!
- Hahhaha. Sorry Potter, ale większej głupoty nie słyszałem. Ty i rodzicielstwo?- wyśmiał mnie Diabeł.
- Ej będę dobrym ojcem!- wykrzyknąłem.
- Ta, na pewno...- zironizowała Pansy.- Serio się zajmiesz tym bachorem?
- Jak ty nazywasz mojego potomka!! W nim płynie moja krew!- zacząłem się śmiać, przez co brunetka spojrzała na mnie jak na idiotę.- No coś ty! Powiedziałem, że pewnie się puściła i to nie moje dziecko. - wzruszyłem ramionami.
- A jaka jest prawda?- zapytał Goyle, który leżał wtulony w Crabba.
- No jest podobno moje. Ale się nie przyznam. Moja wersja, że się puszcza jest lepsza. - odpowiedziałem.
- No...wiesz...wychodzi na to, że doprawiła ci rogi.- śmiał się Draco.
- Hhaha...proszę cię. - zironizowałem.
- O co mnie prosisz?- zapytał głosem "poety", po czym przyłożył sobie rękę do serca.
- O gówno.- podsumowałem i usiadłem w fotelu obok mojego łóżka.
- A co z Lovegood? Jak zareagowała?- zapytała ciekawa Pansy.
- No jak zwykle. Ryczała i się jąkała.- powiedziałem wzruszając ramionami.
- Czyli żadna nowość.- podsumował Blaise.
- Nie chciałabym być w jej sytuacji.- powiedziała po chwili zamyślona brunetka.
- Co masz na myśli?- zapytał Goyle.
- No wiesz...chłopak ją zostawił, jak się tylko z nim przespała. Jest w ciąży i nie ma nikogo. Musi mieć ciężko.- odpowiedziała.
- Na szczęście ty nigdy nie będziesz w takiej sytuacji. - powiedział Draco.
- Czemu?
- Bo takiej wiedźmy nikt nie zechce!- wykrzyknął i zaczął się śmiać.
- Ha Ha ha - zironizowała. - Z tego co wiem, to ty ostatnio dostałeś kosza, bo cię laska nie chciała. Na dodatek zamiast Draco, mówiła cały czas Fretka.- wyśmiała.
- Ugh...-burknął Malfoy- Cicho bądź.
- A tak w ogóle, to jak cię Drops dowiedział?- zaciekawił się Diabeł.
- Mcgonagall mu powiedziała.
- Skąd wiedziała?
- Jak ta głupia Chinka zaczęła się na mnie drzeć, to przecież słyszała ją cała szkoła.
- Żartujesz? Aż taki ma głos?- wykrzyknął zdziwiony Draco.
- Nom...- mruknąłem. - A Dumbledore dalej faszeruje ludzi swoimi dropsami.
- Co? Jeszcze?
- No. Ja wam mówię, one są zatrute i przeterminowane. Trzeba by to gdzieś zgłosić...- zamyśliłem się.
- Hhaha.- zaczął się śmiać Smok- I co powiesz " Albus Dumbledore daje uczniom dropsy, które są przeterminowane"?
- Dokładnie!- zacząłem się śmiać.
- Nie no spoko...jak chcesz....
M.
CZYTASZ
Harry Potter i Ciemna Strona Mocy
FanfictionMoja kolejna opowieść. Pisana pod wpływem chwili.