Rozdział 10

9 1 0
                                    

Marcus

- Natalia?

Tito, coś ty zrobił?

Przeklinałem w duchu to, że przyprowadziłem Aleksandrę do domu. Jak mogłem być tak naiwny, żeby dać uśpić swoją czujność. Fakt, Wiedźma niczego nie schrzaniła, za co będę musiał jej podziękować, ale jej synek skutecznie nadrobił braki.

Widać było, że Alex zaskoczyła reakcja chłopca.

- Mam na imię Aleksandra. Alex albo Ola, nazywaj mnie jak chcesz. - mówiła jak najspokojniej.

Mały pokręcił głową.

- M-m. - zaprzeczył. - Natalia. Nat, dlaczego nie chciałaś się ze mną bawić?

- Słucham?

- Mieliśmy grać w piłkę. Obiecałaś mi. Ale później mówiłaś, że twój brzuch jest za duży i nie widzisz piłki. 

 Tito się zaśmiał, a ja nie bardzo wiedziałem jak zareagować. Gdybym go powstrzymał, Alex zrobiłaby się podejrzliwa i sam musiałbym jej wszystko wytłumaczyć. Z drugiej strony, nie miałem żadnej kontroli nad tym, co Tymek mógł jej wygadać.

- Czekałem i czekałem.  - kontynuował chłopiec jękliwie. - A później Marcus zabrał cię do szpitala... - był na granicy płaczu. - I... i już nie wróciłaś. Marcus przyjechał sam, tylko z... z... Karolkiem... Dlaczego nie chciałaś się ze mną bawić? Mogłaś powiedzieć... Nie musiałaś odchodzić.

Tego właśnie się bałem.

Aleksandra była zszokowana. Wpatrywała się w chłopca, próbując go zrozumieć, a Weronika stała oniemiała, nie mogąc się różnić. To ja rzuciłem się ratować sytuację.

- Coś ci się pomyliło, kolego - stwierdziłem ze sztucznym uśmiechem, biorąc go na ręce.

- Nie-e.

- Tito - powtórzyłem. - Przyjrzyj się... To nie Natalia.

Mały wychylił się w kierunku dziewczyny.

- Nie masz pieprzyka na policzku... - zauważył. - Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Fioletowy.

- Ty nie jesteś Nat. - oświadczył chłopak z powagą, wyrywając się z mojego uścisku. Odstawiłem go na podłogę. - Ona lubi pomarańczowy.

Skończywszy swój wywód, pomaszerował do salonu, oglądać bajki.

Tak po prostu.

Przez krótki moment pomyślałem, że jeśli Karol też taki będzie, to chyba strzelę sobie w łeb.

A jednak miałem sprawy ważniejsze niż domniemane zachowania synka. Alex czekała na wyjaśnienia, tu i teraz.

- To może ja zostawię was samych? - zaproponowała Wera, widząc, co się święci.

-Nie, zostań tu. Pójdziemy z Alex do mnie.

- Ale tam jest...

- Wiem, co robię.  - zapewniłem kobietę.

Bzdura wierutna. Nie miałem pojęcia, jaki ruch powinienem wykonać. Ale od zawsze byłem dobrym kłamcą.

Aleksandra poszła ze mną bez słowa. Próbowałem złapać ją za rękę, ale ją odtrąciła. Musiała się uspokoić, rozumiałem to. Pierwszy foch dziewczyny należy przyjąć na klatę i stanąć na uszach, żeby ci wybaczyła. Z drugim i kolejnym będzie już łatwiej.

O ile będzie ci dane oglądać jej kolejne fochy.

Znacie ten dramatyczny moment, kiedy bohater filmu wie, że gdy otworzy jakieś drzwi, cały jego świat stanie na głowie? Że odwrotu nie ma? Bierze wtedy głęboki oddech, szepcze do siebie, że da radę. Pewnie stawia kolejny krok i... BAM! Udało mu się.

Bzdura.

Sięgając do klamki w drzwiach do mojej sypialni, miałem w głowie mętlik. Dwa cholerne dni i jedna udana randka zmieniły mnie w mięczaka. Cholernie bałem się reakcji dziewczyny na wszystko, co znajdował się w tym pomieszczeniu.

Za pierwszym razem wszystko było znacznie prostsze. W czasie, gdy poznałem Aleks, zbyt wiele trupów wysypywało się już z mojej szafy. A miało się ich pojawić jeszcze więcej.

Wchodząc do pokoju, cały czas obserwowałem dziewczynę. Na początku rozglądała się niewinnie, ale bardzo szybko jej wzrok spoczął na drewnianym łóżeczku dla dziecka, z tą głupią grającą karuzelą zwisającą z sufitu, kolorowymi kocykami i całą masą pluszowych maskotek.


Mały spał spokojnie, na szafce obok stała elektroniczna niania, więc Wiedźma cały czas miała informacje z pierwszej ręki, co się tu działo. Wyłączyłem urządzenie i odruchowo usiadłem na krześle obok synka.

- Przepraszam za te wszystkie kłamstwa. - odezwałem się pierwszy.

-Nie kłamałeś. - sprostowała dziewczyna, wzruszając ramionami. Usiłowała wydawać się obojętna. - Ty tylko nie powiedziałeś mi kilku rzeczy.


Witajcie ponownie. Myślicie, że wszystko się wyjaśni? A może było zbyt słodko i bohaterowie mają dość tej wyrozumiałości?

Odpowiedź już niedługo.


Nie wszystko złoto, co się świeciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz