•Rozdział 3•

237 61 8
                                    


Późnym wieczorem zadzwonił telefon. Ostatni telefon. Gdybym wiedział. Gdybym tylko wiedział. To na pewno by się nie wydarzyło gdybym tam był. To chyba jakiś sen. To przecież nie możliwe. Wystarczyło, że bym wtedy po nią podjechał tak jak prosiła a ja głupi wolałem wtedy siedzieć z Ashtonem.
"Siedzieliśmy razem z Ash'em już trochę wstawieni gdy zadzwoniła moja komórka. Odebrałem bez wahania.
-Luke możesz coś dla mnie zrobić?
-Ehe co jest sweety?
-Jestem w klubie,możesz podjechać? Mam auto tylko, że wypiłam jedno piwo.
-Grace skarbie to tylko jedno piwo. Chciałbym przyjechać ale nie mogeeeee...Ash dawaj jeszcze po jednym! A wracając Gra..
-Lucas czy ty mnie słuchasz?
-Słucham pączusiu ty mój pyszny
- Dobra przyjadę sama, chyba nie jest z tobą najlepiej. Do zobaczenia Hemmo jutro.
-Pa mamuniu.
Godzinę po telefonie od mojej przyjaciółki dostałem kolejny telefon. Tym razem nie był on najmilszym telefonem. Matka Grace łkała do słuchawki a w tle słyszałem jak uspokaja ją mąż.
-Grace.. O Boże Lucas..ona..ona miała wypadek nie..nie żyje..
W tamtym momencie myślałem, że to już koniec. Jednak strasznie się mliłem.

××××××××××

czytasz=gwiazdkujesz,komentujesz

✏Outer Space || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz