Rozdział 49

952 77 7
                                    

Ranek przyszedł dość szybko być może nawet za szybko, bo było parę minut po szóstej. Byłam wyspana, ale wizja wtulenia się jeszcze na chwilę w śpiącego Zayna wydawała mi się bardzo kusząca. Zaciągnęłam się jego zapachem i złożyłam delikatny pocałunek na odkrytej piersi, tak by czasem go nie obudzić.

Wstałam z ciepłego łóżka i podeszłam do dużego okna żeby zerknąć na budzące się właśnie miasto. Odwróciłam się jeszcze raz by zerknąć na pogrążonego we śnie Malika, wyglądał uroczo.

Ułożyłam już sobie plan tego dnia, najpierw zrobię sobie kawę i jakieś śniadanie dla siebie i Zayn, a później pojadę do siebie i załatwię sprawy związane z tym nieszczęsnym mieszkaniem i może jakimś cudem dojdę do porozumienia z Aną... Chociaż prawdę mówiąc wolałabym, się z nią nie konfrontować jednak to będzie raczej niemożliwe.

Zaparzyłam sobie kawę i zabrałam się za robienie naleśników dla Zayna, ja straciłam apetyt, chyba jednak za dużo myślę...

Pierwszy naleśnik się nie udał i na myśl przyszło mi powtarzane przez moją mamę zdanie: "Z naleśnikami jak z mężem, pierwszy zawsze nie udany". Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Ostatecznie wybrałam pierwszą opcję. Na talerzu pojawiła się już spora kupka aromatycznych placków, a ja nadal nie miałam na nie ochoty, zamiast tego zadowoliłam się kubkiem gorącej kawy.

- Dzień dobry. - mruknął Zayn przytulając mnie od tyłu. - Jak się obudziłem i nie było cię obok to już myślałem, że to wszystko mi się śniło... - przejechał dłonią po moim ramieniu, na którym od razu pojawiła się gęsia skórka.

- Dzień dobry, śpiochu! No widzisz jednak nie masz koszmarów. - zaśmiałam się odstawiając kawę na blat szafki.

- Takie jak to nazwałaś "koszmary" to mogę mieć codziennie.

- Ach tak? -zarzuciłam mu ręce na kark i pocałowałam go.

- Mhm... - ścisnął moje pośladki.

- Ej!

- Och... No co?

- No nie wiem, a może tak śniadanie najpierw? - zrobiłam głupią minę przez co oboje się zaśmialiśmy.

- Walić śniadanie! - warknął i posadził mnie na blacie atakując atakując moją szyję namiętnymi pieszczotami. Odchyliłam głowę do tylu by miał lepszy dostęp.
Wystarczyło, ze się obudził i od razu poprawił mi się humor.
Jego całuśne usta potrafią doprowadzić mnie do szaleństwa. Owinęłam nogi wokół jego sylwetki i wręcz czułam jak jego męskość budzi się do życia. Mokra ścieżka pocałunków na moim ciele prowadziła od obojczyków aż po płatek ucha do którego zaczął szeptać sprośne rzeczy.

- Wiesz czego teraz najmocniej pragnę? Wziąć  cię tu i teraz. Na tym blacie.

- No to na co czekasz? - odpowiedziałam zanim zdążyłam skonsultować to ze swoim mózgiem.

Nie odpowiedział, zamiast tego zwycięsko się uśmiechnął i zaczął powoli pozbywać się mojej garderoby, kiedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi, a ja zeskoczyłam z szafki. Speszyłam się na tyle, że wszystkiego mi się odechciało...

- Kurwa! -  warknął Zayn.

- Idź zobacz kto to... - westchnęłam poirytowana, no bo kogo tu  niesie o godzinie siódmej rano?!

- Ale jeszcze do tego wrócimy. -  podniósł moją głowę za podbródek i uśmiechnął się przyjaźnie aż ten ktoś znowu zaczął gwałcić dzwonek.

- Nie wiem kto to, ale prosi się o wpierdol... - chłopak pokręcił głową z politowaniem.

- No idź... - roześmiałam się na jego słowa.

Malik zniknął w przedpokoju, a ja w spokoju zaczęłam sączyć uprzednio zrobioną kawę.

- Co ty tu do cholery jasnej robisz?! - usłyszałam donośny głos Zayn i postanowiłam interweniować, a to co zobaczyłam przerosło wszelkie moje oczekiwania...

*****

Tak, wiem krótki i ogólnie powinien pojawić się kilka godzin temu 😔

I taka mała prośba ode mnie do was: jeśli to czytasz to daj gwiazdkę i/lub zostaw komentarz, to naprawdę nic nie kosztuje, a ja nie gryzę i dostaje dodatki od was kopniaka pełnego motywacji xD Możliwe, ze będę częściej robić wam takie prezenciki z kilkoma rozdziałami 😜

Takim oto akcentem tajemnicy zakończył się "maraton" 😎 Jak myślicie kto to i w ogóle co będzie się dalej dziać ? 😁

BEST FRIENDS Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz