SIEDEM

2K 96 5
                                    

Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wciągnęłam krótkie jeansowe spodenki. Dobrałałam do tego luźna koszulę, którą wcisnęłam do szortów. Na nogi wciągnęłam białe trampki przed kostkę. Ostatnie poprawki i już byłam gotowa. Zeszłam na dół równo z dźwiękiem klaksonu samochodowego. Już miałam wychodzić kiedy zawołała mnie narzeczona taty. Hiszpanka dokładnie mi się przyjrzała lekko się przy tym uśmiechając.
- Gdzie się wybierasz? - zapytała podpierając ręce na biodrach. Czułam się jak małolata, która właśnie jest przesłuchiwana przez policję.
- Na kawę - wysłałam jej buziaka w powietrzu i już mnie nie było. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę czarnego auta w którym zajęłam miejsce po stronie pasażera. Rzuciłam Niemcowi ciche "hej" zapinając pas bezpieczeństwa. Po trzydziestu minutach jazdy w końcu zatrzymaliśmy się na obrzeżach Barcelony. Marc jak na prawdziwego gentelmana przystało otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Dopiero wtedy mogłam mu się przyjrzeć. Miał na sobie białą koszulkę, ciemne spodnie i czarny zegarek. Nienaganna fryzura i cudowny uśmiech, którym co chwile mnie obdarowywał. Chwyciłam blondyna pod mankiet pozwalają się prowadzić. Kwadrans pózniej siedzieliśmy już w knajpce z włoskim jedzeniem. Złożyliśmy zamówienie. Zamiast kawy skusiłem się na lampkę czerwonego wina, które uwielbiam.
- Pięknie wyglądasz - przeczesał włosy dłonią. Miałam wrażenie, że przez cały czas nie odrywa ode mnie wzroku.
- Dziękuje - mruknęłam zanurzając usta w kieliszku z czerwoną cieczą. Bramkarz lekko się uniósł i pochylił w moją stronę.
- Lubię jak jesteś zakłopotana - powiedział pokazując rządek białych, równych zębów. Poczułam jak na moje poliki wkrada się ogromny rumieniec. Wytknęłam 22-Latkowo język na co zaśmiał się i usiadł spowrotem na krześle. Dalszą część kolacji spędziliśmy na miłej rozmowie.
- Chciałeś mnie upić - wybełkotałam kiedy opuszczaliśmy restaurację. Alkohol szumiajacy w głowie dodał mi zastrzyk pewności siebie.
- Wcale nie - piłkarz Barcy uniósł ręce w geście poddania.
- Kłamczuch! - krzyknęłam wbijając mu dwa palce w żebra. Kiedy zobaczyłam jego minę zaczęłam uciekać. Mimo, że moja kondycja jest naprawdę dobra już po paru pokonanych metrach znajdowałam się w ramionach ter Stegena.
- Nadal uważasz, że kłamczuch? - chłopak uniósł brew ku górze dokładnie mi się przygladając. Poczułam jak moje policzki płoną ogniem piekielnym! Pokiwałam przecząco głową z nadzieją, że Niemiec postawi mnie na ziemie. Jak to mówią; nadziej matką głupich? Marc zamiast mnie puścić przerzucił sobie mnie przez ramię i w taki właśnie sposób zaniósł do samochodu. Kiedy tylko wsiedliśmy włączyłam na maksa muzykę, którą po chwili zaczęłam nucić pod nosem.
- Zagrajmy w pięć pytań? - rzuciłam nagle. Bramkarz spojrzał na mnie i przytaknął głową na znak, że się zgadza na moją propozycję.
- Ulubiony kolor?
- Czarny i szary.
- Ulubiona potrawa?
- Sushi i szarlotka.
- Lubisz zwierzęta?
- Mam psa, więc lubię.
- Kiedy zadebiutowałeś w Barcy?
- 14 maja 2014 roku.
- Wierzysz w miłość? - przy ostatnim pytaniu Marc spoważniał. Obrócił twarz w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął.
- O tym kiedy indziej - odpowiedział parkując auto na podjeździe willi mojego ojca. Wyszedł z samochodu otwierając mi drzwi.
- Dzięki za miły wieczór - mruknęłam unikając jego wzroku. Ruszyłam w strone furtki przy której gwałtownie się zatrzymałam. Wzięłam głęboki wdech i cofnęłam się w strone bramkarza. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w wysportowana sylwetkę ter Stegena.
- Opowiesz mi o tym jutro - puściłam oczko zaskoczonemu blondynowi. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.

One Smile || Marc-André ter Stegen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz