35

8.4K 473 31
                                    

W Hogwarcie rozniosła się już wiadomość, że Lovegood jest w ciąży. Wiedzą także, kto jest ojcem, ponieważ to było oczywiste. Byłem jedynym chłopakiem, z którym ją widywano, a po drugie żaden inny nie zwracał na nią uwagi. Prawie codziennie czuję na sobie wzrok tych idiotów z innych domów, mówiących do siebie, jaki to ja jestem okrutny. Czy oni są naprawdę aż tacy głupi, że od początku myśleli, że ten cały związek jest na serio? Tracę wiarę w ludzi. Oczywiście moi przyjaciele mają z tego niezły ubaw. W sumie ja też. Śmieszy mnie to, jak szepcą, że powinienem zaopiekować się Luną. Po co mam się nią zajmować, skoro i tak za niedługo nie będzie miała tego dziecka, a nawet jej może nie być na świecie. Tom jeszcze nie zdecydował. Ja wolę, żeby tylko umarł ten bachor, ponieważ miło się będzie patrzeć, jak blondynka będzie cały czas ryczeć. Może wpadnie w jakąś depresje i obłęd, i zacznie mieć zwidy. Fajnie będzie tak na to patrzeć.

***

- Jak mogłeś?!!- usłyszałem za sobą głośny głos. Natychmiast odwróciłem się i rzuciłem zaciekawione spojrzenie.

- Co?- zapytałam nic nie rozumiejąc.

- Jak mogłeś ją tak potraktować!!!- dalej krzyczała.

- Kogo?- zdziwiłem się.

- Lunę!- powiedziała zirytowana.

- Aaa.O to ci chodzi. Tak wyszło- wzruszyłem niedbale ramionami.

- Jak to "tak wyszło"! Ona jest w ciąży! A ty ją zostawiłeś!- wykrzyknęła. Nagle usłyszeliśmy za sobą chrząkanie. Spojrzałem za siebie i stanąłem jak wryty. Za nami stała Mcpomarszczona i miała nieciekawą minę. Słyszała naszą całą rozmowę.

- Czy ja mogę wiedzieć, co tutaj się dzieje?- zapytała.

- Nie. - powiedziałem szybko.

- Tak.- powiedziała w tym samym czasie Cho.

- No więc słucham.

- Ten idiota...- zaczęła.

- Słowa panno Chang.- skarciła ją nauczycielka.

- Ugh, dobrze...- odpowiedziała zdenerwowana brunetka.- Luna jest w ciąży, a on ją zostawił.- opowiedziała w skrócie.

- Luna Lovegood?- upewniła się Mcgonagall. Cho skinęła głową na jej słowa. - I pan Potter jest ojcem?

- Tak.

- Nie!- powiedzieliśmy w równym czasie.

- To jak?- zapytała zniecierpliwiona.

- To jest jego dziecko!- powiedziała szybko Chinka.

- To nie jest moje dziecko! Skąd wiesz, że była tylko ze mną?- wytłumaczyłem zdenerwowany.

- Bo znam Lunę i wiem, że ona taka nie jest! - krzyknęła sfrustrowana.

- No oczywiście...- zironizowałem.

- Ona cię kochała! A ty się nią tylko zabawiłeś.

- Naprawdę? Jak mi szkoda!- zrobiłem podkówkę z ust.- I co ja mam z tym zrobić, co?

- Pomóc jej.

- Proszę cię. Ja nawet nie chce tego bachora. Po co mam się nią niby zajmować. Nie jest już małym dzieckiem!

- Ale jest matką twojego dziecka!

-Trzeba to wyjaśnić !- wtrąciła się nauczycielka- Zapraszam do gabinetu dyrektora.

M.

Harry Potter i Ciemna Strona MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz