DWANAŚCIE

1.6K 105 8
                                    

Nie wiem po cholerę zgadzałam się na wspólną kolacje z ter Stegenem! Od samego rana chodziłam jak na szpilkach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiem po cholerę zgadzałam się na wspólną kolacje z ter Stegenem! Od samego rana chodziłam jak na szpilkach. Nie wiem czy związane to było z samym spotkaniem czy tym, że spotkamy się w jego domu. Właśnie kończyłam suszyć włosy kiedy w domu zapanowało zamieszanie.
- Marc już jest! -usłyszałam donośny głos taty dobiegający z korytarza. Przejechałam usta szminką, spojrzałam ostatni raz w lustro i zeszłam po schodach na dół. Nie było już odwrotu.
- Tylko bądźcie grzeczni - tata pokiwał ostrzegawczo palcem za co dostał przez głowę ręcznikiem kuchennym.
- Enrique - warknęła Elena posyłając przepraszające spojrzenie bramkarzowi Blaugrany. Pożegnaliśmy i poszliśmy do samochodu. Droga minęła na rozmowie, słuchaniu muzyki i żartowaniu. Nim się spostrzegłam 22-letni piłkarz zaparkował auto na podjeździe dużego, nowoczesnego domu, który bardzo przypominał ten należący do mojego ojca. Marc okrążył samochód, otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść. Każdy taki gest uważałam za cudowny i bardzo urokliwy. Nie wszyscy mężczyźni potrafią zachować się tak szarmancko, prawda?
- Panie przodem - ter Stegen uśmiechnął się przepuszczając mnie w drzwiach domu, który zrobił na mnie duże wrażenie. Przestronne pomieszczenia urządzone w jasnych kolorach z dodatkiem zielonym roślinek i innych dodatków w stonowanych barwach.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytałam kiedy Niemiec wziął się za wykładanie produktów na blat kuchenny. W odpowiedzi usłyszałam ciche mruknięcie. Usiadłam przy wysepce przyglądając się młodemu bramkarzowi. Jego skupiony wyraz twarzy lekko mnie bawił, ale nadal był tak samo spokojny i przyjazny jak zawsze.
-  ¡Que aproveche! - powiedział stawiając przede mną talerz z obiadem.
- Wzajemnie - puściłam mu oczko zabierając się do jedzenia. Podczas posiłku nie obyło się bez podbierania sobie warzyw z talerza. Po skończonym jedzeniu włożyłam naczynia do zmywarki, a Marc nalał mi wina do lampki.
- Nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz. Teraz będę Cię wykorzystywać - wytknęłam język na co 22-latek zaśmiał się pod nosem.
- Możesz wykorzystywać mnie do woli - poruszył śmiesznie brwiami za co oberwał w ramię. Po dobrej godzinie siedzenia w ogrodzie alkohol zaczął rozchodzić się po krwiobiegu.
- Opowiedz mi o niej - poprosiłam. Blondyn podrapał się nerwowo po karku.
- Jest młodsza, ma na imię Daniela. Byliśmy razem trzy lata. Myślałem, że to ta jedyna, ale się myliłem. - uśmiechnął się smutno. Zrobiło mi się go szkoda. Położyłam dłoń na jego dłoni i delikatnie przejechałam palcem dodając mu w ten sposób otuchy.
- Teraz czekam na Twoją historie - mruknął. Mimo, że minęło tyle czasu mówienie o Francuzie sprawiło mi ogromna trudność.
- Poznaliśmy się z Benzemą na bankiecie. Był uwodzicielski i bardzo miły, zaiskrzyło. Później już poszło z górki. Moja przeprowadzka do Madrytu, wspólne mieszkanie i jego zdrady. W sumie tyle. - powiedziałam starając się nie wybuchnąć płaczem, na marne. Wyobrażacie sobie jak osoba z która wiązaliście przyszłość wbija wam nóż w serce i zostawia na pastwę losu, dopóki się nie wykrwawicie?
Marc widząc łzy spływające po moich policzkach odrazu znalazł się przy moim boku. Po chwili byłam zamknięta w szczelnym uścisku młodego bramkarza, który głaskał mnie dłonią po włosach. Otarłam mokre od płaczu poliki i spojrzałam na przystojną twarz blondyna. Marc ter Stegen posłała mi jeden uśmiech, który wywrócił mój świat do góry nogami.
                                  ***
Przeczytałaś? Zostaw komentarz i gwiazdkę, proszę :)

One Smile || Marc-André ter Stegen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz