Podniosłam głowę i spotkaliśmy się wzrokiem, był taki seksowny i niewinny w tamtej chwili. Wyglądał uroczo.
- Co jeśli tak?
Oparł swoje czoło o moje i powiedziała - To masz problem, bo ci nie pozwolę.
- Zabrzmiało groźnie. - Zachichotałam.
- O to mi chodziło. - Szeroki uśmiech wpełzł na jego twarz.
- Ta... - Dotknęłam jego porośniętej delikatnym zarostem szczęki. - Ale teraz wybacz, chce mi się spać. - Zabrałam rękę i ruszyłam przed siebie, w stronę klatki.
Mam nadzieję, że Ana już śpi, albo i nie bo wolałabym jej nie obudzić, jest w końcu jakoś po drugiej jak nie później... Padam na twarz.
Swoją drogą ciekawe co zrobi Zayn, naprawdę chciałabym z nim pobyć, ale po pierwsze jestem zmęczona, a po drugie on ma się starać, muszę mu zaufać, a z tym u mnie nie jest aż tak łatwo jeśli się mnie kiedyś zawiodło.
- Znowu uciekasz? - Pojawiła się tuż obok mnie, kiedy miałam wejść do mojej klatki. Tak przy okazji to kto mu pozwolił być takim przystojnym?
- Już ci mówiłam, chce mi się spać. - No sorry, ale zaczyna mi trochę działać na nerwy z tymi swoimi gadkami, potrzebuję snu, teraz, natychmiast!
- No to... Idziemy spać. - Nim dokończył to mówić złapał mnie w talii, a chwilę później praktycznie przerzucił sobie moje śpiące ciało przez ramię. Ej, nie jestem workiem ziemniaków!
- Dobrze się czujesz?! - Krzyczałam zza pleców Malika.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Nie widziałam jego twarzy, ale dam sobie rękę uciąć, że się właśnie głupkowato uśmiechał.
- Kurde, Zayn ja nie żartuje zostaw mnie w spokoju. Ja. Chcę. Spać. - Wspominałam, że jak jestem zmęczona to jestem w stanie zabić żeby tylko dostać się do miękkiego łóżka i spać do południa?
- Zaraz będziesz spać, spokojnie mała. - Poklepał delikatnie moją pupę. On naprawdę jest nienormalny!
- Zabiję cię za to. - Warknęłam choć już byłam bardziej rozbawiona tą sytuacją niż rozzłoszczona. W akcie zemsty waliłam pięściami o jego zadek, a co mi tam on może to ja też.
- Ałć. - Jęknął, udawała oczywiście...
- Gdzie ty masz tyłek? - Zachichotałam uświadamiając sobie co bredzę.
- Faktycznie jesteś zmęczona. - Dołączył ze swoim boskim śmiechem do mojego końskiego chichotu i się zatrzymał, na co ja wychyliłam się zza jego pleców i dostrzegłam taksówkę. Ta.. Przyjechał za mną właśnie nią.
Otworzył drzwi samochodu i zestawił mnie na ziemię. Lekko się zachwiałam, ale szybko opanowałam zawroty głowy spowodowane moją wcześniejszą pozycją, co nie uszło uwadze Zayna, który w razie czego asekurował mnie swoimi rękoma.
- Wszytko w porządku? - Zapytał.
- Tylko zakręciło mi się w głowie, to nic takiego. - Uśmiechnęłam się delikatnie po czym ziewnęłam.
Chłopak zmierzyła mnie podejrzliwym i pełnym troski spojrzeniem. Kilka sekund później siedział już obok mnie.
- Jedziemy z powrotem. - Zwrócił się do kierowcy; ten był bardziej dystyngowany w porównaniu do Simona, który wydawał się prostym i zabawnym człowiekiem.
Może i widok za szybą auta był całkiem imponujący, pięknie oświetlone, puste miasto, ale byłam zbyt zmęczona na podziwianie czegokolwiek... Nieświadomie oparłam głowę o ramię Malika i odpłynęłam.
- Nicole, jesteśmy na miejscu. - Poczułam czyjąś dłoń głaszczącą moje włosy i perfumy od których już się uzależniłam. Postanowiłam powoli otworzyć oczy. Okazało się, że spałam w ramionach chłopaka o czekoladowych tęczówkach. Może gdybym nie była tak wykończona to zareagowałabym inaczej, ale postanowiłam nie przerywać sobie na zbyt długo drzemki i wtuliłam się mocniej w Zayna cicho mrucząc coś czego sama nie zrozumiałam, na co on tylko zachichotał i ucałował czubek mojej głowy.
Obudziłam się rano wypoczęta bardziej niż kiedykolwiek pamiętam. Całkowite otwarcie oczu zajęło mi kilka sekund, a gdy już uzyskałam możliwość swobodnego posługiwania się zmysłem wzroku mądra ja zorientowałam się, że nie jestem w swoim pokoju. Chciałam wstać, rozejrzeć się i spróbować przypomnieć jak się tu znalazłam, lecz coś. przepraszam - ktoś, mianowicie Zayn mi w tym przeszkadzał. Chłopak spał szczelnie opatulając mnie swoimi ramionami z lekko rozchylonymi ustami. Na jego widok nie dość, że serducho zaczęło mi szybciej bić to jeszcze przypomniały mi się wydarzenia z nocy. Nie wiem co mam o tym sadzić...
Przyglądałam się chłopakowi w ciszy i zastanawiałam nad tym czymś co miedzy nami się rozwijało. Na pewno jest dla mnie kimś bardzo ważnym, ale nie jestem w stanie mu zaufać w stu procentach, co mnie samą bardzo boli... Co ciekawe nie pamiętam jak mi się wydaje nawet połowy z tego co się wydarzyło kilka godzin temu, a przy nim czuje jakiś wewnętrzny spokój. Przecież nie jest normalne obudzić się w obcej sypialni z facetem, który ci się podoba i wiesz, że z chęcią by cie bzyknął u boku nie pamiętając co się działo wcześniej.
No i to jest mój problem, bo ufam mu, że nic się tutaj nie działo, ale mimo wszystko nie ufam do końca. Eh... Jestem bardziej skomplikowana niż by mi się mogło wydawać.
- To miłe. - Odezwał się zachrypniętym głosem chłopak. Czekaj, co?
- Przepraszam. - wyszeptałam na biegu zabierając rękę z jego włosów, które jakoś odruchowo mierzwiłam.
- Nie przestawaj, proszę. - Mówił z zamkniętymi oczami.
- Obudziłam cię? - Dalej bawiłam się jego włosami.
- Nie, dalej śpię. - Uśmiechnął się i wtulił twarzą w mój bok. - Ale tobie jak się spało?
- Czyli gadasz przez sen? Dobrze, a nawet bardzo, jestem wyspana jak nigdy, a tobie jak się spało to znaczy śpi? - Zaśmiałam się delikatnie, na co Zayn przekręcił się na bok bacznie obserwując moją twarz i również się zaśmiał.
- Przy tobie śpię jak niemowlak.
- Och... Serio, czyli płaczesz cała noc?
- Jesteś walnięta, wiesz? - Zapytał mając śliczny, chłopięcy uśmiech na ustach.
- Oj wiem... Niestety Panie Malik, taka już jestem. - Znowu śmiałam się jak głupia ze swojego doboru słów, co rozbawiło i Zayna.
- Co zjesz na śniadanie?
- Nic, nie jestem głodna.
- Nie możesz nic nie jeść, Nicole... - Zmierzyła mnie ojcowskim spojrzeniem.
Czyżby dobry humor już mu minął?
****
Trochę oczy mi się już kleją, ale mam nadzieje, że rozdział jest choć trochę zrozumiały xd
CZYTASZ
BEST FRIENDS Z. M.
FanficMówi się, że stara miłość nie rdzewieje, że poznając smak malin nie zapominasz smaku truskawek...