Alex
Za dużo przeklinasz.
Tak ostatnio usłyszałam. Zgadnijcie, od kogo? Tak, macie rację. To Marcus zwrócił mi uwagę.
Właściwie to powiedział: jesteś zbyt piękna, żeby przeklinać. Skąd te wnioski i jakim cudem znowu się spotkaliśmy? Już wyjaśniam.
Tego samego dnia, kiedy prawie wpadłam pod koła samochodu -no dobrze, wbiegłam, nazywajcie to jak chcecie - Sao wyciągnęła mnie na bieganie.
Ja i bieganie? Taa... Mi też coś tu nie pasowało. Ale gdy moja przyjaciółka się na coś uparła, nie było siły, która przekonałaby ją do zmiany zdania.
W ten sposób znalazłyśmy się w niewielim parku na obrzeżach miasta. Sandra wybrała najdłuższą ścieżkę i pędziła nią jak torpeda, a ja dreptałam za nią. Już po kilkudziesięciu metrach zrezygnowałam z prób dogonienia jej. Stawiałam kolejne kroki w swoim własnym, ślimaczym tempie, aż mięśnie zaczynały protestować, a płuca paliły żywym ogniem.
Tuż przed zakrętem osłoniętym kilkoma wysokimi krzakami postanowiłam związać natrętne włosy. Pochyliłam głowę do przodu i już ściągnęłam gumkę z nadgarstka, kiedy...
Bam!
Stało się.
Zderzyłam się ze ścianą.
Odbiłam się i poleciałam do tyłu. Odruchowo zamknęłam oczy. Starałam się przygotować na upadek, ale nic takiego nie miało miejsca. Kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią złapały mnie czyjeś mocne ręce i podciągnęły do pionu.
- Co za cholera... - zaczęłam.
-Wybacz- usłyszałam znajomy, schrypnięty głos. - Nic ci nie jest?
Otworzyłam oczy.
To był Marcus.
Do diabła, dlaczego on?
Spróbowałam wyrwać się z żelaznego uścisku, którym mnie otoczył.
-Ttak-stwierdziłam szybko, lekko otumaniona mieszanką dezodorantu i jego własnego zapachu.-Wszystko okej.
Uśmiechnął się przepraszająco.
- To dobrze -wymamrotał, przejeżdżając ręką po krótko obciętych włosach. - Jeszcze raz przepraszam, księżniczko.
Wzruszyłam ramionami.
-Co tu robisz? -spytałam zaczepnie. - Śledzisz mnie?
-Skąd mam mieć pewność, że to nie ty mnie obserwujesz bacznie od naszego ostatniego spotkania?
Nie mogłam się nie zaśmiać.
-Przyjaciółka zaproponowała, żebym towarzyszyła jej na treningu. -wyjaśniłam.
-Gdzie ta przyjaciółka? - rozejrzał się dookoła.
-Cholera- zaklęłam cicho. Przecież mogłam wyjść na wariatkę. - Niedługo pewnie się tam pojawi - wskazałam bliżej nieokreślony punkt na ścieżce za plecami. - Jest dużo szybsza ode mnie.
Chłopak wymruczał coś, czego nie zrozumiałam.
-Too -odezwałam się po chwili milczącego wpatrywania się w siebie nawzajem. - Ja już będę lecieć... To zaczy biec... To znaczy...
Zrozumiałam, że pogrążam się coraz bardziej.
-Do zobaczenia- rzuciłam w końcu.
Zamierzałam wrócić na ścieżkę, ale, tak jak poprzednio, chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Zaczekaj- poprosił. - Nie znam nawet twojego imienia.
-Alex. -odpowiedziałam. -Mam na imię Alex.
- To od Aleksandry?- upewnił się.
Przytaknęłam.
- Piękne imię. - stwierdził. - I piękna właścicielka. Skoro już mówisz o sobie, może dasz mi swój numer telefonu?
-Po co?- zapytałam, jak idiotka.
-Szczerze? -spytał lekko zakłopotany. Skinęłam głową. - Bo zamierzam cię gdzieś zaprosić i chciałbym mieć z tobą kontakt.
Pod wpływem impulsu podałam mu ten przeklęty numer telefonu. W zamian zostałam obdarzona kolejnym zniewalającym uśmiechem.
-Odezwę się jeszcze dzisiaj. -obiecał.
Mam nadzieję, że nie pokazałam po sobie tego, jak bardzo się cieszę.
A jednak los najwyraźniej uznał, że zrobiło się zbyt słodko. W jaki sposób to zmienić? Można podesłać Sao, z jej ciętym językiem.
Dziewczyna pojawiła się u mojego boku kompletnue znikąd, takie przynajmniej miałam wrażenie.
CZYTASZ
Nie wszystko złoto, co się świeci
AcakTą opowieść opowiedziano już wiele razy... Albo wiecie co? To nie tak ma być. Kiedy Alex i Marcus się spotykają, życia ich obojga stają na głowie. I oboje mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie.