Rozdział 57 + kilka słów od Smerfa

541 39 3
                                    

Doczytajcie do końca, ważna informacja pod rozdziałem.
Miłego czytania miśki :)

Resztkami silnej woli powstrzymałam się przed wyśmianiem wyczerpującej odpowiedzi Any głównie dlatego, że chciałam jakoś unormować nasze nadszarpnięte stosunki, a Nikodem szczerze mnie nie obchodził i nie chciałam się zbyt angażować w coś co było z nim związane.

Udałam, że rozumiem powody dla których Krause był tutaj i o nic więcej nie pytała przyjmując prawdę taką jaką przedstawiała mi przyjaciółka... To zostawmy na później.

Rudowłosa tak jakby wiedziała, że chce z nią przeprowadzić dość poważną rozmowę dała nogę z mieszkania i w sumie dobrze, bo nie miałam pojęcia jak się mam się za to zabrać. Cała ta sytuacja była niezręczna zarówno dla mnie jak i dla niej.

Przez resztę dnia robiłam porządki w całym mieszkaniu, znalazłam też czas na krótką co prawda, ale jednak rozmowę z mamą choć tu raczej trzeba mówić, że to ona znalazła chwilę na tą konwersację.

Po dwudziestej byłam na tyle zmęczona, że pognałam pod prysznic i zmordowana rzuciłam się na moje wygodne łóżko, na którym nie miałam ostatnio okazji sapać.

Otuliłam się fioletową kołdrą i sięgnęłam po telefon. Nie byłam zaskoczona widząc nieodebrane połączenie od Zayna i smsa.

"Śpisz już? :)"

Po odczytaniu zaraz wybrałam jego numer, odebrał po pierwszym sygnale.

- Hej skarbie. - dam sobie rękę uciąć, że właśnie się uśmiecha.

- Hej. - mruknęłam rozanielona, to głupie ale stęskniłam się za jego głosem...

- Pamiętasz o jutrze? - cholera...

- Um... Tak..? - usłyszałam jego ściszony śmiech.

- Weekend u moich rodziców? - zapytał rozbawiony, a mnie olśniło! Jak mogłam o tym zapomnieć?

- Nie podśmiewaj się, zapomniało mi się , ale już wszystko wiem. - teraz to ja się śmiałam.

- Och z ciebie, nigdy! - chyba miało to brzmieć poważnie jednak znowu słyszałam jego melodyjny śmiech.

- Dobra, dobra... A tak w ogóle to jaki 'weekend'? Mieliśmy jechać na obiad krętaczu.

- Chce ci się wierzyć, że moja mama pozwoli jechać nam po zmroku? Bo ja nie.

- Nie no okey, a o której wyjeżdżamy?

- Myślę, że im wcześniej tym lepiej, tak żeby salo się ominąć największe korki.

- Z samego rana? Brzmi kiepsko... Dla mnie rano to dziewiąta a domyślam się, że o inne rano ci chodzi. - zachichotałam.

- Nie martw się obudzę cię.

- Ciekawe jak.

- Nie zdziw się jak rano obudzisz się obok mnie.

- Chciałabym, a ty marzyć sobie możesz.

- Och mała i bez twojego pozwolenia marzę... Nie wyobrażasz sobie nawet o czym.

- Ta rozmowa schodzi na nieodpowiedni tor, zbereźniku. - śmiech wyrwał się z moich ust.

- Wiesz... mogę przecież po ciebie pojechać.

- Kusząca propozycja, ale niestety muszę odmówić. Idę spać idioto. Dobranoc, Zayn. - dałam nacisk na ostatnie słowa i nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się.

Jednak Malik nie dał o sobie zapomnieć po kilku sekundach od odłożenia telefonu na szafkę jego ekran rozbłysnął rozświetlając pogrążony w półmroku pokój.

Od Zayn:

Jesteś wredna, ale pogadamy o tym przy innej okazji... Śnij o mnie mała, dobranoc Z.

On jest tak głupi, że aż nie wiem jak ja mogłam się w nim zakochać. Cholera, kocham największego debila na świecie i dobrze mi z tym.

Nie odpisałam już na smsa, zamiast tego zatopiłam twarz w poduszce i z szerokim uśmiechem na ustach zasnęłam.


*Zayn*

Znowu się przebudziłem, to już trzeci raz tej nocy... Puste miejsce obok nie działało na mnie zbyt dobrze. Tym razem na oślepiającym wyświetlaczu telefonu dopatrzyłem się prawie piątej rano. Wiedziałem, że już nie usnę, a nawet jeśli to i tak niedługo powinienem wstać.

Przetarłem zmęczoną twarz dłońmi i szybko wciągnąłem na siebie dresy i wyskoczyłem do kiosku po papierosy. Dawno nie paliłem, ale teraz niczego nie pragnąłem bardziej jak tej biało-pomarańczowej używki. No nic po za Nicole, ale nie mogę teraz do niej jechać bo piąta rano to lekka przesada, ale koło dziewiątej, czemu nie.

Ale jeśli mam być szczery to mój egoizm jest na takim poziomie, że powstrzymuje się żeby zaraz nie wsiąść w samochód. To chore, ale czułem się źle kiedy nie było jej obok. To dlatego zależy mi żeby zgodziła się byśmy razem zamieszkali, miałbym ją przy sobie.

Z jednej strony bardzo się cieszę, że Nicole jedzie ze mną dziś do Bradford, ale jednocześnie boję się, że coś pójdzie nie tak... Że ktoś coś palnie i nie będę mógł jej nawet przygotować na tą informację.

Co ja pieprze, miałem już tyle czasu i szans, żeby jej o tym powiedzieć! Miałem ochotę strzelić sobie czymś twardym w ten pusty łeb. Nie wiem co zrobię jak ona mnie zostawi... Jest chyba jedyną osobą, która trzyma mnie przy zdrowych zmysłach a nawet o tym nie wie.

•••
Bardzo was kochani przepraszam za brak rozdziału od maja, od dawna planowałam jak zakończy się ta 'historia' i nadeszła ta wiekopomna chwila. To znaczy nie, że już, teraz, ale mam to niemalże gotowe. Czyli zostały nam tylko dwa rozdziały + jakiś epilog :)
Dwa rozdziały - jeszcze wiele może się wydarzyć :D
Jednocześnie zapraszam was na moje drugie ff "Are you gay?" - zerknijcie, może wam się spodoba ;)

Jeszcze jedna mała prośba, niech każdy napisze jakiś komentarz na temat tego co działo się do tej pory w BF albo o swoich przypuszczeniach co do następnego rozdziału, jestem bardzo ciekawa :)

Powie mi ktoś kiedy uzbierało się tu prawie 70k odsłon??? 😍❤️

BEST FRIENDS Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz