Rozdział 9

2K 120 2
                                    

Siedziałam tępo wpatrując się w butelkę leżąca na przeciw mnie. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, przed chwilą usłyszałam, że Zayn zawsze coś do mnie czuł i nadal tak jest... Kurde było tak fajnie, a teraz będzie trochę dziwnie... Mam nadzieje, że Nikodem trochę się pospieszy i zaraz wróci bo nie czuję się komfortowo w tej sytuacji jeszcze jak go przy mnie nie ma.

Spojrzałam na smętną twarz Malika, a on wreszcie zabrał głos przerywając niezręczną ciszę panującą pomiędzy naszą dwójką,wszyscy wkoło nawet nie zwracali na nas większej uwagi.

- Prawda, czy wyzwanie? - zapytał cicho tak ze ledwo go usłyszałam wśród prowadzonych rozmów w tym pomieszczeniu. No właśnie prawda, czy wyzwanie, pomyślałam. Po krótkim namyśle i obawie związanej z tym ze skoro nadal coś do mnie czuje to może będzie kazał mi się pocałować zdecydował się jednak a pytanie.

- Prawda

- Dobrze więc... - w tym momencie uświadomiłam sobie ze lepiej zrobiłabym wybierając jednak wyzwanie bo kto wie może zapyta o to samo o co zapytał go Josh? Nie chciałabym tego, bo sama nie wiem co do niego czułam to znaczy wiem zwykle zauroczenie przystojnym kolegą... Ugh kogo ja próbuje oszukać,nie ważne stało  się teraz tylko przyszło mi czekać żeby wpadł tu Nikodem i zrobił mi scenę zazdrości jak przyznam że się w nim kochałam. Właśnie gdzie jest Krause!

- Twoje największe marzenie? - zapytał zupełnie spokojnie bez okazywania żadnych emocji, a ze mnie uleciało powietrze które nawet nie wiedząc wstrzymywałam od jakiegoś czasu. Byłam pewna, że zada jakieś pytanie związane z samym sobą, a tu taka niespodzianka.

- Największe? Nie wiem marze o wielu rzeczach ale takie największe i  zarazem przyziemne to chyba mieć gromadkę dzieci i mieszkać w jakimś małym domku za lasem - powiedziałam zgodnie z prawdą i o wiele bardziej zrelaksowana niż minutę temu. Na co czarnowłosy przyjaźnie się uśmiechnął.

Wzięłam w dłoń butelkę i zakręciłam nią w celu wytypowania osoby dla której wymyśle pytanie lub zadanie, rozejrzałam się po osobach wciąż grających i okazało  się ze nasze grono znacznie się zmniejszyło. Nie było z nami Josha no był ale dopadło go zmęczenie alkoholowe, brakowało tez Anastasi, Nialla i Susan - dzięki Ci boże ze jej już nie ma bo jeszcze bym jej jakieś wredne zadanko podsunęła, zaśmiałam się w duchu. Szklany przedmiot wreszcie się zatrzymał, swoją werzsza strona skierował ku Zoey. Serio ona? Zapytałam samą siebie.

- Co wybierasz - zapytałam nie przedstawiając juz i tak  wszystkim doskonale znanych opcji wyboru.

- Zadanie, zaszalejmy - powiedział z pewnością pobudzona 'sokiem', który sączyła przez słomke.

- Hm... Juz wiem! - krzyknęłam wcześniej dopijajac resztki drinka którego przygotował mi Horan, co podsunęło mi głupi ale zawsze jakiś tam pomysł na wyzwanie dla niej - Musisz zdobyć koszulkę Nialla - podziałam szczerząc się. Wszyscy się na mnie spojrzeli niektórzy ze zdziwieniem, inni z uśmiechem na twarzy, a Zayn mało nie pękał ze śmiechu... Czy to na prawdę było aż tak śmieszne? Popatrzyłam zdezorientowana na wszystkich i zapytałam

- No co?! - nikt nie raczył mi odpowiedzieć jedynie mulat w przerwie na oddech między kolejnym parsknięciem śmiechem wskazał dłonią na coś za mną. Niepewnie odwróciła głowę w tył a moim oczom ukazał się nie kto inny jak właśnie Niall z rękoma założonymi na biodrach i chyba niezbyt zadowolona miną. - O hej blondyneczko - pomachałam do chłopaka jakby stał daleko ode mnie na co on zaśmiał się głośno.

- Boże Nicole nie spodziewałem się, że będziesz wykorzystywać Zoey po to  żeby zobaczyć moja klatę... Wystarczyło powiedzieć  sam bym Ci ją pokazał

- Zamknij się Horan i nie psuj nam zabawy... Siada! - pociągnęłam go za nadgarstek żeby usiadł obok mnie tak też zrobił.

Razem zdecydowaliśmy żeby odpuści Zoey jej zadanie i grać dalej z czego ona sama nie była jakoś szczególnie zadowolona. Gra toczyła się dalej na całe szczęście butelka omijała moja osobę przez co zatraciłam się w kolejnym 'mocnym' drinku którego nawet nie wiem kto mi przyniósł. Gra toczyła się już z jakąś dobrą godzinę od wyjścia Nikodema i zaczynała mi doskwierać samotność. Ok było przy mnie pewno ludzi i Niall moja chodząca poduszka,  ale brakowało mi Nikodema obok... Właściwie to  dlaczego go jeszcze nie ma? A może coś mus się stało? Nie jest jeszcze późno kto wie... Bez słowa wstałam w poszukiwaniu Anastasi znalazłam ja razem z Maxem na tarasie. W między czasie próbując dodzwonić się do narzeczonego.

- Nie wiecie gdzie jest Nikodem? - zapytałam z nadzieją

- Z tego co wiem to wyszedł chyba do sklepu - udzielił mi jakże przydatnej informacji Max...

- Kurde nie ma go już prawie dwie godziny, sklep jest dziesięć minut drogi od nas, a na domiar złego nie odbiera telefonu - odparła nie wiedząc co mam robić... Może powinna odpuścić, przecież jest po dwudziestej, może jest kolejka w sklepie czy coś, a ja się niepotrzebnie martwię.

- Martwisz się? Oj nie martw się zaraz wróci - próbowała pocieszyć mnie Ana - chodź pójdziemy go poszukać - złapała za ręce mnie i Maxa i pociągnęła w stronę drzwi. Ruszyliśmy wspólnie w stronę sklepu.

-Dziewczyny macie telefon jak coś?

- Um ja mam ale mam słabą baterie... - odpowiedziałam

- To zaczekaj cie chwile wrócę się i wezmę swój, bo jeszcze wyjdzie na to  ze Nikodem będzie szukał nas, a nie na odwrót - próbował mnie rozśmieszyć ale nie udało mu się niestety... Przystalysmy na propozycje Maxa i usiadłyśmy na pobliskiej ławce.

- Dlaczego jesteś taki spanikowany?! - usłyszałyśmy podniesiony głos jakieś kobiety

- Dlaczego?! Po jaką cholerę tu przyjechałaś?! Co?! - wrzasnął mezczyzna

- Słyszałaś to? - zapytałam Any

- Słyszałam... To nie Nikodem?

- No właśnie Nikodem, ale o czym on gada?

- Nie wiem, poczekajmy chwile może sam nam powie - odparła rudowłosa robiąc w powietrzu cudzysłów przy wypowiadaniu ostatnich dwóch słów

- Chcesz podsłuchiwać ? -  zapytałam zdziwiona

- Nie przesadzaj nikogo nie podsłuchujemy, to oni mówią za głośno, a zresztą chcesz wiedzieć o co chodzi, hm?

- No dobra... - zgodziłam się niechętnie.

Zaczęłyśmy nasłuchiwać ponownie rozmowy, a raczej kłótni między Nikodemie a jakaś kobietą.

- Myślisz, że to jest wytłumaczenie? - wrzasnął - Przepraszam słonko... Wybacz mi ale to dla mnie na prawdę stresujące, ona nie może się teraz dowiedzieć.

Teraz to się wkurzyłam niby nikt nie wypowiadał mojego imienia ale o kogo więcej mogło chodzić i jeszcze to "słonko". Postanowiłam działać!

Ja się martwię, a on urządza pogaduchy z jakąś babą. Poderwałam się do góry, ale nie wstałam bo złapała nie za rękę Anastasia

- Co ty chcesz zrobić?

- To co powinna każda kobieta w takiej sytuacji - fuknęłam i ruszyła w stronę odbiegających głosów.

****

Jaram się tym, że jest  ponad tysiąc wyświetleń :D dla niektórych to śmiesznie mało, a dla mnie kamień milowy.

Dziekuję za każdą ⭐,  są dla mnie prawdziwą motywacja i zachęcam do komentowania, bo na prawdę chce znać wasze opinie :)

Rozdział kiepski... Usunął mi się, a nie chciałam was dłużej przetrzymywać no i wyszło tak sobie...

Kocham was x

BEST FRIENDS Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz