- Kim jesteś?- zapytałem zdziwiony. Przede mną stał dziwny mężczyzna, po czterdziestce.
- Jak to kto?- zdziwił się.- Nie poznajesz mnie?
- Kim jesteś?- zapytałem zdenerwowany.
- To ja.- odpowiedział z uśmiechem.
- Jaki ty?!!- wydałem się.
- To ja, Tom!- wykrzyknął i rozłożył ramiona.
- Czy to jest kurwa ukryta kamera?!! Świetne żarty. Nie ma co...- mruknąłem z ironią.
- Harry, ja mówię serio...- odpowiedział już poważnie.
- To niemożliwe...
- To mnie sprawdź!- powiedział.
- Okey. Jaki jest mój ulubiony żel do włosów. Powinienieś to wiedzieć, bo zawsze mi go kupowałeś.- powiedziałem z ironią.
- "Ultra Fryz"- odpowiedział od razu.
- To naprawdę ty?!!- zdziwiłem się.
- Pewnie. Naprawdę myślałeś, że umarłem?- zapytał z uśmiechem, gdy byłem już w jego uścisku.
- Przecież ja widziałem, jak leżałeś tam taki nieżywy.- wyjąkałem.
- Miałem horkruksy. Zapomniałeś?
- Nie...ale ja naprawdę myślałem, że straciłem cię na zawsze. - powiedziałem ze łzami w oczach.
- Ej...przecież bym cię nie zostawił. Jestem za młody na umieranie.- zaśmiał się.- Mam nadzieję, że odpowiednio zająłeś się moimi Śmierciożercami?
- Pewnie.- zaśmiałem się.- Tak się cieszę, że wróciłeś.- ponownie się do niego przytuliłem.
- Kim jesteś i jakim prawem dotykasz mojego chłopaka!?- nagle usłyszałem wściekły i zazdrosny głos Draco za sobą.
- Nie wiedziałem Draconie, że jesteście z Harry' m parą. Nic mi nie mówiłeś.- spojrzał na mnie wymownie.
- Nie było okazji...- mruknąłem.
- Czy ja się w końcu dowiem o co chodzi?- zapytał blondyn.
- Tom wrócił ...- powiedziałem. Malfoy spojrzał na mnie jak na psychicznie chorego i przyłożył mi rękę do czoła.
- Nie...gorączki nie masz...- powiedział sam do siebie.
- Draconie, ja naprawdę powróciłem. Nie umarłem...
- Aleeee....- wyjąkał Draco.- To niemożliwe.
- Kochanie, to naprawdę on.- powiedziałem. W tej samej chwili Tom jednym ruchem różdżki przybrał swoją poprzednią wersję beznosego potwora.
- Na Merlina...to naprawdę ty... Panie... Ja przepraszam.- wyjąkał blondyn i zaczął się kłaniać.
- Nie poznaje swojego przyszełego teścia!- Zacząłem się podśmiechiwać pod nosem.
- Już spokojnie Draconie. Ten tu- wskazał na mnie. - też mnie nie poznał.
- Panie...
- Chodźmy już do moich Śmierciożerców. Stęskniłem się za nimi.- zaśmiał się.
- Nie ma ich aktualnie.- powiedziałem.
- To gdzie są?- zdziwił się.
- Szukają Granger i Weasley 'a, bo podobno widziano ich w Hogsmade.- odpowiedziałem.
- Fajnie...zrobię im niespodziankę.- zatarł ręce i wyszedł z pomieszczenia. Razem z Draco ruszyliśmy za nim.
- Po co ci dwa trony?- zdziwił się, będąc w Wielkiej Sali.
- Jeden twój, a drugi mój.- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Myślałem, że jeden usunąłeś.- powiedział zamyślony.
- Stał tam symbolicznie na znak twojej obecności.
- Oooo...słodko- zaśmiał sie.
Nagle w sali zaczęli pojawiać się Śmierciożercy. Czterej z nich trzymali Granger i Weasley 'a.
- Mamy...-zaciął się w połowie.- Panie...-wyjąkał.
- Wróciłem.- mruknął i usiadł na swoim tronie. - Kogo tam macie?
- Kazano nam ich znaleźć...- odpowiedział kłaniając się.
- To są chyba goście Harry'ego.- zaśmiał się.- On się nimi zajmie.- powiedział.
- Do Sali obok z nimi.- powiedziałem mrocznym głosem.
***
-No proszę...znowu się spotykamy. Tak dawno się nie widzieliśmy.- zaśmiałem się. - Tęskniliście?
- Nigdy.- powiedział zaciskając zęby Weasley.
- Ooo...nieładnie się tak odzywać do przyjaciela.
- Byłego przyjaciela.
- Jak wolisz.- przewróciłem oczami.- Zanim was zabiję, porozmawiamy sobie.- uśmiechnąłem się chytrze- Jak wam się podoba w moim domu? Ładnie, nie? Najlepsi architekci tutaj pracowali...ale nie o tym chciałem rozmawiać. Wiecie, co? Lubiłem was... Miałem za przyjaciół. Wy się okazaliście takimi niewdzięcznikami. To dzięki mnie mieliście sławę. Nie doceniliście tego...-powiedziałem robiąc podkówkę z ust- Tak was nienawidzę, że nie mam zamiaru nawet was torturować...- zauważyłem na ich twarzach cień ulgi.- To znaczy...nie ja was będę torturował. Nie martwcie się. Powierzę was zaufanej osobie. Bellatrix!- wydarłem się na cały głos. Ta od razu wbiegła do pokoju, ze swoimi wydziczałymi ruchami.
- Tak, Panie?- zapytała.
- Chciałbym, abyś zaopiekowała się moimi gośćmi.
- Oczywiście, Panie.
- Ma być długo i boleśnie. Wierzę, że spełnisz swoje i moje najskrytsze fantazje.- ostatnie zdanie powiedziałem szeptem. Potem zwróciłem się do moich byłych przyjaciół.- No cóż, miło was było spotkać. Papa- zaśmiałem się złowieszczo i machając im na pożegnanie, wyszedłem z pomieszczenia.
Na na na ! Voldziu powrócił!
Wesołych świąt kochani!
M.
CZYTASZ
Harry Potter i Ciemna Strona Mocy
FanfictionMoja kolejna opowieść. Pisana pod wpływem chwili.