- Aha, nic nie kumam!-zdenerwowany rzuciłem papierami o blat biurka.
- Hemmo spokojnie,włoże je do pudła. Przeczytamy je na spokojnie później. Obiecuję, że włoże tu WSZYSTKO co znajdę. Nie denerwuj się, idź lepiej przeszukaj pokój Grace, na pewno coś znajdziesz.
Bez słowa ruszyłem do pokoju mojej przyjaciółki znajdującego się na poddaszu. Otworzyłem drzwi i zamarłem. Wszystko było porozwalane i porozrzucane po wszystkich kątach. To nie podobne do Grace. Dziewczyna była strasznym czyściochem i perfekcjonistką a jej pokój zawsze ślnił. Teraz wyglądał jak po przejściu tornada. Szafa otwarta na oscież a wszystkie ciuchy rozsypane na podłodze. Zniknęła beżowa walizka, którą sweetie trzymała w szafie. Skoro dziewczyna żyje, wygląda na to, że gdzieś się strasznie śpieszyła. Tylko gdzie? Zacząłem przeglądać zawartość wiklinowych koszyczków ustawionych na półkach i szafki. Książki,dużo książek. Grace uwielbiała czytać. Każdej soboty musiała przeczytać chociaż jedną książkę aby uznać weekend za udany. Zaglądając pod poduszki znalazłem mały notes,zapewne pamiętnik. Nie chciałem go czytać ale włożyłem go do kartonu bo pomyślałem, że kiedyś mogłby się przydać. Wtedy nie wiedziałem jak bardzo mi pomoże. Zabrałem również jakieś papiery prawdopodobnie listy oraz laptopa należącego do mojej przyjaciółki. Zamknąłem pudełko wieczkiem i powoli udałem się z nim do sypialni, którą sprawdzał Calum. Spojrzałem na zawartość pudełka przyjaciela i wyciągnąłem małą paczuszkę.
-Serio Calum, prezerwatywy?
- No co?! Mieliśmy brać wszystko co się przyda. Są w nienaruszonym stanie, ja się chętnie nimi zajmę.
Zrezygnowany opuściłem pokój i ruszyłem na parter. Ashton właśnie kończył układać trzeci karton na środku salonu. Popatrzyłem niedowierzając w to z jakimi idiotami się przyjaźnie.
- Czego ty nie rozumiesz w wyrażeniu "tylko te rzeczy, które się przydadzą"? Miałeś brać niezbędne przedmioty a nie zabierać im żarcie z lodówki i szafek!
- Miałem pozwolić aby się popsuły?! Jesteś bezduszny Lucas'ie Robercie Hemmings'ie!- udał naburmuszonego pięciolatka. Wyglądał komicznie. W tem do salonu wtargnął czerwonowłosy Mike z trzema wielkimi kartonami ułożonymi w równy stosik na jego rękach.
-Mam nadzieję, że chociaż ty znalazłeś coś pożytecznego.- spojrzałem błagalnie na przyjaciela.
-Mam tyle rzeczy, które cie zainteresują, słowo!
-Calum zbieramy się!- krzyknąłem i wyszedłem z pakunkami przed dom aby móć wrzucić je do bagażnika naszej Toyoty a za mną Clifford i przeszczęśliwy Ashton. Ostatni oczywiście szanowny pan Hood, na którego padło bardzo trudne zadanie zamknięcia drzwi wejściowych. Zauważyłem, że pani James nam się przygląda, więc pomachałem do niej a ta uśmiechnęła się i pokazała, że trzyma kciuki. I dobrze. W końcu ktoś musi. Cudowna kobieta. Wpakowaliśmy się do auta i podjechaliśmy pod mój dom, w którym aktualnie mieszkali ze mną chłopcy ponieważ rodzice wyjechali na wakacje. Wszystko co znaleźliśmy rozłożyliśmy w salonie oprócz jedzenia, które Ashton od razu schował do mojej dużej lodówki. Usadowiwszy się wygodnie na zamszowej kanapie zacząłem przeglądać papiery. Wyciągi z konta, kartki z życzeniami, rachunki, listy i inne pierdoluty. Zacząłem czytać wyciągi z konta i dowody sprzedaży. Dwa bilety lotnicze na nazwisko Clark do Rzymu. Już przynajmniej wiem gdzie są jej rodzice. Notes ojca Grace. Kody, jakieś szyfry i kod do sejfu oraz skrytki w banku. Co to jest? Odłożyłem go na bok. Trzeba będzie to sprawdzić. Ashton zaczął zjadać jakieś chipsy, Calum grał na telefonie. Jedynie Michael zaineresowany sprawą oznajmił, że chętniemi pomoże. Od dobrych dwóch godzin sprawdzaliśmy papiery i nic. Żadnego śladu po Grace.
-Może ktoś ją porwał?- zacząłem zdesperowany.
-Kurwa Hemmings jesteś pewny?
- Myślę, że to byli kosmici.
-Michael ty idioto kosmici nie istnieją!-krzyknął zdenerwowany Cal- To,że ty w nie wierzysz nie znaczy, że zabrali małą niewinną Grace. Chodźmy na policję.
- Tak, i co powiemy? "Panie władzo naszą przyjaciółkę porwali kosmici! Proszę ją natychmiast znalźć!" czy może " Porwaną naszą przyjaciółkę a jej rodzice zaaranżowali jej śmierć i wyjechali chuj wie gdzie!" To brzmi absurdalnie.
-Ashton ma racje. Policja nam nie pomoże.-zmarszyłem nos w skupieniu- tylko nas wyśmieją i uznają za jakiś wygłup nastolatków, nieważne jakby to prawdziwe było.
- Wiec co teraz?
- Michael i ja jedziemy do Rzymu a wy zostaniecie tu gdyby Grace wróciła lub się chociażby odezwała. Myślę, że nikt jej wcale nie porwał, ona uciekła. Pakuj sie grubasie- zróciłem się do farbowanego i sam ruszyłem w strone swojego pokoju aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Na wierzch ubrań w mojej walizce położyłem zdjęcie przedstawiające mnie i Sweetie.
Znajdę Cię, obiecuję.××××××
Czytasz= gwiazdkujesz,komentujesz
CZYTASZ
✏Outer Space || Luke Hemmings
FanfictionLuke wyrusza na poszukiwania ukochanej przyjaciółki po najskrytszych zakamarkach świata. Gdzie tak na prawdę podziewa się dziewczyna? Czy Luke'owi uda się uratować Grace? Jaką tajemnice odkryje chłopak? "Tato to nie żadna gra!"