OSIEM

1.8K 110 6
                                    

- Opowiesz mi o tym jutro - burknęłam pod nosem klepiąc się otwartą dłonią po czole.
- Co mam Ci opowiedzieć? - słysząc pytanie podskoczyłam w górę niczym piłka do koszykówki. Podparłam ręce na biodrach odwracając się w kierunku osobnika, który wystraszył mnie swoją obecnością.
- Co ty tu robisz Dani? - zapytałam. Byłam pewna, że jestem tu sama.
- Jesteśmy w szatni, a za kwadrans trening. - wytłumaczył rzucając mi rozbawione spojrzenie.
- Um, no tak - spaliłam buraka drapiąc się nerwowo po karku. Alves spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem i już miał coś powiedzieć kiedy drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wparowała reszta Barcy.
- Dzisiaj imprezaaaa! - ryknął mi do ucha Sandro. Przekręciłam teatralnie oczyma śmiejąc się pod nosem. Po treningu chłopców wróciłam z tatą do domu żeby przygotować się na wieczór w klubie.
*
- Chcesz jeszcze drinka? - zapytał Munir próbując przekrzyczeć muzykę. Pokiwałam twierdząco głową.
- Cześć blondi - ter Stegen stracił równowagę i upadł na kanapę obok mnie. Czułam od niego alkohol pomieszany z mocnym zapachem perfum.
- Wychodzimy! - fuknęłam na Niemca ciagnąć go za rękaw koszuli w stronę wyjścia.
- Impreza dopiero się zaczęła - zajęczał robiąc minę szczeniaka.
- Dla Ciebie już się skończyła - warknęłam. Prawdę mówiąc nie wiedziałam co mam zrobić z kompletnie pijanym bramkarzem Dumy Katalonii. Pierwszym lepszym rozwiązaniem wydawało mi się zabranie go do domu. Zadzwoniłam po kierowcę taty, który po chwili przyjechał i zawiózł nas do willi ojca. Chciałam przemknąć z piłkarzem jak najciszej, ale chłopak strącił wazon ręką budząc przy tym wszystkich domowników.
- A co tu się dzieje? - zapytał pół przytomny tata. Momentalnie u jego boku pojawiła się Elena.
- O jeny - mruknęła przecierając oczy ze zdziwienia. Posłałam im przepraszające spojrzenie i ruszyłam z 22-latkiem na górę. ter Stegen usiadł na łożku, a ja zanurkowałam w szafie z nadzieją, że mam jeszcze jakieś ciuchy po Karimie. Udało mi się znaleźć szare dresowe spodnie, którymi rzuciłam w blondyna.
- Tam masz łazienkę - wskazałam gestem ręki drzwi. Korzystając z okazji poszłam skorzystać z toalety narzeczonej mojego taty. Zmyłam makijaż, związałam włosy i wciągnęłam na siebie dresowe szorty. Kiedy wróciłam do sypialni zastał mnie uroczy widok. Marc spał na pół leżąco obejmując ręką pluszaka, którego dostałam od Benzemy na drugiej randce. Położyłam się plecami do Niemca przykrywając go kołdrą.
- Byliśmy razem trzy lata, a na samym końcu powiedziała mi, że to nie było to. Sam nie wiem czy wierze w miłość. - słysząc to ciężka gula stanęła mi w gardle.  Zrobiło mi się go szkoda. Uniosłam się na łokciach spoglądając w piękne, niebieskie tęczówki.
- Jeszcze się zakochasz. Może nie jutro, ani pojutrze, ale na pewno się zakochasz. Nie będziesz widział poza nią świata i vice versa. - powiedziałam po cichu. ter Stegen posłał mi piękny uśmiech. Jeden uśmiech, który wywołał mały churagan w moim sercu.
                                                                                 ***
Przeczytałaś? Proszę kliknij gwiazdkę i skomentuj. :)

One Smile || Marc-André ter Stegen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz